Gospodarka w cieniu zbrojeń. Czy miara PKB potrzebuje korekty?

Gabriel ChrostowskiGabriel Chrostowski
opublikowano: 2025-05-18 20:00

Wydatki zbrojeniowe w wielu państwach na świecie, w tym w Polsce, biją rekordy i stymulują PKB. Ale zasadne jest zadanie pytania: czy powinny się do niego wliczać? Przecież zakup czołgów i amunicji nie tworzy wartości finalnej, która zwiększa dobrobyt społeczeństwa. Nie stanowi też klasycznej inwestycji, bo nie podnosi potencjału produkcyjnego.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Wydatki na obronność wyrażone w cenach stałych (realnie po uwzględnieniu wzrostu cen) wyniosły w ubiegłym roku w Polsce 34,5 mld USD, czyli ok. 140 mld zł. To najwyższy poziom w historii, a wykres mówi sam za siebie: wzrost jest spektakularny.

Znacząca część tych nakładów stanowi konsumpcję finalną (np. wynagrodzenia żołnierzy) lub nakłady brutto na środki trwałe (np. zakup sprzętu wojskowego jak czołg lub amunicja), co bezpośrednio zasila PKB i przyspiesza wzrost. Biorąc pod uwagę, że Polska przeznacza na zbrojenia najwyższy procent PKB spośród państw UE, u nas ten stymulujący efekt jest relatywnie silniejszy – nawet jeżeli część tych pieniędzy finansuje import, a nie zasila rodzimych przedsiębiorstw.

Ale czy miara PKB powinna uwzględniać wydatki na obronność?

Najpierw spójrzmy na ten problem z perspektywy użyteczności. Czołg sam w sobie nie podnosi dobrobytu społeczeństwa tak, jak robią to żywność, edukacja, opieka zdrowotna czy elektronika. Nie poprawia standardu życia. Co więcej, paradoks „więcej czołgów = większy PKB" może nawet maskować spadek dobrobytu, szczególnie gdy rząd jednocześnie ogranicza finansowanie ochrony zdrowia czy oświaty. Gospodarka może więc rosnąć, stymulowana wydatkami na amunicję i czołgi, podczas gdy faktyczne bogactwo cywilów się kurczy.

Przykładowo, PKB skorygowany o wydatki militarne przedstawia zupełnie inny obraz amerykańskiej gospodarki w pierwszej połowie XX wieku, co wykazują autorzy badania „War-Adjusted National Accounting of the USD Economy and its Implications, 1790-2020". Klasyczna miara PKB wskazuje na silny i stosunkowo stabilny wzrost, natomiast miara skorygowana ujawnia długi okres stagnacji, czyli niskiego tempa wzrostu gospodarczego. Idąc dalej tym tropem - tradycyjna miara sugeruje zmniejszanie się nierówności dochodowych w amerykańskim społeczeństwie podczas II wojny światowej, podczas gdy miara skorygowana pokazuje, że w rzeczywistości nierówności wzrosły.

A zatem jeżeli PKB ma stanowić przybliżoną miarę realnych warunków ekonomicznych społeczeństwa, to może chociaż część wydatków wojskowych (np. na sprzęt) powinna zostać z niego wyłączona.

Można na to także spojrzeć nie od strony wartości, a od strony rachunkowości. Dojdziemy do tych samych wniosków. Na PKB składają się w praktyce konsumpcja finalna i inwestycje. W standardowym wzorze pojawiają się jeszcze wydatki rządowe i eksport netto, ale te wskaźniki to też de facto albo konsumpcja finalna, albo inwestycje. Na przykład eksport netto to konsumpcja, tyle że płynąca z zagranicy.

Czy zakup czołgu powinniśmy kwalifikować jako konsumpcję finalną lub inwestycje (co – na marginesie – robimy)? Inwestycja ma bowiem podnosić potencjał produkcyjny gospodarki. Czołg tego nie robi. Konsumpcja ma podnosić bezpośrednio poziom życia obywateli w sposób, w jaki robią to dobra konsumpcyjne. Czołg tego również nie robi.

Czołg robi natomiast jedną fundamentalną rzecz. Zapewnia stabilność i bezpieczeństwo, które są niezbędne do funkcjonowania gospodarki. Można powiedzieć więc, że to polisa ubezpieczeniowa. Tak, jak firmy płacą za ubezpieczenie, by chronić się przed nieprzewidzianymi stratami, tak państwo inwestuje w obronność, by zabezpieczyć całą gospodarkę i społeczeństwo przed zagrożeniami zewnętrznymi. A koszt ubezpieczenia to nic innego jak zużycie pośrednie: koszt ponoszony w procesie wytwarzania towarów i usług.

Na zastępowanie miary PKB jest już za późno. Ale może warto w rachunkach narodowych przyjąć jeszcze jeden wskaźnik – PKB skorygowany o wydatki obronne. Dałoby nam to jaśniejszy obraz rzeczywistego dobrobytu społeczeństwa w czasach, gdy nakłady na wojsko biją rekordy.