Powoli, ale konsekwentnie Impel przerzuca koszty wyższych płac na klientów. Widać to w wynikach grupy.
Powoli, ale konsekwentnie Impel przerzuca koszty wyższych płac na klientów. Widać to w wynikach grupy.
Powoli, ale konsekwentnie Impel przerzuca koszty wyższych płac na klientów. Widać to w wynikach grupy.
Powoli, ale konsekwentnie Impel przerzuca koszty wyższych płac na klientów. Widać to w wynikach grupy.
Wrocławska grupa outsourcingowa oferująca m.in. usługi porządkowe, kateringowe i ochrony, zwiększyła w pierwszym kwartale sprzedaż o 12,7 proc. — do 238,38 mln zł, potrajając zysk do poziomu blisko 1,5 mln zł.
— To w znacznym stopniu rezultat naszej polityki renegocjacji kontraktów w reakcji na szybko rosnące płace — mówi Wojciech Rembikowski, wiceprezes Impela.
Renegocjacje ruszyły w IV kwartale.
— Efekt nie jest taki, jaki sobie wymarzyliśmy, ale jest dobry — uzupełnia Dariusz Rutowicz, dyrektor ekonomiczny.
Najważniejsze jednak w raporcie Impela za okres styczeń-marzec jest to, że grupa po raz pierwszy w historii wyszła na plus na poziomie EBITDA (zysk operacyjny plus amortyzacja) bez uwzględnienia dotacji. Spółka od lat konsekwentnie uniezależnia się od dopłat państwowych z tytułu zatrudniania osób niepełnosprawnych. I wreszcie udało się zarobić coś bez dotacji.
— Trendy są dobre — mówi Wojciech Rembikowski.
Jego zdaniem, obserwowane zjawiska pozwalają sądzić, że w całym 2008 r. grupa może osiągnąć 1 mld zł obrotu albo przynajmniej bardzo się do tej kwoty zbliżyć. W 2007 r. było to 890 mln zł. Na poziomie zysku dużo zależeć będzie od sfinalizowania transakcji sprzedaży Promedisu, czyli medycznego ramienia grupy. Transakcja powinna nastąpić w ciągu dwóch, trzech miesięcy. Zarząd chce też pozyskać partnera do rozwijania biznesu kateringowego. Ruszyły projekty deweloperskie, ale tu na przychody trzeba trochę poczekać.
Podpis: ZK