Polacy nie chcą zmieniać pracy. Według badania Głównego Urzędu Statystycznego drastycznie spada liczba osób, które aktywnie poszukują nowego, lepszego pracodawcy. W 2005 r. innej posady szukało grubo ponad milion osób. Dzisiaj jest ich mniej niż połowa — w I kwartale 2009 r. populacja ta liczyła 517 tys. osób.
Co sprawiło, że tak zakorzeniamy się w obecnych zakładach pracy? Jest nam tam po prostu coraz lepiej.
— W ostatnich latach pensje rosły w bardzo szybkim tempie. Dzięki wysokiemu wzrostowi gospodarczemu w ostatnich kilku latach zarabiamy znacznie więcej niż w 2005 r. Motywacja do zmian jest więc mniejsza — mówi Grzegorz Maliszewski, ekonomista Banku Millennium.
W maju przeciętna pensja w sektorze przedsiębiorstw wynosiła prawie 3,2 tys. zł brutto. Cztery lata wcześniej zarabialiśmy niespełna 600 zł mniej.
— Wiele naszych potrzeb zostało zaspokojonych. Apetyt na lepszą pracę, bardziej dostatnie życie został nasycony. Zwłaszcza warunki finansowe wyraźnie się poprawiły, więc nie chcemy ryzykować, zmieniać środowiska, docierać się z nowym szefem — tłumaczy Monika Jasińska z firmy doradztwa personalnego Manpower.
— Pewne jest jedno — kiedy w gospodarce zacznie się ożywienie, grupa osób poszukujących pracy będzie rosnąć. Ludzie zobaczą, że rośnie na nich zapotrzebowanie, więc poczują szansę na poprawę warunków pracy i będą starali się to wykorzystać. Po kryzysowych latach wyrzeczeń wróci czas, kiedy pracownik w Polsce będzie domagał się wynagrodzeń, jakie dostaje jego kolega z zachodniej Unii — uważa Monika Jasińska.
Dużo więcej na ten temat znajdziesz w czwartkowym „Pulsie Biznesu”.
Podpis: Jacek Kowalczyk
