
Zasoby naturalne naszej planety z roku na rok kurczą się coraz szybciej. Według twórców Circular Gap Report dzień, w którym zużyliśmy bezpieczną ilość surowców nieodnawialnych, nazywany Dniem Długu Ekologicznego, wypadł w 2022 r. 28 lipca. Jednocześnie produkujemy coraz więcej odpadów — przy obecnym tempie do 2050 r. będziemy mieli w środowisku 34 mld ton plastiku, z czego znaczna część zanieczyści morza i oceany. Naukowcy i aktywiści wspólnie biją na alarm, nawołując światowe władze do podejmowania kroków oddalających widmo katastrofy ekologicznej. Jednym z najchętniej postulowanych rozwiązań jest zmiana modelu gospodarczego państw z linearnego na cyrkularny. Organizacja Narodów Zjednoczonych oraz Unia Europejska wprowadzają wiele rezolucji, które mają doprowadzić do efektywnego wdrażania idei gospodarki o obiegu zamkniętym w skali lokalnej oraz globalnej. O tym, w jakim miejscu na drodze do cyrkularności znajduje się Polska, jakie przeszkody stoją na drodze do wejścia w życie odpowiednich przepisów oraz o zmianach, które czekają polski biznes i społeczeństwo, rozmawiali uczestnicy zorganizowanej przez „Puls Biznesu” debaty „Odpady na wagę złota. Jak ulepszyć gospodarkę cyrkularną w Polsce”.
W dyskusji udział wzięli: Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności Związek Pracodawców, Kamil Wyszkowski, dyrektor wykonawczy UN Global Compact Network Poland, oraz Robert Chciuk, dyrektor Departamentu Gospodarki Odpadami w Ministerstwie Klimatu i Środowiska.
Kierunek – świat bez plastiku
Zanieczyszczenie środowiska plastikiem jest problemem o skali globalnej, dlatego potrzebuje globalnych rozwiązań, nad którymi pracuje społeczność międzynarodowa. W lutym 2022 r. podczas 5. sesji Zgromadzenia Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Środowiska (ang. United Nations Environment Assembly — UNEA) organizowanej w Nairobi, reprezentanci 175 krajów, wśród nich także Polski, przyjęli rezolucję będącą mapą drogową odchodzenia gospodarki światowej od plastiku „End plastic pollution: towards an internationally legally binding instrument”.
Opracowanie wspólnej strategii dla wszystkich sygnatariuszy ma trwać do końca 2024 r., a prawnie wiążące porozumienie powinno zostać podpisane przez państwa zgromadzone na szczycie klimatycznym za dwa lata. Lista zaleceń zawartych w globalnym planie ograniczania użycia plastiku jest długa, a sam proces długofalowy, ale niewątpliwie zatrzymanie produkcji plastiku jednorazowego jest dla ONZ priorytetem.
— Światowa produkcja plastiku od 1950 r. wyniosła 8,4 mld ton, przy czym wskaźnik odzyskiwania surowców wtórnych jest skandalicznie niski i wynosi poniżej 10 proc. Te liczby wyraźnie wskazują, że globalny system gospodarki obiegu zamkniętego nie działa. Według najnowszych raportów większość odpadów trafia na składowiska nielegalne i półlegalne albo po prostu spływa rzekami do oceanów, w których ilość plastiku każdego roku wzrasta o kolejne 10 mln ton, a według prognoz do 2040 r. liczba ta się potroi. Bardzo cieszy nas, że przedstawiciele państw świata widzą ten problem i chcą mu zgodnie przeciwdziałać.
Sprawna ekonomia cyrkularna może w znacznym stopniu zmniejszyć ilość odpadu plastikowego oraz emisję szkodliwych gazów do atmosfery, a także poprawić jakość życia mieszkańców naszej planety — mówił Kamil Wyszkowski.
