4 mln zł wyłożyła już kancelaria na walkę w sądach o wyższe wypłaty z polis. Liczy, że żniwa ruszą w przyszłym roku.
Sąd to nie męczarnia, ale szansa na zyski — przekonuje Europejskie
Centrum Odszkodowań (EuCO), jedna z większych na polskim rynku, notowana
na giełdzie firma odszkodowawcza. Ale trzeba zainwestować, dlatego
zdecydowała się na uiszczanie opłat sądowych za klientów i
reprezentowanie ich w sądach w sporach z ubezpieczycielami o wypłatę
świadczeń z polis.
— Sprawa w sądzie trwa średnio dwa lata, czyli pięć razy dłużej niż
postępowanie z ubezpieczycielem. Nie każdego stać na zamrożenie
własnych pieniędzy w postaci opłaty sądowej. Dlatego zdecydowaliśmy się
uiszczać ją za klientów. Nikt inny na rynku tego nie robi — tłumaczy
Krzysztof Lewandowski, prezes EuCO.
Zajmuje się tym stworzona w ramach EuCO kancelaria radców prawnych. Bo
nie kryje się za tym działalność charytatywna, lecz biznes. Skierowanie
sprawy do sądu oznacza wypłatę wyższego odszkodowania. To zaś daje EuCO
wyższą marżę z prowadzonej sprawy przy znacznie niższych kosztach.
Jednym słowem: czyste zyski. Choć na razie pozostają na papierze.
— Zainwestowaliśmy już w opłaty sądowe 4 mln zł. Dzięki temu liczba
spraw prowadzonych przed sądami i poza nimi się zrównała. Liczę, że
pierwsze duże efekty w postaci wypłaty odszkodowań zobaczymy w drugiej
połowie przyszłego roku — mówi Krzysztof Lewandowski.
Ponieważ wartość opłaty sądowej to przeciętnie 5 proc. spornego
odszkodowania, to wolumen spraw, które firma złożyła do sądu można
szacować na około 80 mln zł.
EuCO czeka na efekty tej inwestycji. Jeśli będą tak pozytywne, jak
oczekuje spółka, to będzie dalej inwestowała w rozwój tej działalności.
Szczególnie że przy braku konkurencji na rynku pozwala ona na dynamiczny
rozwój kancelarii radców prawnych. Po trzech kwartałach tego roku
prowadziła sprawy o wartości 55 mln zł. Dla porównania rok temu było to
25 mln zł.
— Wzrost grupy jest w dużej mierze zasługą kancelarii radców — podkreśla
prezes EuCO.
Dlatego jej dalszy rozwój będzie priorytetem na polskim rynku. Oprócz
niego, spółka działa także w Czechach, na Węgrzech i od sierpnia na
Słowacji.
— Liczę na dynamiczny rozwój węgierskiego biznesu ze względu na
dziewiczy charakter rynku — mówi Krzysztof Lewandowski.
Tłumaczy, że wejście do Węgier kancelarii było szokiem dla miejscowych
ubezpieczycieli. Wcześniej nikt w zorganizowany sposób nie walczył o
wypłatę wyższych odszkodowań.
Polscy ubezpieczyciele alergicznie podchodzą do działalności kancelarii
odszkodowawczych. Wskazują, że prowadzi ona do wypłaty coraz wyższych
świadczeń z polis komunikacyjnych. I tym samym przyczynia się do wzrostu
cen.
OKIEM KONKURENTA
Sądy to przyszłość branży
BARTŁOMIEJ KRUPA wiceprezes Votum, prezes Polskiej Izby Doradców i
Pośredników Odszkodowawczych
Nasza firma także odnotowuje rosnącą dynamikę spraw, które trafią
do sądów. To trend rynkowy, który wynika z działań ubezpieczycieli,
którzy w tym roku zaostrzyli politykę wypłaty odszkodowań. Płacą mniej i
liczą, że klienci nie pójdą do sądu. Ma to im przynosić oszczędności.
Dodatkowo firmy odszkodowawcze mają coraz większe zaplecze kapitałowe i
stać je na ponoszenie kosztów za klientów. W naszym przypadku
chodzi o koszty reprezentacji sądowej. To pokazuje, że polski rynek
upodabnia się do rynków zachodnioeuropejskich, w których dominują sprawy
sądowe. Firmy odszkodowawcze, które nie będą rozbudowały struktur
prawnych i zatrudniały adwokatów, są skazane na zniknięcie z rynku.
Klient będzie bowiem wybierał współpracę z kancelarią, która zaoferuje
mu pomoc w sądzie, a nie tylko samą likwidację szkody u ubezpieczyciela.