Pięciu emitentów obligacji notowanych na Catalyst nie wykupiło terminowo obligacji w kwietniu.
Można mówić wręcz o pladze, która obnaża niedoskonałość naszego rynku. „Zdarzenia kredytowe”, jak eufemistycznie można nazwać zwyczajne niedotrzymanie warunków emisji, zdarzały się już wcześniej. W kwietniu mieliśmy po prostu kumulację. Podobne wydarzenia prawie zawsze budzą nie tylko zrozumiałe zdenerwowanie posiadaczy feralnych papierów, ale również niesmak wobec sposobu, w jaki emitenci komunikują się z rynkiem. W całej czteroletniej historii Catalyst tylko jeden z emitentów, który nie wykupił papierów w terminie, potrafił zachować się po męsku i nie tworzyć fikcji w rodzaju wyznaczania kolejnych „nieprzekraczalnych” terminów spłaty czy też iluzji o rozpoczęciu negocjacji ze znaczącymi inwestorami, lecz po prostu stworzył harmonogram spłaty przeterminowanych obligacji, wskazał konkretne źródła pozyskania pieniędzy i — co najważniejsze — z tych zobowiązań się wywiązał. Była to Vedia, która poślizgnęła się w czerwcu 2013 r., ale obligacje spłaciła wraz z karnymi odsetkami do października.