Wśród stron biorących udział w pracach nad nowymi przepisami regionalne podejście UE definiowane jest jako jedno z najbardziej ambitnych i spójnych z wytycznymi ONZ. Niestety nie wszystkie kraje członkowskie Unii implementują dyrektywę opakowaniową równie skutecznie. Okazało się, że pomimo polityki promującej obrót surowcami wtórnymi i gospodarkę obiegu zamkniętego masa odpadów opakowaniowych w UE zamiast maleć, rośnie (66 mln ton w 2009 – 78,5 mln ton w 2019 r.). To skłoniło Komisję Europejską do podjęcia bardziej radykalnych kroków w celu zmniejszenia ilości odpadu plastikowego. Dyrektywa, która dawała poszczególnym państwom dowolność w sprawie narzędzi stosowanych do realizacji celów środowiskowych, ma zostać zastąpiona rozporządzeniem zmieniającym gospodarkę odpadami po opakowaniach we wszystkich krajach Unii jednocześnie, wprost i na tych samych warunkach. Decyzja ta jest odpowiedzią na opieszałość zwlekających z konkretnymi zmianami w przepisach. W tej grupie znajduje się także Polska.
Polska droga do gospodarki cyrkularnej
Unijne dyrektywy dotyczące gospodarowania odpadami opakowaniowymi nakładają na kraje członkowskie obowiązek wdrożenia przepisów w zakresie ograniczenia użytkowania plastiku jednorazowego (SUP), systemu kaucyjnego (DRS) i rozszerzonej odpowiedzialności producentów (ROP). Polska jest jednym z ostatnich krajów UE, w których żadna z tych regulacji nie jest jeszcze zapisana w prawie. Jest to dość zaskakujące, bo choć wskaźnik cyrkularności dla Polski plasuje się odrobinę powyżej światowej średniej i wynosi 10,2 proc., to kiedy przyjrzymy się szczegółowym danym obrazującym domknięcie obiegu gospodarki, widać sporo luk. Nadal dużo lepiej wychodzi nam wykorzystywanie surowców naturalnych niż wtórnych. Ślad materiałowy Polski to 13,8 ton na osobę rocznie, przy średniej unijnej 11,9 ton. Jednocześnie polski wskaźnik recyklingu to 39 proc., podczas gdy w Unii ponownie wykorzystywane jest już 48 proc. odpadów komunalnych rocznie.
Każdego roku produkujemy około 200 tys. ton butelek PET, z których ogromna część nie trafia do odpowiedniego pojemnika z odpadami segregowanymi, a opakowania zwrotne wracają do obiegu zaledwie 10 razy — średnia dla UE to 23 powroty. Bez odpowiedniego ustawodawstwa dystans między Polską a naszymi unijnymi partnerami będzie się powiększał.
Zdaniem przedstawiciela Ministerstwa Klimatu i Środowiska nie ma powodu do niepokoju — prace legislacyjne nad transpozycją dyrektyw KE cały czas posuwają się do przodu.
— Ustawa dotycząca ograniczenia użytkowania opakowań z tworzyw sztucznych (SUP) znajduje się w tej chwili już w sejmie, pracuje nad nią Komisja Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa i wkrótce powinna zostać uchwalona. Jeśli chodzi o ustawę o systemie kaucyjnym, przeszła ona już pierwszy etap legislacyjny, Komisję Wspólną Rządu i Samorządu Terytorialnego i jest teraz w ramach prac na Komitecie Stałym Rady Ministrów — informował Robert Chciuk.
Zapewnienia dyrektora Departamentu Gospodarki Odpadami nie brzmiały przekonująco dla Andrzeja Gantnera. Chociaż uważa on, że projekt ustawy dotyczącej SUP rzeczywiście adresuje większość wytycznych wskazywanych w legislacji unijnej, jasno wyznacza cele, które stoją przed biznesem, i precyzyjnie określa poszczególne zasady gospodarki odpadami opakowaniowymi plastikowymi jednorazowymi, jakie będą obowiązywały w Polsce, to, jak zauważył, wszystkie trzy ustawy dotyczące gospodarki cyrkularnej łączą się ze sobą, a wdrażanie ich w odstępach czasowych może mieć dla producentów negatywne następstwa.
