Choć ekologiczny i tani, popularność zdobył dość niedawno. Do sprężonego gazu ziemnego przekonuje się jednak coraz więcej odbiorców.
Gaz zapomniany przez konstruktorów wraca do łask
Choć ekologiczny i tani, popularność zdobył dość niedawno. Do sprężonego gazu ziemnego przekonuje się jednak coraz więcej odbiorców.
Autobusy napędzane sprężonym gazem ziemnym CNG jeżdżą po Paryżu, Madrycie, Berlinie i Moskwie. Poza Europą, światowymi liderami w liczbie samochodów zasilanych tym paliwem są Argentyna, Brazylia i przede wszystkim Pakistan, gdzie jeździ 2 mln takich aut.
Szybko przybywa użytkowników CNG także w Stanach Zjednoczonych, ale w Polsce wciąż stanowią margines motoryzacyjnego rynku.
Spełnia wszystkie normy
Historia wykorzystywania CNG — nazywanego tak w skrócie od angielskiego Compressed Natural Gas — do napędu silników jest tak stara jak motoryzacja. W połowie XIX wieku Etienne Lenoir skonstruował pojazd napędzany gazem ziemnym. Wynalazca przejechał nim ulicami Paryża zaledwie 20 kilometrów, ale już w latach 30. XX wieku pojazdy na to paliwo były dość powszechne, m.in. we Włoszech i Rosji. Z CNG korzystano też po wojnie, głównie z powodu ograniczonego dostępu do paliw płynnych. Z tego samego powodu przypomniano sobie o nim w dobie kryzysu energetycznego w latach 70.
Obecnie blisko 11 mln aut na świecie korzysta z gazu CNG, a ich liczba szybko rośnie. Powód to zarówno niskie koszty eksploatacji tego rodzaju paliwa, jak też jego ekologiczność. Głównym składnikiem CNG jest metan — najprostszy węglowodór który przy odpowiednim dostępie powietrza spala się całkowicie, z praktycznie zerową emisją cząstek stałych. Silnik zasilany sprężonym gazem ziemnym emituje kilka razy mniej zanieczyszczeń niż silnik Diesla, dzięki czemu CNG — jako jedyne paliwo konwencjonalne — spełnia wszystkie normy emisji zanieczyszczeń przewidziane przez Unię Europejską.
Bezpieczniejszy niż LPG
Są też inne zalety. Stosując sprężony gaz ziemny, zmniejsza się poziom hałasu pojazdu od 3 do nawet 7 decybeli.
Zdaniem fachowców, CNG jest również najbezpieczniejszym z dostępnych na rynku paliw. Wynika to m.in. z tego, że temperatura zapłonu gazu ziemnego jest dużo wyższa niż LPG, benzyny czy diesla. CNG jest ponadto lżejszy od powietrza i w razie rozszczelnienia instalacji ulatnia się błyskawicznie.
Najważniejszą korzyścią jest jednak oszczędność — dzięki zastosowaniu CNG koszt zakupu paliwa obniża się w stosunku do benzyny i oleju napędowego od około 40 do 60 proc. W Polsce koszt przejechania 100 km to zaledwie kilkanaście złotych! Nie mówiąc już o tym, że na jednym zbiorniku CNG można przejechać 300 km.
Minusem są koszty instalacji gazowej w pojeździe, jednak ten wydatek rekompensuje czas użytkowania auta. Ponadto zbiorniki do tankowania tego paliwa zajmują więcej miejsca niż ich konwencjonalne odpowiedniki. Tego problemu nie mają właściciele aut, w których zamontowano je fabrycznie.
Euro wypromuje CNG
O popularności tego rodzaju paliwa coraz częściej przesądza moda na ekologię. Z tego powodu właściciele pojazdów na CNG są nie tylko zwalniani z opłaty parkingowej w centrach wielu europejskich miast, ale mogą też korzystać z pasów ruchu dla autobusów.
Inne udogodnienia to pozwolenie na wjazd do miejsc, w których ruch pojazdów mechanicznych jest zabroniony, np. do historycznych centrów miast. W rezultacie w wielu metropoliach Europy z tego paliwa korzystają nie tylko autobusy komunikacji miejskiej, ale także taksówkarze.
Na tym tle wypadamy blado. Po naszym kraju jeździ tylko 1700 pojazdów na CNG, z czego większość to autobusy komunikacji miejskiej. Dla porównania we Włoszech, które są liderem rynku CNG w Europie, pod koniec 2008 r. jeździło 500 tysięcy takich aut, głównie samochody osobowe i dostawcze, tankujące w 630 publicznych stacjach w całym kraju. Na drugim co do wielkości rynku CNG w Europie, w Niemczech, pod koniec 2008 r. poruszało się blisko 80 tys. takich samochodów. Tak duży przyrost liczby aut zasilanych tym rodzajem gazu nastąpił w kilku ostatnich latach, wskutek konsekwentnej polityki niemieckich władz intensywnie promujących to paliwo.
Jan Sas, ekspert z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, upatruje w mistrzostwach EURO 2012 szansy na promocję CNG.
— Warto wziąć przykład z krajów, w których takie imprezy były impulsem do rozwoju rynku CNG — zauważa ekspert.
Autobusy na gaz ziemny użytkowane były m.in. podczas olimpiady w Monachium, w Atlancie, w Seulu, w Sydney, a ostatnio w Pekinie. Zdaniem Jana Sasa, my też mamy odpowiednie do tego warunki — stacje tankowania CNG znajdują się we wszystkich miastach, które są organizatorami EURO 2012.
Niestety, wśród samorządowców z wiedzą o CNG nie jest najlepiej. Większość ma podstawowe informacje o samochodach na prąd i wodór, ale niewiele wie o autach napędzanych gazem ziemnym.
— A szkoda, bo miejskie przedsiębiorstwa komunikacyjne powinny promować alternatywne paliwa z przyczyn ekonomicznych, społecznych i ekologicznych — podkreśla Jan Sas.
Dodaje, że gdyby około 10 proc. wszystkich autobusów w Polsce jeździło na CNG, wykorzystywałyby zaledwie od 70 do 80 milionów m sześc. tego gazu rocznie.
— To niewiele, więc aż się prosi, by powstała ogólnonarodowa strategia promująca stosowanie tego paliwa w transporcie miejskim — sumuje Jan Sas.
Podpis: PB