Avallon idzie po pieniądze na portfelowe inwestycje

opublikowano: 03-08-2020, 22:00

Fundusz chce w najbliższych miesiącach pozyskać 50 mln EUR. Pandemia wstrzymała transakcje, ale widać już jaskółki ożywienia

Fundusz chce w najbliższych miesiącach pozyskać 50 mln EUR na inwestycje. Pandemia wstrzymała transakcje, ale widać już jaskółki ożywienia. 

Przeczytaj tekst i dowiedz się:

- Jak się wiodło funduszom PE w I półroczu, jakie są prognozy na II

- Ile pieniędzy Avallon zabrał w nowym funduszu, jakie są dalsze plany

- Jak koronawirus wpłynął na inwestycje i dezinwestycje funduszu

- Jak fundusz zmienia strategię swoich spółek portfelowych

Pandemia sprawiła, że do firm z różnych branż zaczął płynąć szeroki strumień pieniędzy w ramach państwowych działań pomocowych. Jednocześnie mniej pieniędzy płynie do nich z prywatnych funduszy — a same fundusze wolniej niż dotychczas zbierają kapitał. W pierwszej połowie tego roku europejskie fundusze private equity według danych PitchBooka zebrały od inwestorów łącznie 19,6 mld EUR, podczas gdy w całym 2019 r. było to prawie 95 mld EUR.

PANDEMICZNA OSTROŻNOŚĆ:
PANDEMICZNA OSTROŻNOŚĆ:
Fundusz Avallon, w którym partnerem zarządzającym jest Tomasz Stamirowski, przed wybuchem pandemii był bliski kupna sieci detalicznej i firmy z branży rozrywkowej. Transakcji nie udało się wówczas dopiąć, a teraz nie ma o nich mowy: branże, które cierpią na lockdownie, stały się zbyt ryzykowne dla inwestorów.
Fot. ARC

Drugie półrocze w branży private equity zapowiada się jednak lepiej i zaczęło się spektakularnie — od zebrania rekordowego funduszu o wartości 21,3 mld EUR przez CVC Capital Partners, które w Polsce znane jest z inwestycji w Żabkę i PKP Energetyka. Tymczasem na krajowym podwórku fundusze z małymi wyjątkami nowego kapitału nie zbierają, koncentrując się na ochronie spółek portfelowych i inwestowaniu tego, co już mają. Jednym z wyjątków jest fundusz Avallon, wyspecjalizowany w finansowaniu wykupów menedżerskich. Na początku tego roku Avallon poinformował o tzw. pierwszym zamknięciu nowego funduszu, do którego inwestorzy — głównie zagraniczni — włożyli 80,6 mln EUR. Na tym nie poprzestaje.

— Globalnie w funduszach private equity jest teraz najwięcej pieniędzy w historii, ale w Polsce wygląda to trochę inaczej, co wynika m.in. ze słabości krajowych inwestorów w tym segmencie. Ostateczne zamknięcie funduszu planowaliśmy na początek 2021 r., ale może się to nieco przesunąć. Chcemy pozyskać jeszcze 50 mln EUR. Zbieranie funduszu było zawieszone na cztery miesiące, inwestorzy w ostatnim czasie powracają jednak do rozmów i mamy w tej chwili z ich strony deklaracje zaangażowania około 20 mln EUR. W rozmowach pomaga nam to, że wkrótce menedżerowie i właściciele firm będą jeszcze bardziej niż wcześniej gotowi do podejmowania strategicznych decyzji o przyszłości swoich firm — mówi Tomasz Stamirowski, partner zarządzający w funduszu Avallon.

Wstrzymane transakcje

Nowy fundusz jest trzecim, który zbiera Avallon. W ramach pierwszego w 2007 r. pozyskał 50 mln EUR, a w ramach drugiego, zebranego w 2012 r., było to 109 mln EUR. Ostatni fundusz zaczął inwestować jeszcze przed pandemią i kupił 60 proc. udziałów w spółce Clovin, produkującej środki czystości. Kolejne transakcje miały się wydarzyć na wiosnę. Miały, ale się nie wydarzą.

— Prowadziliśmy zaawansowane rozmowy z dwiema spółkami: jedną z branży stacjonarnego handlu detalicznego, w której planowaliśmy silny rozwój e-handlu, a drugą z branży rozrywki i spędzania wolnego czasu. Pandemia sprawiła, że do obu tych transakcji nie dojdzie. Branże te stały się po prostu zbyt ryzykowne, a na działalność spółek zbyt wysoki wpływ mogą wywierać nieprzewidziane decyzje administracyjne — mówi Tomasz Stamirowski.

