Tuż przed rozpoczęciem rosyjskiej inwazji na Ukrainę indeks WIG-Ukraine był notowany powyżej 500 pkt., a dzień później spadł do 300-350 pkt. W tym przedziale indeks znajduje się w rok od wybuchu wojny i jeśli coś się zmieni, to najprędzej wskutek zmiany składu: zamiar ogłoszenia wezwania na akcje Kernela (ma 33-procentowy udział w portfelu indeksu) i ściągnięcia go z giełdy ogłosił główny akcjonariusz - Namsen. Zdaniem jego menedżerów różnorodne koszty obecności na GPW przeważają nad korzyściami. Od dekady spółka publicznie nie emitowała akcji, a jej zdołowana wycena zdaniem strategicznego akcjonariusza utrudnia sprzedaż aktywów. Tymczasem analitycy nie mają wątpliwości, że Kernel to wehikuł, który trzeba naoliwić gotówką, żeby zaczął działać.
– Najpierw, żeby przerobić słonecznik, firma musi go kupić i potrzebuje na to kapitału do czasu, aż zostanie sprzedany olej. W przypadku produkcji rolnej od momentu siania do sprzedaży często mija 1,5 roku. Żeby zarobić na sprzedaży zboża, trzeba najpierw je kupić i wyeksportować - znów więc potrzebna jest gotówka. Spłaty zobowiązań są zawieszane, ale po wynikach rocznych kowenanty emisji obligacji były naruszone. Obecnie nikt nie będzie finansował działalności ukraińskich spółek, bo ryzyko jest zbyt duże. Firma funkcjonuje bazując na tym, co wcześniej otrzymała od banków – mówi Jakub Szkopek, analityk Erste Securities Polska.
Kernel Holding w IV kwartale 2022 r. sprzedał 344,7 tys. ton oleju, czyli o 17 proc. mniej niż rok wcześniej. Jeszcze słabiej wyglądał eksport zboża, który spadł o 56 proc. i wyniósł 1,52 mln ton. Aby ułatwić sobie eksport Kernel kupił terminal w morskim porcie handlowym Jużny (obwód odeski), który jest w stanie przeładowywać wszystkie rodzaje olejów roślinnych. Ponadto chcąc utrzymać płynność spółka podpisała porozumienie z bankami o zwolnieniu ze spłaty zobowiązań do połowy 2023 r.
Długa lista problemów
Ukraińskie spółki, notowane na GPW, działają głownie w sektorze rolno-spożywczym. Od roku mają problemy z wyeksportowaniem swoich produktów.
– Ceny zbóż na Ukrainie są oderwane od cen światowych. Na świecie cena pszenicy czy kukurydzy to ponad 300 USD za tonę, a ukraiński rolnik nie może liczyć na więcej niż 200 USD. To jest wyzwanie, chyba, że wwiezie się zboże przez Unię Europejską do portów bałtyckich, ale trzeba brać pod wagę, że koszty frachtu mogą być o 100 USD za tonę wyższe – mówi Jakub Szkopek.
Teoretycznie obowiązuje trójstronne porozumienie Grain Deal, które zawarła Ukraina, Rosja i Turcja w sprawie wywozu zboża, ale nie działa ono perfekcyjnie.
– W połowie marca upływa czas obowiązywania Grain Deal na Ukrainie i strony ponownie siadają do rozmów, aby wypracować kolejne porozumienie. Rosjanie nie starają się, żeby to były łatwe negocjacje. Umowy są zawierane na 120 dni, a dopóki nie ma kolejnej, to nikt nie kontraktuje dostaw na drugą połowę marca. Koszt frachtu dla spółek z Ukrainy wzrósł mniej więcej o 300 proc. na tonie – ubezpieczenie jest drogie, kupujący z ukraińskich portów liczą na dyskonto, mniej portów wysyła zboża, więc mają większą siłę przetargową. W pierwszej fazie Grain Dealu przewożone były spore wolumeny, ale w drugiej fazie Rosjanie utrudniali eksport. Ukraińcy, żeby go zwiększyć, przyjmują tylko duże statki, a Rosjanie opóźniają procedury kontrolne, co sprawia, że wolumeny przewozowe są niskie – tłumaczy Jakub Szkopek.
Zyski topnieją w oczach
Astarta, druga po Kernelu pod względem wagi w WIG-Ukraine, zajmuje się produkcją zbóż, oleju sojowego, mleka oraz cukru. W przypadku tego ostatniego spółka miała najlepszy wynik od dwóch lat produkując 282 tys. ton. Stało się to jednak przy wysokich cenach gazu, wskutek czego udział tego surowca w cenie cukru wzrósł z ok. 20-25 proc. do ponad 60 proc. Astarta po zablokowaniu portów zdecydowała się na eksport na zachód za pośrednictwem kolei. Dzięki temu spółce przez trzy kwartały zeszłego roku udało się wywieźć 23 mln ton pszenicy i kukurydzy (o 17 proc. mniej r/r). Przychody wzrosły o 13 proc. do 341 mln EUR, ale zysk spadł o 40 proc. do 62 mln EUR.
