Roman Giertych wymyślił sposób, by pozbyć się prezesa NBP. Chce, by Leszek Balcerowicz stanął przed Trybunałem Stanu.
Posłowie Ligi Polskich Rodzin uznali, że Leszek Balcerowicz, usuwając z obrad Komisji Nadzoru Bankowego Cezarego Mecha, wiceministra finansów, złamał prawo i postanowili postawić go przed Trybunałem Stanu. Roman Giertych chce w ciągu tygodnia złożyć w tej sprawie wniosek.
— Tak, by sprawa rozstrzygnęła się najpóźniej do końca kwietnia — tłumaczy lider LPR.
Partia liczy na to, że wyrok TS doprowadzi do usunięcia prezesa NBP przed końcem kadencji upływającej na początku 2007 r.
Roman Giertych zapewnił o poparciu swego pomysłu przez Samoobronę, liczy też na PiS i PSL. Przemysław Gosiewski, szef klubu parlamentarnego PiS, nie zdradził, czy jego partia poprze wniosek LPR.
— Mamy jasną ocenę moralną zachowań pana Balcerowicza. Gdy wpłynie projekt uchwały, będziemy go oceniać — powiedział poseł PiS.
Innaczej widzi to opozycja.
— To chyba żarty, że mielibyśmy poprzeć ten wniosek — mówi Hanna Gronkiewicz-Waltz z PO.
Według niej, to, co robi polski rząd, od dawna budzi niepokój zagranicznych inwestorów, o czym świadczy osłabienie złotego i nastroje na GPW.
— Zagraniczny kapitał już woli inwestować na Węgrzech, w Czechach, a nawet w Chinach, niż przyjść do Polski — dodaje posłanka PO.
Niektórzy zagraniczni komentatorzy nie kryją zdziwienia ostatnimi wydarzeniami.
— To zaskakujące, że w niektórych krajach UE władze nadzoru bankowego nie mają zagwarantowanej niezbędnej niezależności — powiedział Lorenzo Bini Smaghi, członek rady wykonawczej ECB i trudno mieć wątpliwości, jaki kraj miał na myśli.
Inwestorzy na krajowym rynku okazali się niewrażliwi na pomysły LPR.
— Reakcji na rynku złotego nie było, widać, że inwestorzy uodpornili się na polityczne harce. Choć na pewno sytuacja, w której bieżąca gra polityczna może wpływać na odwoływanie najważniejszej osoby w polityce pieniężnej, jest niepokojąca — uważa Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING BSK.
Leszek Balcerowicz uznał, że zapowiedź LPR nie jest atakiem na jego osobę, lecz na kierunek zmian prowadzących do zwiększenia wolności w gospodarce.