Bilion dolarów chińskiej nadwyżki
Koledzy wierzący, że świat jedzie jeszcze po starych torach, pytają czasem: a dlaczego nie skorzystać z taniej chińskiej produkcji? Chcą nam sprzedawać samochody, panele fotowoltaiczne czy maszyny poniżej kosztów produkcji, to ich sprawa, my na tym korzystamy.
Ale świat nie jedzie już po starych torach. Pandemia i wojna rosyjsko-ukraińska pokazały, że uzależnienie od tanich dostaw z jednego źródła jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa w długim okresie.
Dlatego takie dane jak środowe o chińskim handlu zagranicznym za okres od stycznia do końca listopada 2025 r. budzą na świecie obawy. Nadwyżka handlowa Chin po raz pierwszy przekroczyła bilion dolarów w ciągu jednego roku – a ten rok się jeszcze nie zakończył. Ich eksport rośnie w tempie prawie 6 proc. r/r, a import spada w tempie prawie 1 proc. A to wszystko odbywa się w warunkach załamania chińskiego eksportu do USA, co oznacza, że Chiny masywnie przekierowują swoją sprzedaż na inne rynki.
Eksport z udziałem pośredników
Komu Chiny sprzedały towar, który nie popłynął do USA? Z moich szacunków wynika, że w relacji do sytuacji bez ceł Chiny utraciły ok. 10 mld USD miesięcznie eksportu na rynek amerykański. Z tego po 3 mld USD zostały przekierowane do Europy (UE i Wielka Brytania) i Azji (ASEAN + Tajwan), a aż 4 mld USD do Afryki. Zmiany na innych kierunkach nie są bardzo istotne.
Część tego przekierowanego eksportu płynie zapewne dalej na rynek amerykański. Stany Zjednoczone zwiększyły na przykład import z Afryki w tym roku, co może wskazywać, że jakieś kraje afrykańskie zajmują się przestemplowywaniem chińskich towarów i wysyłaniem ich dalej do USA. To samo robią zapewne kraje ASEAN i może do jakiegoś stopnia niektóre firmy w Europie.
Niskie ceny i niebezpieczne uzależnienie
W dużej mierze wzmożony chiński eksport wynika po prostu z oferowania bardzo niskich cen. Dobrze widać to na rynku samochodów, na którym producenci z Chin są w stanie sprzedawać o połowę taniej niż inne koncerny, przy nierzadko porównywalnej jakości.
Ostatnio prezes NBP Adam Glapiński zwrócił uwagę, że chiński eksport przyczynia się do obniżenia inflacji w Europie, w tym w Polsce.
Ryzyko polega na tym, że coraz więcej branż zostanie dotkniętych tym, co stało się na rynku paneli fotowoltaicznych. Europa całkowicie utraciła potencjał produkcyjny, jest uzależniona od importu. Zapewnia to niskie ceny, ale w długim okresie naraża na ryzyko.
Dlatego kilka dni temu prezydent Francji Emmanuel Macron powiedział w Pekinie, że Chiny powinny zredukować swoją nadwyżkę handlową lub być przygotowane na retorsje ze strony Unii Europejskiej. Potencjalnie Unia może pójść ścieżką USA i wprowadzić bardzo wysokie cła na chińskie towary. Jeżeli oczywiście krajom Unii uda się dogadać, jakie towary miałyby być objęte cłami.
Jednak Chinom też nie opłaca się wiecznie subsydiować eksport. Kraj mający wskaźnik długu (publicznego i prywatnego) na poziomie 300 proc. PKB zostanie w końcu wysadzony w powietrze przez przedłużającą się deflację. Wysoki dług i spadające ceny to przepis na kryzys systemu bankowego, ponieważ realna wartość długu rośnie do poziomów trudnych do obsługiwania na bieżąco. Widziałbym więc jakąś szansę na to, że Chiny też w końcu zaczną traktować swoją nadwyżkę jako problem.
