Wtorek był ostatnim dniem sierpnia, co mogło trochę wykoślawić obraz rynków w USA. Zresztą, nie tylko w USA - także np. w Polsce. I chyba rzeczywiście tak właśnie było. Dane makro niespecjalnie mogły wpłynąć na nastroje...
Raport S&P/Case-Shiller (o cenach domów) ma zawsze stosunkowo małe znaczenie. Z pewnością nie zaszkodziło to, że w czerwcu wzrósł (dla 20 metropolii) o 4,2 proc. (oczekiwano 3,9 proc.). Mówiono jednak, że ten wzrost ceny był cieniem kończących się w kwietniu dopłat do kupna domów. Okazało się też, że indeks Chicago PMI spadł z 62,3 pkt. w lipcu na 56,7 pkt. w sierpniu, czyli nieco mocniej niż oczekiwano. Indeks zaufania konsumentów obliczany przez Conference Board miał w sierpniu delikatnie spaść, tymczasem wzrósł z 51 do 53,5 pkt. Niby dobrze, ale trzeba pamiętać, że dopiero poziom ponad 90 pkt. sygnalizuje trwałą poprawę nastrojów.