Co łączy Marię Skłodowską-Curie, Simone Biles i Dawida Ogrodnika? Wszyscy oni przed osiągnięciem dorosłości doświadczyli traumatycznych zdarzeń, a mimo to stali się wybitni w swoich dziedzinach. Szczęśliwe dzieciństwo Skłodowskiej zakończyło się w wieku siedmiu lat, gdy na tyfus umarła jej najstarsza siostra. Biles jako dziecko była molestowana seksualnie przez lekarza reprezentacji gimnastycznej USA. Ogrodnik zmagał się z myślami samobójczymi, spowodowanymi m.in. szkolnym mobbingiem i próbą molestowania przez księdza. Cierpienie nie przeszkodziło jednak Marii zostać pierwszą kobietą we Francji z tytułem profesora i dwukrotną noblistką. Trauma nie złamała również Simone, bo jak inaczej zdobyłaby cztery złote medale na igrzyskach w Rio? Nad doznane zło wzniósł się też Dawid, który należy do najbardziej cenionych polskich aktorów swojego pokolenia.

Co nie zabije, to osłabi
Takie postaci stawiają nam za wzór trenerzy biznesu, coachowie i mówcy motywacyjni, przekonując, że im więcej przeżyjemy komplikacji, rozczarowań i kryzysów, tym lepiej. Podobny przekaz płynie z podręczników zarządzania: problemy kształtują osobowość lidera, hartują jego ducha. W końcu sam Friedrich Nietzsche powiedział, że „to, co nas nie zabije, to, nas wzmocni”. A jaka jest prawda?
Któż śmiałby rzucać wyzwanie jednemu z zawodników intelektualnej wagi ciężkiej. Tym razem jednak Nietzsche się mylił. Wystarczy odwiedzić jakikolwiek szpital psychiatryczny, by się przekonać, że to, co nas nie zabije, niekoniecznie nas wzmocni: może natomiast skutkować depresją lub zespołem stresu pourazowego. Podobnie trzeba mieć tupet, aby krytykować guru rozwoju osobistego. Ale – wbrew temu, co głoszą – przeciwności wcale nie czynią ludzi silniejszymi ani nie ułatwiają osiągania sukcesów w pracy, nauce, sporcie czy w czymkolwiek innym. Jak więc wyjaśnić osiągnięcia Marii Skłodowskie-Curie, Simone Biles i Dawida Ogrodnika?
Zdaniem dr. Bartłomieja Bracha, antropologa organizacji, ludzie ci są wyjątkami potwierdzającymi regułę. W większości przypadków jednostki doświadczone przez los mają mniejsze szansę na udaną karierę i spełnienie. To, co ich nie zabija, to najczęściej osłabia – osłabia wolę, ambicję, chęć dokonania w życiu czegoś niezwykłego i bycia kimś wartościowym. Innymi słowy, nieszczęścia na ogół trzymają w szachu nasz rozwój.
– Ofiary traum częściej ulegają nałogom oraz przejawiają zachowania destrukcyjne i autodestrukcyjne. Ich szanse na to, że skończą szkołę i będą sumiennie pracować, są małe, a prawdopodobieństwo, że popadną w konflikt z prawem, duże – podkreśla dr Brach, powołując się na liczne dowody empiryczne.
Nie dość tego – negatywne zdarzenia szkodzą nawet tym, którzy sprawiają wrażenie niepokonanych. Zwróćmy wzrok na poradnie psychologiczne, oblegane przez odnoszące sukcesy menedżerki i menedżerów. Szkodliwość ciężkich przeżyć potwierdza też trójka naszych bohaterów. Skłodowska była wycofana i miała skłonność do popadania w melancholię. Biles triumfowała na Igrzyskach Olimpijskich w Rio, ale już cztery lata później w Tokio w 2020 poszło jej fatalnie. Dawid Ogrodnik w 2021 r. przyznał publicznie, że walczy z depresją.
– Nie wierzmy osobom, które opowiadają, że stały się silniejsze lub lepsze, ponieważ zostały przeczołgane przez życie. Psychiczne i emocjonalne koszty traum są wysokie – uświadamia Bartłomiej Brach.
Trochę psychologii: podczas gdy dobre rzeczy spływają po nas jak po kaczce, złe wydają się przyklejać na stałe. Ciągle o sobie przypominają, psując nam samopoczucie, niwecząc śmiałość, spontaniczność i pewność siebie. Dzieje się tak, ponieważ nasze mózgi są zaprogramowane, by utrzymać nas przy życiu, a nie do zapewnienia szczęścia. Gdy prześladują nas obrazy przeżytych sytuacji: pożaru, wypadku drogowego, zwolnienia z pracy, to dlatego, żebyśmy umieli wykryć zakłócenia w otoczeniu – jakiekolwiek zagrożenia fizyczne lub społeczne wyzwalają reakcje emocjonalne. Tak podświadomość alarmuje ludzi o niebezpieczeństwie. Gdy jednak tych sygnałów jest za dużo lub są zbyt intensywne, odczuwamy w najlepszym razie dyskomfort, w najgorszym trudne do przezwyciężenia cierpienie.
