Centralnoeuropejski Demonstrator Dronów będzie testował bezzałogowe statki powietrzne, które będą latały nad miastami w trybie automatycznym, a później autonomicznym. Testy będą prowadzone na terenie Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii (GZM). Równolegle przygotowywane są przepisy, które stworzą powietrzny kodeks ruchu drogowego
Celom i zadaniom stawianym przed Centralnoeuropejskim Demonstratorem Dronów poświęcona była debata „U-space — jak drony zmieniają naszą rzeczywistość”, zorganizowana w Katowicach.

— To, co 20 lat temu oglądaliśmy w filmach science fiction, może stać się rzeczywistością. Latające urządzenia przenoszą przesyłki i wykonują różnorodne zadania. Niedługo przyjdzie czas na latające taksówki. Wszystko to w trybie automatycznym lub autonomicznym. Dlatego już teraz musimy stworzyć infrastrukturę dla masowego rozwoju takich usług i zadbać o to, by były one bezpieczne — mówił we wprowadzeniu do debaty Kazimierz Karolczak, przewodniczący zarządu Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii.
Nowa gałąź gospodarki…
GZM wspólnie z Ministerstwem Infrastru-ktury, Urzędem Lotnictwa Cywilnego i Polską Agencją Żeglugi Powietrznej przystąpiła do programu Centralnoeuropejski Demonstrator Dronów (CEDD).
— Od kilku lat obserwujemy wzrost popytu na drony, które na razie służą przede wszystkim rozrywce. Coraz częściej jednak wykorzystywane są też komercyjnie. I do tego muszą być przygotowane miasta, samorządy, urzędy, bo to przestrzeń powietrzna nad miastami ma służyć dronom, wykonującym często strategiczne zadania — przekonywał Kazimierz Karolczak. Dlatego celem demonstratora jest tworzenie i testowanie systemowych rozwiązań prawnych, logistycznych, technologicznych, które w przyszłości pozwolą na bezpieczne wykorzystanie bezzałogowych statków powietrznych do świadczenia różnego rodzaju usług w przestrzeni miejskiej. A jest o co walczyć.
— Wartość rynku dronów, rozumianego jako polski potencjał produkcyjny w perspektywie 2017–2026, szacujemy na ok. 3,26 mld zł. Ale korzyść dla gospodarki w wyniku wprowadzenia U-space w perspektywie 2019–2026 według scenariusza umiarkowanego wyniosą 480 mld zł. Dzięki nim powstają nowe technologie, nowe firmy, nowe miejsca pracy, nowe dziedziny biznesu — wyliczał Krzysztof Kutwa, starszy analityk w Polskim Instytucie Ekonomicznym.
— Kiedy wykorzystujemy drony w gospodarce, możemy działać w zupełnie nowych obszarach, masowo wykorzystywać technologie satelitarne — podkreślała Małgorzata Darowska, pełnomocniczka Ministra Infrastruktury ds. bezzałogowych statków powietrznych. Jak przekonuje, CEDD ma sprawić, by jak najwięcej na rozwoju lotnictwa bezzałogowego skorzystały polskie firmy. By mogły — w ramach programu — sprawdzić w realnych warunkach swoje innowacyjne produkty, usługi i pomysły, a następnie wyjść z nimi w świat.
— Teraz już nie myślimy wyłącznie o konstruowaniu nowych dronów, lecz także o aplikacjach, które umożliwią ich wykorzystanie w różnych dziedzinach. Ale by faktycznie były powszechnie używane, potrzeba rozwiązań legislacyjnych regulujących wykorzystywanie przestrzeni powietrznej, bo przepisy bardzo ją dla ruchu dronów ograniczają, a to negatywnie wpływa na popyt — mówił Michał Wojas, prezes Flytech, firmy, która tworzy — stosowane w Polsce i za granicą — drony dla geodezji, rolnictwa i służb ratunkowych.
…i nowe regulacje
Dlatego współtwórcy CEDD już doprowadzili do zmiany przepisów, które pozwolą na bardziej powszechne wykorzystanie dronów.
— Pod koniec stycznia weszło w życie rozporządzenie dotyczące lotów dronów poza zasięgiem wzroku. Dotychczas, jeśli ktoś chciał wysłać urządzenie na większe odległości, musiał zgłaszać ten plan z trzymiesięcznym wyprzedzeniem, tak aby PAŻP mogła zabezpieczyć przestrzeń powietrzną. To było nie do zaakceptowania przez biznes. Rozporządzenie skróciło ten okres do 7 dni. A w przypadku lotów wspierających akcje ratunkowe zgoda wydawana jest natychmiast — tłumaczył Piotr Samson, prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego.