— Jeśli producenci napojów i wód mają realizować wymagania implementowane w procedowanej właśnie w sejmie ustawie SUP, to naturalną konsekwencją implementacji dyrektywy SUP powinno być uruchomienie najpóźniej w ciągu dwóch lat działającego systemu kaucyjnego, do czego potrzebne jest uchwalenie stosownej ustawy. Od trzech miesięcy apelujemy, aby projekt ustawy kaucyjnej trafił pod obrady sejmu i był jak najszybciej uchwalony. Dalsza zwłoka nie pozwoli na uruchomienie systemu w Polsce przed rokiem 2026. Brak uchwalenia ustawy oznacza, że system kaucyjny nie powstanie przed 2030 r.
W efekcie na długie lata pogorszą się warunki funkcjonowania przedsiębiorstw, które nie będą w stanie uzyskać w 2025 r. zbiórki opakowań plastikowych po napojach na poziomie 77 proc., co będzie skutkowało karami finansowymi. Jednocześnie, jeśli nie uda się odzyskać odpowiedniej ilości butelek PET, zabraknie na rynku polskim recyklatu, który od 2025 r. musi stanowić 25 proc. składu opakowania każdej nowej butelki. Wiele zagranicznych firm zajmujących się recyklingiem ma świadomość, jak cennym surowcem będzie za dwa lata plastikowa butelka, dlatego już teraz organizują punkty skupu butelek PET na terenie Polski, wykorzystując do tego np. jednostki handlu detalicznego. Bez systemu kaucyjnego jako wprowadzający jesteśmy narażeni na to, że ktoś skupi nasze opakowania, a my nie dość, że zapłacimy kary za niezrealizowanie poziomów, to jeszcze będziemy zmuszeni do sprowadzania wytworzonego z nich recyklatu po wyższej cenie z zagranicy. Jest to niezwykle ważne także z punktu widzenia polskiej branży recyklingowej.
Bez systemu kaucyjnego, jako wprowadzający, jesteśmy narażeni na to, że ktoś skupi nasze opakowania, a my będziemy zmuszeni do sprowadzania wytworzonego z nich recyklatu po wyższej cenie z zagranicy.
System kaucyjny tworzy jednolity, lepiej nadający się do recyklingu strumień surowca, który poprzez operatorów powinien trafić do polskich recyklerów. To da im impuls do rozwoju i nowych inwestycji, bez których w Polsce może zabraknąć sił przerobowych do wyprodukowania ilości odzyskanego surowca niezbędnej do spełnienia unijnych wytycznych. W rezultacie Polska straci na konkurencyjności w stosunku do krajów, w których w 2025 r. wszystkie przepisy będą funkcjonować w pełni – wyjaśniał dyrektor generalny PFPŻ.
Reprezentująca interesy handlowców Renata Juszkiewicz również podkreślała znaczenie wprowadzenia systemu kaucyjnego w Polsce i zgodziła się z przedmówcą, że tylko tak uda się osiągnąć wymagane przez KE poziomy zbiórki. W jej opinii jednak okres wprowadzania przepisów w życie powinien być dłuższy, aby sklepy mogły się do nowych obowiązków odpowiednio przygotować.
— Jesteśmy świadomi tego, że musimy chronić naszą planetę i z nadzieją patrzymy na ustawę SUP i system kaucyjny jako krok w stronę zrównoważonego rozwoju. Rola handlu wielkopowierzchniowego zasługuje na uznanie. W ciągu ostatnich dwóch lat sieci handlowe włożyły dużo pracy w tworzenie sprawnie funkcjonującego systemu gospodarki obiegu zamkniętego i włączanie do niego jak największej ilości odpadów. Sieci występują w interesie klientów, którzy codziennie odwiedzają sklepy. To oni poniosą koszt kaucji zawartej w cenie produktu, która zostanie zwrócona po oddaniu opakowania do sklepu. Z naszej perspektywy optymalny czas na wdrożenie DRS to cztery lata.
