Według nieoficjalnych informacji strata narodowego przewoźnika wynosi 720 mlnzł. Szef lotniczej spółki zapowiada cięcia kosztów.
Jeszcze w czerwcu audytorzy nie chcieli podpisać bilansu LOT, uznając, że spółka może nie przetrwać kolejnego roku. Potem sytuacja się poprawiła. Maj i czerwiec LOT zalicza do zdecydowanie udanych – wynika z naszych informacji. Nowy prezes LOT Sebastian Mikosz zdecydował się na radykalne cięcia w firmie. Postawił w stan upadłości świadczący usługi handlingowe na lotniskach LOT Ground Services, gdy pracownicy należącej do LOT spółki nie zgodzili się na drastyczne obniżenie kosztów. W miejsce LGS powołano LOT Services, który w końcu lipca otrzymał licencję umożliwiającą mu normalne funkcjonowanie. Mikosz zaryzykował także konflikt ze związkami. Zwolnił dyscyplinarnie dwoje liderów związkowych, za których etaty płaciła spółka. Takie zmiany zresztą zapowiadał już wcześniej. – Nie wszyscy nadają się do pracy w LOT. Jeśli ktoś nie rozumie, że nie jesteśmy ani firmą socjalną, ani przechowalnią, nie ma dla niego miejsca. To linia lotnicza działająca w wyjątkowo konkurencyjnym sektorze – mówił w wywiadzie dla „Rz”. Teraz zwolnieniem dwójki związkowców zajmuje się komisja pojednawcza.Ujemny wynik narodowego przewoźnika nie jest szokujący i wpisuje się w sytuację światowego lotnictwa. Cała branża w ubiegłym roku straciła 10,4 mld dol. Ten rok także ma być fatalny. W styczniu Międzynarodowe Stowarzyszenie Transportu Lotniczego (IATA) szacowało straty na 4,9 mld dol., teraz jego szef Giovanni Bisignani mówi o 9,4 mld i zapowiada, że może być jeszcze gorzej. O stratach w I półroczu już informowały m.in. Finnair i Austrian Airlines.(Rzeczpospolita)