Cena akcji Mangaty, metalowego holdingu z Bielska-Białej, wyskoczyła na początku czwartkowej sesji o prawie 10 proc., sięgając poziomu 67,4 zł. W ten sposób rynek zareagował na raport finansowy spółki za trzeci kwartał. Wynikało z niego, że zysk netto jednostki dominującej wyniósł 20,5 mln zł, podczas gdy konsens PAP Biznes wynosił tylko 8,5 mln zł.
Inwestorzy zareagowali emocjonalnie, bo z raportu spółki można wyczytać, że tak dobry wynik jest efektem zdarzeń jednorazowych, nie do powtórzenia na poziomie operacyjnym. W ramach odszkodowania za uszkodzone mienie oraz dofinansowania do usuwania skutków powodzi grupa otrzymała w ciągu trzech kwartałów łącznie 21,3 mln zł.
We wrześniu 2024 r. zalany został zakład produkcyjny Mangaty oraz biurowiec spółki zależnej. Moce produkcyjne zakładu zostały przywrócone w połowie października zeszłego roku.
Certyfikat otwiera drzwi
Jeśli zbilansować zdarzenia jednorazowe z okresu lipiec-wrzesień, to poprawiły one zyski spółki o około 10 mln zł. Bez one-offów wynik jest ciągle lepszy od oczekiwań analityków, ale już tylko o okolo 20 proc. Sprzedaż w trzecim kwartale wyniosła prawie 200 mln zł, co oznacza wzrost o 8,3 proc. r/r. Ten poziom jest zbliżony do konsensu. W sumie po trzech kwartałach Mangata ma 39 mln zysku netto (24,1 mln zł przed rokiem) i 596 mln zł przychodów (spadek o 2 proc.).
- Jestem częściowo zadowolony z trzeciego kwartału. Jest nieco lepiej, niż się spodziewałem, ale w przeszłości mieliśmy już lepsze wyniki - komentuje Leszek Jurasz, prezes Mangaty.
W ramach grupy najgorzej wypadł segment automotive, czyli produkcja podzespołów dla motoryzacji.
- To spędza mi sen z powiek. Notujemy spore spadki zamówień i istnieje duża niepewność co do przyszłości. Nasi klienci nie są wstanie określić potencjalnych zleceń w horyzoncie dłuższym niż dwa, trzy kwartały do przodu. To jest dżungla - mówi Leszek Jurasz.
Sprzedaż segmentu automotive wyniosła w ciągu trzech kwartałów 315,1 mln zł, co oznacza 11-procentowy spadek w porównaniu do poprzedniego roku. Spadek dotyczył wszystkich branż, do których wyroby dostarcza Mangata.
Grupie dużo lepiej idzie w zakresie automatyki przemysłowej i armatury, gdzie zanotowano wzrost sprzedaży o 21 proc. do 137,3 mln zł. Utracone w 2022 r. rynki rosyjski i białoruski są sukcesywnie zastępowane sprzedażą na rynku krajowym i w eksporcie do innych państw.
- Sprzedaż armatury i automatyki idzie świetnie - mówi Leszek Jurasz.
To w znacznym stopniu zasługa popytu na zawory bezpieczeństwa, które kupują firmy petrochemiczne.
- Zrobiliśmy certyfikat na te produkty w USA i teraz możemy je oferować właściwie wszędzie - dodaje szef spółki.
Idziemy na wschód
Trzecią nogę holdingu stanowią śruby i elementy złączne.
- Tu sytuacja jest stabilna, powiedzmy lekko pozytywna - mówi Leszek Jurasz.
W tym segmencie Mangata ma dobry i stabilny portfel zamówień. Prezes deklaruje, że elementy złączne coraz lepiej sprzedają się w Ukrainie, co wiąże się z odbudową infrastruktury drogowej i kolejowej.
- To już się dzieje. Zamówienia z Ukrainy rosną i spodziewam się, że wzrost jeszcze przyspieszy - uzupełnia prezes.
Spółka chce iść za ciosem i dalej rozpychać się na wschód. Właśnie otwierane jest biuro w Kazachstanie, który wygląda na kolejny atrakcyjny rynek.
- Tak to już jest, że w pewnym zakresie grupie idzie lepiej, w innym gorzej. Ważne, że mamy dobrą sytuację gotówkową - podsumowuje ten rok Leszek Jurasz.
W trakcie sesji emocje na akcjach Mangaty nieco opadły i kurs oscylował w zakresie 64-66 zł (wzrost o 3-8 proc. wobec poprzedniego zamknięcia). Te poziomy są zbliżone do wycen analityków.