Wiele placówek nie dysponuje miejscem niezbędnym do postawienia butelkomatów, nie może też organizować punktów zbiórki odpadów, gdyż odbywałoby się to kosztem pomniejszenia powierzchni sprzedaży. W związku z tym koniecznością staje się rozbudowa sklepu i stworzenie dodatkowej przestrzeni do obsługi systemu kaucyjnego. Wiązać się to będzie z ogromnymi kosztami – niektóre sieci handlowe określały ich wysokość nawet na milion złotych. Jest to długotrwały proces, począwszy od uzyskania zezwoleń, poprzez zorganizowanie funduszy, po sam etap budowy. Jest on jednakże niezbędny do prawidłowego funkcjonowania DRS w Polsce — stwierdziła prezes POHiD.
Cena odpowiedzialności
Kompromis, który udało się osiągnąć przy formułowaniu przepisów dotyczących SUP i systemu kaucyjnego, był trudny, ale dzięki skutecznej współpracy zainteresowanych podmiotów możliwy do wypracowania. Teraz wszystkie strony z niecierpliwością czekają na jego realizację.
Niestety, kiedy dochodzimy do systemu rozszerzonej odpowiedzialności producenta, sprawy przestają wyglądać tak różowo. To właśnie z tą regulacją Polska jest najbardziej spóźniona — termin na wdrożenie ROP upłynął 5 stycznia 2023 r. Co prawda konsultacje społeczne w tym zakresie rozpoczęły się już w 2019 r., ale kilka miesięcy temu prace nad ustawą utknęły w martwym punkcie i nikt nie wie, jaki ma być ich dalszy los. Kwestią sporną są oczywiście pieniądze, bo ROP to nic innego jak określenie, w jakim stopniu firmy wprowadzające na rynek opakowania z tworzyw objętych ustawą powinny partycypować w dalszych kosztach ich cyklu życiowego.
— ROP dotyczy tak wielu branż i grup interesu, o często sprzecznych celach, że wypracowanie przepisu zadowalającego dla wszystkich jest zadaniem wyjątkowo trudnym, a sama ustawa, ze względu na ryzyko prób nacisku na jej twórców, została objęta parasolem antykorupcyjnym — zaznaczył Robert Chciuk.
Według dyrektora generalnego PFPŻ jeden z istotniejszych konfliktów interesów przebiega na linii producenci — gmina.
— Należy pamiętać o tym, że nie wszystkie odpady opakowaniowe będą objęte systemem kaucyjnym, ogromna ich część nadal będzie zbierana w ramach gminnej selektywnej zbiórki odpadów. Kto powinien za to zapłacić? Według założeń ROP wprowadzający — nikt tego nie neguje. Jednak w ustawodawstwie zarówno polskim, jak i europejskim istnieje także zapis na temat kosztu netto, który mówi o tym, że koszt poniesiony przez wprowadzającego na zbiórkę powinien być pomniejszony o przychody ze sprzedaży zebranego surowca. I to właśnie o tę zasadę upominają się przedsiębiorcy, a w pierwszym projekcie ustawy nie udało się tego wyjaśnić. Skoro to my płacimy, to po pierwsze, chcemy wiedzieć, ile naszych opakowań zebrano, żebyśmy mogli się z tego rozliczyć, a po drugie, jeżeli ktoś zebrał nasz surowiec, sprzedał go i uzyskał przychody, chcemy móc pomniejszyć o tę sumę nasze koszty. Sprzedając odpady nadające się do recyklingu, gminy finansują sobie zbiórkę wielu innych rodzajów śmieci. A my nie chcemy płacić za zbiórkę starych mebli, opakowań po szamponach, aluminiowych chłodnic, zabawek, trawy z ogródka, tylko za opakowania naszych produktów — przekonywał Andrzej Gantner.
Z kolei prezes POHiD odwróciła perspektywę i zamiast koncentrować się na tym, kto powinien być obciążony kosztami, określiła, kto na pewno nie powinien ich ponosić.
