Od dwóch tygodni na parze EURUSD nie ma dominującej strony rynku. Korekta po ustanowieniu tegorocznego maksimum (1,4354 z 3 czerwca) zakończyła się testem silnego wsparcia na poziomie 1,3735 (para osiągnęła 1,3744 15 czerwca) i od tamtej pory zarówno próby powrotu do wzrostów, jak i ataku na wsparcie kończyły się niepowodzeniem.
Na parze nie mamy nawet wyraźnego trendu bocznego, jaki ma miejsce choćby w przypadku GBPUSD. Niezdecydowanie widać choćby w deklaracjach strategów. Z jednej strony w ankiecie Bloomberga przeważają głosy, iż do końca roku czeka nas silne umocnienie dolara, gdyż USA zaczną pierwsze wychodzić z recesji (czytaj, wzrosną oczekiwania na wyższe stopy procentowe). Z drugiej, na przykład JP Morgan zapowiada osłabienie amerykańskiej waluty, zakładając... ten sam scenariusz, czyli poprawę sytuacji gospodarczej. Ta poprzez lepsze wyniki spółek (sezon oficjalnie otwierają wyniki Alcoa 7 lipca, banki zaczynają publikować rezultaty w drugiej połowie miesiąca) wpłynie na wzrost notowań na rynkach akcji i przez to na wzrosty na parze EURUSD.