Nowy Teatr ma opinię miejsca otwartego na współczesne tematy i bezkompromisowego w artystycznych wyborach. Pan jednak mówi o potrzebie zbliżenia kultury i biznesu. Skąd taki pomysł?
Michał Merczyński: Nie chciałbym, żeby to brzmiało tak, że Nowy Teatr zamienia się w forum gospodarczego dialogu. Chodzi o coś innego: o zbudowanie przestrzeni, w której kultura i biznes mogą się spotykać na partnerskich zasadach.
Od dawna uważam, że świat sztuki powinien otwierać się na współpracę z biznesem. Mamy w Europie komfort – instytucje kultury są solidnie finansowane z budżetów państwa i samorządów. To daje stabilność, ale jednocześnie nie powinniśmy poprzestawać tylko na środkach publicznych. Kiedy prowadziłem festiwal Malta, TR Warszawa czy Konkurs Wieniawskiego, zawsze szukałem kontaktu z partnerami biznesowymi. Dzięki temu powstawały kilkuletnie kontrakty sponsorskie – z Wartą czy Plus GSM – które pozwalały nie tylko na realizację projektów, ale też na rozwój instytucji.
Teraz chcę podobny model zaproponować w Nowym Teatrze. Wierzę, że to przyniesie korzyści obu stronom.
Często używa pan określenia „mecenat 2.0”. Co kryje się pod tym hasłem?
To idea nowoczesnego mecenatu – partnerskiego, długofalowego, opartego na zaufaniu i współodpowiedzialności. Nie chodzi o logo na plakacie czy jednorazowy sponsoring. Chodzi o wieloletnią relację, w której biznes bierze odpowiedzialność za instytucję kultury, a kultura staje się realnym partnerem w budowaniu wartości firmy.
W Polsce były już próby stworzenia platformy współpracy kultury i biznesu. Pamiętam inicjatywy Narodowego Centrum Kultury i warszawskiej giełdy sprzed kilkunastu lat. Później te działania się rozmyły. Dziś chcemy wspólnie z Robertem Piaskowskim, dyrektorem NCK wrócić do tego pomysłu, ale idąc krok dalej – postulując ustawę o mecenacie kultury
Jak takie rozwiązanie mogłoby wyglądać w praktyce?
W Europie są wzorce, z których można korzystać. We Francji odpis podatkowy dla darczyńców sięga 65 proc., w Niemczech 40 proc., we Włoszech 60 proc. Takie rozwiązania sprawiają, że biznesowi po prostu opłaca się wspierać kulturę, a instytucje zyskują stabilność.
Sporo o tym pejzażu i rozwiązaniach prawnych w Europie mówił Robert Piaskowski podczas konferencji w ramach Polskiej Prezydencji w Unii Europejskiej.
Polska gospodarka znajduje się dziś w gronie dwudziestu największych na świecie. To moment, by pomyśleć o poważnym systemie zachęt. W październiku organizujemy w Nowym Teatrze, w partnerstwie z Narodowym Centrum Kultury, spotkanie z przedstawicielami największych organizacji biznesowych – Pracodawców RP, Polskiej Rady Biznesu – a także politykami. Chcemy rozpocząć dyskusję, której efektem mogłoby być opracowanie ustawy o mecenacie. Patronat nad inicjatywą zadeklarowała marszałkini Senatu, Małgorzata Kidawa-Błońska i ministra Marta Cienkowska.
Jaką rolę kultura może odgrywać w relacjach biznesowych?
Kultura to rozwój. Nie używam tu słowa „inwestycja”, choć często się je stosuje. Rozwój, bo uczestnictwo w kulturze wpływa na wrażliwość, kreatywność, otwartość społeczeństwa. Badania prowadzone w Europie pokazują jasno: regiony, gdzie edukacja kulturalna zaczyna się od najmłodszych lat, mają niższą przestępczość i silniejsze społeczeństwo obywatelskie.
Biznes z kolei od lat mówi o społecznej odpowiedzialności. Widać to w praktyce. Dominika Kulczyk, przejmując, a właściwie otaczając opieką Festiwal Malta, uratowała projekt i dała mu nową perspektywę. BNP Paribas od lat wspiera festiwal Nowe Horyzonty, Audi współpracuje z Muzeum Sztuki Nowoczesnej. To przykłady, jak biznes może brać odpowiedzialność nie tylko za swój wizerunek, ale za rozwój kultury.
Wspomniał pan o potrzebie nowego języka w relacjach kultura–biznes.
