Gwarancje i poręczenia kredytowe dla przedsiębiorstw już wnet będą do wzięcia. Nie za darmo.
Przybywa pracy Bankowi Gospodarstwa Krajowego (BGK). Rząd dorzucił mu wczoraj kolejne zadanie: przejmowanie gwarancji i poręczeń na rozwijanie "bezpiecznej akcji kredytowej". Dokument "Wspieranie przedsiębiorczości" ocenia ich wartość na 20 mld zł.
Z dobrodziejstw rządowego programu będą mogły korzystać firmy i samorządy, które realizują projekty z wykorzystaniem unijnych funduszy. A także banki, ponieważ BGK przejmie na siebie część ryzyka kredytowego. Gwarancje i poręczenia zaczynają się już od 100 tys. zł i będą obejmować nie tylko nowe kredyty, ale już udzielone w przeszłości. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie kwestia prowizji, jaką sobie BGK za pracę policzy. Banki dostaną gwarancję, lecz na zasadach komercyjnych. A to im się nie podoba.
— Banki na pewno podniosą krzyk, że za poręczenia trzeba zapłacić — usłyszeliśmy niedawno od wysokiego rangą urzędnika Ministerstwa Finansów.
Już to zrobiły. Związek Banków Polskich (ZBP) negatywnie zaopiniował rządowy pomysł w sprawie prowizji.
— Nie będzie ona służyła rozwijaniu akcji kredytowej. Zapłaci ją końcowy odbiorca, czyli kredytobiorca — uważa mecenas Jerzy Bańka ze ZBP