Jego zdaniem ta zmiana da ogromny impuls rozwojowy nowemu sektorowi lotnictwa. W planach urzędu jest stworzenie regulacji określających konieczność rejestracji dronów. Obecnie nie ma takiego obowiązku.
— Rejestracja ma służyć bezpieczeństwu. Chcemy, by służby, np. policja, widząc przelatującego drona, wiedziały, co to za maszyna, do kogo należy i na jakiej trasie wykonuje lot. Oczywiście rejestracji będą podlegały urządzenia o określonych parametrach, a nie zabawki — wyjaśniał Piotr Samson.
Dodał, że w najbliższym czasie konieczne będzie stworzenie przepisów określających, czego dronom nie wolno i uwzględniających sankcje za wykroczenia, a należy do nich np. złamanie przepisów o RODO. Jednak, jak zapewnia, organy nadzorujące nie chciałyby przeregulować tego rynku. Przede wszystkim dlatego, by nie ograniczać innowacyjności start-upów, które są głównymi dostawcami rozwiązań dla bezzałogowych statków powietrznych.
W tej chwili drony wykorzystywane są przede wszystkim do monitorowania przestrzeni — np. sprawdzania jakości powietrza, sieci elektroenergetycznych, rurociągów. Koleje wykorzystują je do sprawdzania sieci trakcyjnych, Lasy Państwowe do monitoringu szkód, a GOPR w akcjach poszukiwawczo-ratowniczych. Straż Graniczna próbuje za ich pomocą pilnować granic.
— Spodziewamy się, że z czasem dronów i wykonywanych przez nie operacji będzie tak wiele, że nie da się na każdy przelot wydawać kolejnej zgody i trzeba to będzie robić automatycznie. Nad tym także pracujemy w CEDD i tu, na Górnym Śląsku, w Metropolii, będziemy testowali te nowe rozwiązania — mówił prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego.
CEDD wpisuje się w działania realizowane obecnie w Europie.
— To w nim będziemy tworzyli i testowali technologie, które umożliwią loty poza zasięgiem wzroku, a także loty automatyczne, a w przyszłości autonomiczne. W tym celu demonstrator stworzy usługę U-space, czyli korzystania z przestrzeni. Będziemy na początku sprawdzali drony na poligonach i terenach poprzemysłowych, by następnie testować je w warunkach zbliżonych do miejskich. Dopiero po uzyskaniu akceptacji technologii będziemy dopuszczali maszyny do lotów w mieście — opisuje Małgorzata Darowska. Dodaje, że w CEDD będą testowane nie tylko nowe technologie, ale również ich nowe zastosowania i ich przydatność w gospodarce. I tu do gry wkracza Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia.
Dlaczego GZM?
Eksperci nie ukrywają, że umiejscowienie CEDD w Metropolii było poprzedzone licznymi analizami. Szukano m.in. najbardziej zróżnicowanego terenu. Sprawdzono, gdzie działa najwięcej firm związanych z produkcją dronów i wytwarzaniem rozwiązań dla lotnictwa bezzałogowego. Wszystkie wskazania wyszły jednoznacznie na korzyść Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii. Szczególnie atrakcyjne do prowadzenia testów są tereny pokopalniane z różnego typu zabudową, kominami i nierównościami terenu.
— Metropolia to 41 miast i gmin członkowskich, 2,3 mln mieszkańców. Mamy 2,5 tys. kilometrów kwadratowych zróżnicowanej powierzchni, o wysokiej i niskiej zabudowie z terenami poprzemysłowymi i postindustrialnymi obiektami. Jesteśmy w pobliżu dwóch lotnisk w Pyrzowicach i Balicach. Jeśli dron przejdzie pozytywnie testy u nas, to da sobie radę w każdej aglomeracji. Ponadto mamy kadrę naukową w uczelniach technicznych, przede wszystkim Politechnice Śląskiej, i innowacyjne fintechy tworzące rozwiązania dla nowego sektora. Dysponujemy więc całym zapleczem potrzebnym do rozwoju lotnictwa bezzałogowego — przekonywał Kazimierz Karolczak.
Nie ukrywał przy tym, że Metropolia bardzo zabiegała o to, by być pierwszym regionem, w którym odbywać się będą testy.
— Jesteśmy przekonani, że usługi świadczone przez drony mogą poprawić jakość życia i funkcjonowania w naszych miastach, a jest to jeden z priorytetów Metropolii. Ponadto wpłyną na rozwój nowoczesnych i pionierskich rozwiązań, co będzie procentowało w całym naszym regionie — mówił.
Opracowała Beata Tomaszkiewicz
Podpis: MATERIAŁ PARTNERA