Fernando Vega Olmos przekonuje, że kryzys to szansa dla marek i agencji drugiego sortu. Bo tam buzuje młoda krew.
Guru reklamy radzi szukać pomysłów z dala od Nowego Jorku
Fernando Vega Olmos przekonuje, że kryzys to szansa dla marek i agencji drugiego sortu. Bo tam buzuje młoda krew.
Guru reklamy radzi szukać pomysłów z dala od Nowego Jorku
Fernando Vega Olmos przekonuje, że kryzys to szansa dla marek i agencji drugiego sortu. Bo tam buzuje młoda krew.
Fernando Vega Olmos to człowiek instytucja w branży reklamowej. W ciągu 19 lat kariery zdobył ponad 500 nagród, w tym wszystkie najważniejsze. Dwa lata temu po odebraniu Złotego Lwa w Cannes Argentyńczyk wygłosił przemowę w szortach, boso i w pomiętej koszuli. I przez pół godziny zachwalał kryzys pod niebiosa. Także ten w branży reklamowej.
— Kryzys dla nas jest dobry. Gdy melony jadą wygodnie w kartonie, nic nie chcą zmieniać. A kiedy przerzuca się je luzem na otwartą pakę półciężarówki, zaczyna się jazda po wertepach i nowe rozdanie. Teraz to nie my, twórcy reklam, uwodzimy, ale to konsumenci decydują, w co dadzą się zaangażować. Liczy się dialog, a nie kuszenie. Agencje i marki drugiego planu mają ostatnią chwilę, aby dostać się do słońca, na szczyt nowej układanki melonów — przekonuje w rozmowie z "Pulsem Biznesu" globalny szef kreacji w agencji JWT.
Starzy i brzydcy
JWT to jedna z najstarszych i czwarta co do wielkości agencja reklamowa na świecie. Istnieje od niemal 150 lat, działa w blisko 100 krajach i zatrudnia 10 tys. osób.
— Jesteśmy globalnym gigantem, mamy ponad tysiąc klientów, szerokie wpływy, wspaniałych menedżerów. I co? Stajemy się nieatrakcyjni dla talentów. Tracimy siłę, podobnie jak konkurencja — uważa Fernando Vega Olmos.
Jego zdaniem, największe miasta na świecie pełne są utalentowanych ludzi, którzy zamiast tworzyć reklamy wolą malować obrazy, urządzać performance, prowadzić własne serwisy w sieci. Londyn, Nowy Jork, Paryż — tam biura reklamy się starzeją, a pomysły tracą na dynamice.
— Jeśli planujesz dobrą kampanię, innowacyjną, to nie tylko duś ceny w największych agencjach. Poszukaj w mniej popularnych miejscach. W Buenos Aires, gdzie trwa permanentny kryzys ekonomiczny, praca w agencji reklamowej to nadal szczyt marzeń — przekonuje szef kreacji w JWT.
Jego zdaniem, Włosi, najbardziej kreatywny naród świata, nie mają najlepszych agencji reklamowych. Najlepsi projektują tam meble, samochody. Z tego punktu widzenia polskie agencje są pełne świeżej krwi.
Seksem, panowie
Jak wyskoczyć nad inne melony? Eksperymentując.
— Gdy sprzedaż spada, klientów łatwiej namówić na zmiany, nowe ruchy. Oczywiście pomyślicie teraz o cyfryzacji, facebookach, ipodach i reszcie. Racja, tyle że już wszyscy o nich wiedzą, więc to nie jest oryginalne — podkreśla Fernando Vega Olmos.
Zachęca do odwagi, niczym w Hollywood, gdzie osiem filmów na dziesięć kończy się klapą. Ale te dwa przykrywają zyskami straty ósemki. Przykłady? Choćby producent ubrań Diesel ze swoim hasłem "Be stupid", wyspą głupców i przekonaniem, że głupi są bardziej kreatywni i bawią się lepiej. No i Chińczycy.
— Gdy siedzimy na międzynarodowej burzy mózgów, cały świat patrzy na zagadnienie kliszami. A Chińczyk zawsze postawi sprawy na głowie — przekonuje jeden z szefów JWT.
Wabienie na seks? Proszę się nie bać, mimo głośnych protestów feministek. To wciąż działa.
— Jeśli wymyślisz dobrą historię, seks sprzeda produkt wyśmienicie. Przecież to element najważniejszych historii naszego świata, od Biblii po Szekspira — kwituje Fernando Vega Olmos.
Podpis: Karol Jedliński