To, co się ostatnio wydarzyło na rynku miedzi, czyli gwałtowne spadki, nie ma uzasadnienia w fundamentach - przekonuje Jarosław Romanowski, wiceprezes KGHM.
Jego zdaniem, spadki wynikają z negatywnego sentymentu oraz sytuacji firm w Chinach.
To, co się ostatnio wydarzyło na rynku miedzi, czyli gwałtowne spadki, nie ma uzasadnienia w fundamentach - przekonuje Jarosław Romanowski, wiceprezes KGHM.
Jego zdaniem, spadki wynikają z negatywnego sentymentu oraz sytuacji firm w Chinach.
- Tamtejsze firmy miały kredyty zabezpieczone metalami i ostatnio, przyciśnięte kłopotami, musiały gwałtownie wyprzedawać te aktywa. Naszym zdaniem to krótkoterminowa tendencja, a w kolejnych miesiącach fundamenty znów będą odgrywały większą rolę, a ceny miedzi zaczną rosnąć - uważa Jarosła Romanowski.
Wiceprezes KGHM dodaje, że zapasy miedzi we wszystkich lokalizacjach na świecie zmniejszają się i jego zdaniem ta tendencja będzie kontynuowana.
- Uważamy, że rynek jest niedoinwestowany i nie da rady zaspokoić rosnącego globalnego popytu. Wynika to z tego, że firmy górnicze na całym świecie wstrzymują inwestycje. To po prostu efekt presji inwestorów na to, by spółki koncentrowały się na cięciu kosztów i zwrocie kapitału dla akcjonariuszy - mówi Jarosław Romanowski.
W budżecie na 2014 r. koncern założył cenę miedzi na poziomie 7100 USD na tonę.
- Dokładne prognozowanie ceny miedzi jest jednak trudne ze względu na skalę wahań notowań tego metalu. Są też istotne ryzyka, choćby związane z sytuacją na Ukrainie. Pamiętajmy, że Rosja produkuje ok. 700 tys. ton miedzi rocznie i tyle samo konsumuje. To znaczący czynnik ryzyka, np. w odniesieniu do globalnej nadwyżki podaży miedzi, którą szacuje się na 400 tys. ton - dodaje wiceprezes Polskiej Miedzi.
Podpis: GRA