Wytyczając jasną przyszłość IV Rzeczypospolitej i dając odpór lustracyjnym burzom, Rada Ministrów przyjęła wczoraj Strategię Rozwoju Kraju (SRK) na lata 2007-15. Ponieważ to kolejny dokument o tak podniosłej nazwie i treści, wypada odnieść go do wcześniejszych, aby się w tym zapisywanym na papierze dobrobycie nie pogubić. Okazuje się, że SRK jest z jednej strony skonkretyzowaniem PiS-owskiego „Solidarnego państwa”, z drugiej zaś — unijnej „Strategii lizbońskiej”. Nie wypada krakać, ale... nie są to zbyt udani rodzice chrzestni. Lizbońska idea to klasyczny przykład tyleż teoretycznej słuszności, ile praktycznej niewykonalności — czego nie ukrywa sama Komisja Europejska, nie zostawiająca na jej realizacji suchej nitki. Utopijność „solidarnego państwa” wychodzi zaś jaskrawo w świetle nabrzmiewających protestów płacowych, opierających się na zasadzie „wyrwać, ile się da”.
Na papierze już się udało osiągnąć dobrobyt