Brak pieniędzy i nieprzygotowane projekty — oto główne grzechy kolei. Pokuta: odłożenie wielu inwestycji.
Nie ma pieniędzy na kolej. Ani w Polsce, ani w Brukseli
Brak pieniędzy i nieprzygotowane projekty — oto główne grzechy kolei. Pokuta: odłożenie wielu inwestycji.
Nie ma pieniędzy na kolej. Ani w Polsce, ani w Brukseli
Brak pieniędzy i nieprzygotowane projekty — oto główne grzechy kolei. Pokuta: odłożenie wielu inwestycji.
Do końca lipca zostanie znowelizowana lista inwestycji, które mają szansę na unijne dofinansowanie z Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko (PO IŚ). Do 10 lipca ministerstwa nadzorujące inwestycje z tego programu miały czas na przesłanie resortowi rozwoju regionalnego propozycji zmian.
"PB" dotarł do listy zaktualizowanej przez Ministerstwo Infrastruktury. Przygotowało ono sporo zmian, zwłaszcza w inwestycjach kolejowych. Na liście podstawowych projektów zostały inwestycje za 37 mld zł, ale brak kasy spowodował, że część zadań przeniesiono z niej do rezerwy i na szybką realizację nie ma co liczyć. W sumie chodzi o projekty warte aż 27 mld zł.
— Program Infrastruktura i Środowisko przygotowano w 2007 r., ale kosztorysy pochodziły z 2006, a czasem nawet z 2005 r. W kolejnych latach wzrosły ceny materiałów i robocizny, więc konieczne było przeszacowanie kosztów. Z analiz PKP Polskich Linii Kolejowych (PKP PLK) wynika, że obecny koszt inwestycji przewidzianych w PO IŚ sięgnąłby 56 mld zł, a dofinansowanie unijne mamy na poziomie 4,2 mld EUR — mówi Patrycja Wolińska-Bartkiewicz, wiceminister infrastruktury.
Przy takich kwotach unijne wsparcie kolejowych inwestycji byłoby na poziomie nie wyższym niż 25-30 proc., a kolej nie ma skąd wziąć reszty kasy.
Do rezerwy
— Zdecydowaliśmy jednak nie wyrzucać definitywnie inwestycji z listy. Te, które są najsłabiej przygotowane albo nie ma dla nich wystarczających pieniędzy, przenieśliśmy na listę rezerwową. Na podstawowej zostawiamy projekty priorytetowych inwestycji w dużych aglomeracjach i na liniach transeuropejskich. Dzięki poczynionym zmianom unijny wkład w koszty finansowania będzie na poziomie około 65 proc. — wylicza Patrycja Wolińska-Bartkiewicz.
Ale o wkład własny nawet na poziomie 35 proc. kolei nie będzie łatwo.
Jako przykład zmian wiceminister podaje inwestycję w budowę łącznika kolejowego między Katowicami a lotniskiem Pyrzowice.
— Na ten projekt mieliśmy zarezerwowane około 30 mln EUR, a dziś jego całkowity koszt to 1,5 mld zł. Nie ma tylu funduszy, więc na podstawowej liście zostawiamy jedynie prace przygotowawcze — mówi wiceminister.
Jeśli przygotowania przebiegną sprawnie i uda się znaleźć finansowanie, łącznik zostanie wykonany jeszcze w ramach obecnego unijnego budżetu, jeśli nie — trafi do przyszłej puli.
Wiceminister podkreśla, że inwestycje nie zostały wyrzucone z listy, ale przeniesione do rezerwy, aby przygotowania do ich realizacji trwały nadal.
— Nie chcemy dopuścić do powtórki z obecnej sytuacji: mamy nadwyżkę funduszy z poprzedniego unijnego budżetu, ale na półkach nie leży stos gotowych do realizacji projektów — mówi Patrycja Wolińska-Bartkiewicz.
Tajne obiekty
Podkreśla, że wzrost kosztów do niejedyny powód zmian. Kolejny to kiepskie przygotowanie kolejowych projektów.
— Przez wiele lat obiekty kolejowe były uznawane za strategiczne dla państwa, wiele spraw związanych z tą infrastrukturą było tajnych. Dziś nie mamy odtajnionych map, brakuje dokumentacji, musimy przygotowywać plany niemal od podstaw. Do tego dochodzą zmiany prawa w ostatnich latach, choćby wejście w życie nowego prawa środowiskowego i wyznaczenie nowych obszarów Natura 2000, które także wymusiły zmiany w przygotowaniu projektów. Staramy się, by PKP PLK skróciły czas przygotowania inwestycji. Obecnie wynosi on... 12 lat. Wierzę, że nam się uda — dodaje Patrycja Wolińska-Bartkiewicz.
Podpis: Katarzyna Kapczyńska