Avallon ma obecnie w portfelu 10 spółek. Poza Clovinem to spożywcze Ceko i Wosana, kosmetyczno-opakowanie MPS International, marketingowe EDC Expert, informatyczne Marketplanet, polimerowy Novo Tech, infrastrukturalny Zaberd, a także EBS, zajmujący się systemami zabezpieczeń, i Stangl Technik, świadczący usługi instalacyjne.

— W tym roku przymierzaliśmy się do wyjścia z czterech spółek portfelowych. Miało do tego dojść po publikacji przez nie wyników za 2019 r., ale w tym wypadku pandemia także spowolniła procesy, choć inwestorzy wciąż są zainteresowani. Potencjalni kupcy, zwłaszcza inwestorzy branżowi są teraz znacznie bardziej ostrożni i nie spieszą się z transakcjami, m.in. ze względu na to, że integracja nowych nabytków w ramach międzynarodowych grup może być utrudniona, jeśli znów dojdzie do zamknięcia granic — mówi Tomasz Stamirowski.

Zmiana myślenia

Fundusz w pierwszych miesiącach pandemii skoncentrował się na modyfikacji planów biznesowych spółek portfelowych.

— Różne branże w różnym stopniu zostały dotknięte przez pandemię, ale z wyjątkiem jednego, może dwóch przypadków nasze spółki nie powinny mieć w tym roku wyników znacząco odbiegających w dół od zaplanowanych przed kryzysem budżetów. To nie jest dla nas pierwszy kryzys i w tych warunkach kluczowe jest, co będzie dalej: jak zmienią się zachowania konsumentów, w jaki sposób zmodyfikować łańcuch dostaw. Rozglądamy się też za firmami, które możemy przyłączyć do naszych spółek: do grupy Strangl Technik dokupiliśmy drugą spółkę w Czechach, rozważamy też połączenie kolejnego producenta napojów z Wosaną — mówi Tomasz Stamirowski.

Rozmowy w sprawie nowych inwestycji powoli przyspieszają, choć z celownika funduszu zniknęły spółki, które działają w branżach z ekspozycją na kolejny lock-down gospodarki.

— Właściciele są jeszcze przywiązani do wyników za 2019 r., a często w wycenie trzeba jednak uwzględniać to, jak spółki przygotowane są na nowe warunki. Zmieniają się same procesy transakcyjne: sprzedający chętniej rozmawiają bezpośrednio z potencjalnym nabywcą, zamiast organizować procesy aukcyjne przy pomocydoradców. Transakcje, nad którymi teraz pracujemy, to z jednej strony inwestycje w dwie spółki, które mają wizję przejęć w Europie Zachodniej i potrzebują finansowania, a z drugiej — dwa tematy sukcesyjne, gdzie właściciele wolą fundusz niż przekazanie spółki dzieciom w tak trudnym otoczeniu — mówi Tomasz Stamirowski.

OKIEM EKSPERTA

Fundusze chętniej podejmują ryzyko

DOMINIK OLSZEWSKI, partner zarządzający w firmie doradczej Saski Partners

Przed wybuchem pandemii dwie rzeczy były rekordowe: ilość pieniędzy, które mieli na zakupy inwestorzy finansowi, oraz poziom wycen spółek. O ile ta pierwsza rzecz się nie zmieniła, to druga ma szansę istotnie się zmienić. Ryzyko na rynku nadal jest znaczące. Wiadomo, że pandemia nie jest zdarzeniem jednorazowym i jej efekty będą odczuwalne w dłuższym okresie, ale jej wpływ na gospodarkę w średnim i długim terminie wciąż jest niewiadomą. W takich warunkach inwestorzy finansowi, a zwłaszcza fundusze private equity, powinni być pierwszymi, którzy wrócą do zakupów, bo z zasady chętniej podejmują ryzyko. Ktoś musi jednak chcieć sprzedać im spółki, a na to potrzeba czasu, bo właściciele niełatwo zapominają o tym, że jeszcze niedawno wyceny były znacznie wyższe. Jest spore grono spółek, które mają zdrowe modele biznesowe, ale ze względu na koronawirusowe zawirowania potrzebują zastrzyku kapitału. W pierwszej kolejności do transakcji wrócili inwestorzy na rynku długu korporacyjnego, w przypadku inwestycji w udziały i akcje zajmie to jeszcze trochę czasu. Spodziewam się, że do większej aktywności transakcyjnej wrócimy pod koniec tego lub na początku przyszłego roku.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Podpis: Marcel Zatoński

Polecane