Tak, bo to nie jest prosta wymiana: teatr potrzebuje pieniędzy, a firma chce reklamy. Chodzi o coś znacznie głębszego. Biznes może uczyć nas stabilności finansowej, strategii, myślenia długoterminowego. Kultura może uczyć biznes empatii, wrażliwości, spojrzenia na rzeczywistość w sposób nieszablonowy.
Najważniejsza jest długotrwała współpraca. Przy jednorazowej imprezie nie zdążymy się poznać. Potrzeba kilkuletnich relacji, by zbudować prawdziwe zaufanie i wspólnotę celów.
Co to oznacza dla samego Nowego Teatru?
Nie zamierzamy zmieniać profilu artystycznego. Nowy Teatr pozostanie miejscem odważnym, różnorodnym, otwartym na świat. Chcemy rozwijać archiwum twórczości Krzysztofa Warlikowskiego i Małgorzaty Szcześniak, które już wpisane jest w statut teatru. Zamierzamy też wspierać młodych reżyserów, eksperymentować z formami, utrzymywać międzynarodowy profil.
Równocześnie powołamy radę doradczą – złożoną z przedstawicieli biznesu, nauki i środowisk intelektualnych. Będzie miała charakter międzynarodowy i pomoże nam patrzeć szerzej na rozwój teatru.
A jeśli chodzi o repertuar – co zobaczymy w najbliższym czasie?
Trwa 6. Międzynarodowy Festiwal Nowa Europa, w ramach którego zobaczyć będzie można jeszcze spektakle argentyńskiego twórcy Tiziano Cruza, silnie odwołujące się do tematów dominacji i hierarchii rasowych, choreografki Sophie Rodriguez oraz radykalną społecznie twórczość Katy Baird z Wielkiej Brytanii. W listopadzie odbędzie się premiera „Pieśni piekarzy polskich” młodej reżyserki, Ewy Galicy.
Już niebawem odbędzie się premiera „Nightfall/Zmierzch” Pawła Mykietyna i Joanny Halszki Sokołowskiej,którzy przygotowują premierę 30 grudnia. Sylwestra spędzimy z muzyką Mykietyna i Marcina Maseckiego, a także z Silent Disco. Z kolei 7 stycznia pokażemy premierę „Przysięgi Europy” – sztuki libańskiego dramaturga Wajdiego Mouawada wyreżyserowanej przez Krzysztofa Warlikowskiego.
Wznowiliśmy też „(A)pollonię” – spektakl sprzed 16 lat, dziś grany w nowej obsadzie, m.in. z udziałem Mai Komorowskiej, Stanisława Brejdyganta, Mariusza Bonaszewskiego i Moniki Niemczyk. Publiczność przyjęła go jak premierę – z ogromnym wzruszeniem i poczuciem, że dzieje się coś wyjątkowego
Wracając do tandemów: czego kultura może się nauczyć od biznesu, a biznes od kultury?
Kultura może się uczyć dyscypliny finansowej, planowania, skutecznej komunikacji. Biznes – wrażliwości, umiejętności patrzenia na świat przez pryzmat ludzkich doświadczeń.
Ale jest jeszcze coś: sztuka uczy bycia razem. Teatr to przestrzeń wspólnoty – widzów, twórców, zespołu. Jeśli tę zasadę przeniesiemy na relacje biznes–kultura, powstanie partnerstwo oparte nie tylko na pieniądzach, ale na zaufaniu i wzajemnym szacunku.
Co dalej z pomysłem ustawy o mecenacie?
Październikowe spotkanie w Nowym Teatrze traktuję jako początek. Na wiosnę planujemy duże forum – z wykładami, warsztatami, udziałem ekspertów. Być może swoją obecnością zaszczyci nas Anne Applebaum, która od lat pisze o społeczeństwie obywatelskim.
Czy uda się uchwalić ustawę w tej kadencji? Trudno przewidzieć. To proces legislacyjny wymagający politycznej zgody. Ale klimat jest sprzyjający. Biznes mówi: „wreszcie dobry pomysł, usiądźmy do stołu”. Politycy deklarują otwartość. My ze strony kultury inicjujemy proces. To już dużo.
A prywatnie – co dla pana znaczy objęcie kierownictwa Nowego Teatru?
To ogromny zaszczyt i wyzwanie. Wracam do Warszawy po latach doświadczeń w Poznaniu, po prowadzeniu Malty i wielu innych projektów. Trafiam do miejsca, które stworzyło jedną z najważniejszych scen teatralnych w Europie.
Czuję, że naszym zadaniem jest teraz utrzymać ten poziom, rozwijać go i jednocześnie otwierać nowe perspektywy – także te związane z dialogiem społecznym i gospodarczym. Bo Nowy Teatr nie jest tylko miejscem występów. To przestrzeń rozmowy.