Na blokadzie ucierpiało także IMC. Wolumen eksportu firmy spadł o 35 proc. w 2022 r. do 483 tys. ton. Jednak od sierpnia udało się zwiększyć wolumen z 14 tys. ton w poprzednich miesiącach do poziomów zbliżonych do 70 tys. ton miesięcznie eksportowanych przed wojną. Finansowy bilans pierwszych trzech kwartałów zeszłego roku jest jednak ujemny: przychody spadły o 44 proc., a zysk stopniał o 85 proc. do 12 mln USD.
Kurnikowy potentat Ovostar donosił, że musiał ograniczyć inwestycje w liczebność kur - ich liczba spadła o 14 proc. względem poprzedniego roku. Produkcja jaj spadła o 9 proc., natomiast sprzedaż o 6 proc., także dzięki temu, że ceny jaj wzrosły o 34 proc.
Jedną z nielicznych firm, która odnotowała straty, jest KSG Agro – stało się to po tym, jak przychody spadły o połowę, a dodatkowo niekorzystny był wpływ kursów walutowych. Firma miała także dodatkowe wydatki na osiągnięcie bezpieczeństwa energetycznego.
– Kompleks trzody chlewnej KSG Agroma w pełni zabezpieczoną energię elektryczną na wypadek ewentualnego braku prądu. Na terenie zakładu zainstalowano mobilne zespoły prądotwórcze o łącznej mocy 1 MW. Za około 5 mln UAH kupiono sześć generatorów prądu, minielektrownię oraz nagrzewnicę powietrza na olej napędowy – mówi Serhij Kasjanow, przewodniczący rady dyrektorów KSG Agro.
Po roku wojny duża niepewność dotyczy zasiewów. KSG Agro poinformowało, że jest w pełni gotowe na sezon, a IMC już jesienią zwiększyło o 80 proc. zasiewy pszenicy kosztem kukurydzy, która wymaga więcej energii i gazu w procesie suszenia ziarna.
– Prognozuje się drastyczny spadek zasiewów na Ukrainie, bo rolnicy są bardzo zrezygnowani trudną sytuacją. W zeszłym roku zasiewy szły siłą rozpędu, bo ziarno i nawozy były już zgromadzone. A teraz brakuje nawozów, bo wcześniej były importowane z Rosji. Rolnicy mają zboże, którego nie mogą sprzedać, a ceny są tragicznie niskie – mówi Jakub Szkopek.
Mało funduszy w akcjonariacie
W akcjonariacie największej ukraińskiej spółki - Kernela - wciąż jest sporo funduszy, które mają niemal 10 proc. akcji. Największe pakiety po 1,8-2 proc. akcji są w portfelach OFE: PZU Złota Jesień, Uniqa czy Nationale-Nederlanden. Akcje mają też niektóre TFI, choć jak w przypadku NN Indeks Odpowiedzialnego Inwestowania jest to raczej odwzorowywanie indeksu WIG-ESG niż wybór zarządzających.
Jeszcze mniej funduszy znajdziemy w Astarcie – tylko 2,8 proc. akcji jest w posiadaniu czterech OFE oraz BNP Paribas TFI. Za to w IMC OFE mają 5,5 proc. akcji, co jest głównie zasługą NN OFE, mającego w portfelu 4,6 proc. akcji spółki. Dwa OFE znajdziemy także w akcjonariacie Ovostaru, gdzie mają łącznie 1,26 proc. akcji. Spis zamyka Quercus Agresywny, który ma 0,23 proc. akcji Milkilandu. Łącznie fundusze mają akcje ukraińskich spółek warte nieco ponad 200 mln zł.
– Ukraińskie spółki nie są popularne wśród funduszy inwestycyjnych. W żadnym przypadku udział OFE czy TFI w akcjonariacie nie przekracza 5 proc., a właściwie tylko raz zbliża się do tego progu – 4,61 proc. OFE NN w IMC. W większości przypadków to pakiety do maksymalnie 1 czy 2 proc. Ich wartości nominalne również są względnie niewielkie, sięgając od kilkuset tysięcy złotych do maksymalnie 33,7 mln zł – mówi Szymon Gil, analityk Michael / Ström.
– Spółki ukraińskie notowane na GPW mają bardzo niewielki udział w kapitalizacji wszystkich spółek notowanych na naszym rynku oraz cechują się małą płynnością. Należy również brać pod uwagę fakt, że są obarczone obecnie wysokim poziomem ryzyka. W nielicznych portfelach subfunduszy PKO TFI mają tylko śladowy udział, co wynika z ich obecności w benchmarkach (indeksach akcji notowanych na GPW) – mówi Michał Ziętal, dyrektor ds. komunikacji inwestycyjnej PKO TFI.
