Wraz ze wzrostem cen ropy zmniejszają się jej zapasy w magazynach w obu Amerykach. Spada bowiem potrzeba kupowania i magazynowania baryłek.
Zgodnie z najnowszymi danymi Energy Information Administration (EIA) w poprzednim tygodniu zapasy ropy w USA spadły o 6,6 mln baryłek. W dużej mierze wynikało to ze wzrostu wyceny surowca. W tym roku notowania kontraktów terminowych na amerykańską odmianę ropy West Texas Intermediate (WTI) zyskały około 20 proc. stabilizując się w czwartek na poziomie 58,24 USD.
Artykuł dostępny dla subskrybentów i zarejestrowanych użytkowników
REJESTRACJA
SUBSKRYBUJ PB
Zyskaj wiedzę, oszczędź czas
Informacja jest na wagę złota. Piszemy tylko o biznesie
Poznaj „PB”
79 zł7,90 zł/ miesiąc
przez pierwsze 3 miesiące
Chcesz nas lepiej poznać?Wypróbuj dostęp do pb.pl przez trzy miesiące w promocyjnej cenie!
Wraz ze wzrostem cen ropy zmniejszają się jej zapasy w magazynach w obu Amerykach. Spada bowiem potrzeba kupowania i magazynowania baryłek.
Zgodnie z najnowszymi danymi Energy Information Administration (EIA) w poprzednim tygodniu zapasy ropy w USA spadły o 6,6 mln baryłek. W dużej mierze wynikało to ze wzrostu wyceny surowca. W tym roku notowania kontraktów terminowych na amerykańską odmianę ropy West Texas Intermediate (WTI) zyskały około 20 proc. stabilizując się w czwartek na poziomie 58,24 USD.
Przy takich poziomach, cena surowca w tzw. szybkich, natychmiastowych dostawach jest wyższa niż w odleglejszych terminowo w rezultacie czego, przechowywanie ropy staje się nieopłacalne.
ropa, platforma wydobywcza
Oprócz spadku w USA, coraz bardziej puste są też magazyny w Kanadzie i na Karaibach. Tylko w kanadyjskiej Albercie, jak informuje broker The Tank Tiger, dostępnych jest 1 mln baryłek wolnej przestrzeni magazynowej.
Z kolei firma Ursa Space Systems podaje, że zapasy na Karaibach spadły o ponad 6 mln baryłek w porównaniu ze szczytem z października 2020 r.
Nie jest jednak jasne, czy wzrostowy trend notowań ropy będzie miał trwalszy charakter. Prognozy makroekonomiczne i perspektywy dla światowej gospodarki nie są bowiem już tak optymistyczne jak pod koniec 2020 r. Kolejna fala pandemii zmusiła bowiem wiele państw do ponownego wprowadzenia lockdownów, które wpływają m.in. na ograniczenie popytu na ropę.
Obawy związane z przyszłym zapotrzebowaniem na surowiec wyraził ostatnio sam kartel OPEC. Obniżył bowiem swoją prognozę dotyczącą spodziewanego wzrostu popytu na bieżący rok. Co prawda organizacja skupiająca największych eksporterów oczekuje wzrostu zapotrzebowania na swoją ropę o 5,8 mln baryłek dziennie do średnio 96,1 mln bpd, ale to o 100 tys. baryłek dziennie mniej niż zakładała styczniowa projekcja.
Nieco niższy ma być też apetyt na ropę dostarczaną przez kraje nie będące członkami OPEC. Szacunki obniżono o 200 tys. baryłek dziennie do 63,3 mln bpd.
Międzynarodowa Agencja Energii (IEA) oceniła sytuację na rynkach paliw jako niestabilną.