Skala pauperyzacji społeczeństwa jest dziś ogromna, obserwujemy znaczące spowolnienie konsumpcji. Dlatego powinniśmy zrobić wszystko, aby nowe przepisy nie generowały dodatkowych kosztów dla klienta i obciążeń finansowych dla handlu.
— Skala pauperyzacji społeczeństwa jest dziś ogromna, obserwujemy znaczące spowolnienie konsumpcji. Dlatego powinniśmy zrobić wszystko, aby nowe przepisy nie generowały dodatkowych kosztów dla klienta i obciążeń finansowych dla handlu, który pracuje na minimalnych marżach, aby utrzymać jak najniższe ceny. Mimo obciążeń związanych z wysoką inflacją i ograniczeń wynikających z sytuacji geopolitycznej staramy się utrzymać konkurencyjne ceny. Każdy wzrost cen wywołuje negatywną narrację wokół handlu i niezadowolenie konsumentów, a tego chcemy uniknąć — powiedziała Renata Juszkiewicz.
Obserwując emocje, które wzbudza dyskurs dotyczący ROP, trudno nie odnieść wrażenia, że Ministerstwo Klimatu i Środowiska postanowiło zamrozić prace i zaczekać na wejście w życie rozporządzenia Komisji Europejskiej, które jako prawo nadrzędne zdejmie z barków rządzących odpowiedzialność za kształt obowiązujących przepisów. Dyrektor Chciuk zapewniał jednak, że to mylne odczucie.
— Musimy wziąć pod uwagę konsekwencje ostatecznego kształtu rozporządzenia zmieniającego dyrektywę. Taka sytuacja zdarza się niezwykle rzadko. Trudno sobie wyobrazić powstanie gotowego dokumentu ustawowego, który okazuje się z nim niezgodny. Na tę chwilę powinniśmy skoncentrować się na reprezentowaniu stanowiska Polski przy omawianiu tego rozporządzenia, które, nie ukrywam, jest bardzo ambitne — argumentował.
Musimy wziąć pod uwagę konsekwencje ostatecznego kształtu rozporządzenia KE zmieniającego dyrektywę. Trudno sobie wyobrazić powstanie gotowego dokumentu ustawowego, który okazuje się być z nim niezgodny.
Drogowskaz na przyszłość
Technologie przyszłości w zakresie opakowań prezentowane przy okazji szczytów klimatycznych pokazują, że już dziś umiemy zastąpić polimery syntetyczne biopolimerami czy ekologicznymi zamiennikami plastiku, tak żeby radykalnie zmniejszyć strumień odpadów najbardziej niebezpiecznych dla środowiska. Największe fundusze inwestycyjne, podobnie jak banki rozwoju na całym świecie, przeznaczają ogromny kapitał na badania dotyczące innowacyjnych rozwiązań w zakresie wyeliminowania plastiku. Unia Europejska ma ambicje zostać głównym producentem rozwiązań przyszłości przyjaznych dla środowiska w zakresie plastików.
Tylko branża spożywcza nieufnie podchodzi do nowości technologicznych, obawiając się, czy sprostają one rygorystycznym wymogom bezpieczeństwa, które muszą spełniać opakowania do produktów spożywczych. W końcu jednak będzie zmuszona do poszukania własnych rozwiązań.
Branża dostała globalnie konkretny sygnał – szukajcie rozwiązań, które uwolnią cywilizację człowieka od plastiku. Plastik musi zniknąć z naszego życia, teraz jest czas, by się do tego przygotować.
— Kierunek, w którym zmierza polityka ONZ, jest jasno określony i brzmi: „End plastic pollution”. Branża dostała globalnie konkretny sygnał: „Szukajcie rozwiązań, które uwolnią cywilizację człowieka od plastiku”. Plastik musi zniknąć z naszego życia, teraz jest czas, by się do tego przygotować — podsumował Kamil Wyszkowski.