Raczej pomysł niż siła
Jak zwiększyć swoją odporność? Dr Brach ma dla nas trzy rady: Pierwsza: unikajmy wszystkiego, co jest trudne, bolesne i uciążliwe. Albo może nas wpędzić w kłopoty. Po co zatrudniać osobę, za którą ciągnie się zła opinia? Lub po co brać kredyt hipoteczny, gdy sytuacja gospodarcza jest niestabilna? Wskazana jest raczej rozwaga niż odwaga. Dmuchanie na zimne. Działanie zgodne z maksymą Charliego Mungera, wspólnika Warrena Buffetta: „Kiedy pojawia się przede mną niebezpieczny wir, okrążam go w odległości nie sześciu, lecz 200 metrów”.
Oczywiście nie zawsze mamy wpływ na to, co się nam przydarza – dzieci są molestowane, młodzież doświadcza mobbingu w szkole, czasami zostajemy oszukani przez partnerów biznesowych, musimy znosić podłość szefa lub odchodzi ktoś bliski. Stąd druga rada: włączmy się do jakiejś społeczności, bądźmy częścią grupy. Głównym składnikiem odporności jest reszta drużyny.
– Przeprowadzono badanie wśród policjantów i pielęgniarek, którym, jak wiadomo, nie brakuje na co dzień stresu i przykrych przeżyć. Naukowcy zastanawiali się, dlaczego przedstawicielom obu tych grup zawodowych udaje się dźwigać codziennie ogromną presję psychiczną. Jak się okazało, ratuje ich zespół, możliwość dzielenia się swoimi historiami, to, że w traumatycznych wydarzeniach nie tkwią sami, lecz mogą o nich opowiedzieć innym – wykłada Bartłomiej Brach.
Wreszcie trzecia jego rada: zastąpmy upór sprytem. Intuicja podpowiada, że jeśli nasze małżeństwo się rozpadło, oszczędności życia zniknęły, a kariera legła w gruzach, trzeba robić dosłownie wszystko, by przywrócić stan poprzedni. Rzekomo droga do tego wiedzie tylko przez determinację i wytrwałość. Nic bardziej mylnego. Intensywny wysiłek skutkuje utratą motywacji, zniechęceniem, aż dochodzimy do stanu, w którym jest nam wszystko jedno.
– Uczennice miały pracować tak ciężko jak to jest tylko możliwe, by dostawać bardzo dobre stopnie. Udawało się, ale jakim kosztem? U dziewcząt stwierdzono podwyższony poziom CRP. To taka czerwona lampka, która sygnalizuje, że w organizmie toczy się stan zapalny, infekcja lub ukryta choroba. Eksperyment trwał jednak tylko kilka miesięcy. A pomyślmy o pracoholikach, ludziach z przerostem ambicji, którzy przez lata narzucają sobie mordercze tempo i nigdy nie odpuszczają. Jak musi to degradować ich zdrowie i psychikę? – pyta retorycznie dr Brach.
W pułapkę konsekwencji wpada także niejeden początkujący przedsiębiorca. Nie ma znaczenia, że pierwotny plan spalił na panewce, realizuje go dopóty, dopóki wystarcza oszczędności i zdolności kredytowej. Gdyby twórcy takich koncernów jak Starbucks, PayPal czy Google postępowali podobnie, nigdy byśmy o nich nie usłyszeli. Być może nieznany byłby również założyciel spółki Drutex, który zaczynał od wytwarzania wyrobów z drutu, łańcuchów i sprężyn, stąd nazwa firmy. Leszek Gierszewski obserwował jednak ewoluującą sytuację rynkową i w porę przerzucił się na okna, drzwi i rolety. Od lat należy do liderów tego rynku w Europie.
Podsumowując: ludzie osiągają ponadprzeciętne sukcesy nie dzięki traumom, ale pomimo złu, które ich spotkało. Dotyczy to nie tylko Marii Skłodowskiej-Curie, Simone Biles i Dawida Ogrodnika, ale też wielu liderów biznesu. A najmądrzejszych poznać po tym, że starają się omijać biznesowe problemy szerokim łukiem. Gdy zaś się to nie udaje, rozwiązują je razem z zespołem, używając zamiast siły inteligencji i wdrażając plan B.
