Złoty traci w ślad za umocnieniem dolara, ale osłabienie polskiej waluty jest silniejsze niż innych walut w regionie. W mojej ocenie to kwestia m.in. opóźnienia w zatwierdzeniu KPO przez Brukselę – powiedział PAP główny ekonomista Banku Millennium Grzegorz Maliszewski.

W ostatnich dniach złoty wyraźnie tracił do wartości zarówno w stosunku do euro, jak i do dolara.
„Narzędziem, które wsparłoby złotego, jest oczywiście podwyżka stóp procentowych. Tyle że podwyżka oznaczałaby schłodzenie gospodarki. Poza tym warto zwrócić uwagę, że choć rynek wycenia scenariusz podwyżek stóp procentowych do 3-3,25 proc., złoty i tak traci” – powiedział PAP główny ekonomista Banku Millennium Grzegorz Maliszewski.
Jego zdaniem, to oznacza, że na złotym ciążą także inne czynniki niż dotykające waluty rynków wschodzących umocnienie dolara.
„Złoty traci w ślad za umocnieniem się dolara, ale osłabienie polskiej waluty jest silniejsze niż innych walut w regionie. W mojej ocenie to kwestia opóźnienia w zatwierdzeniu przez Brukselę Krajowego Planu Odbudowy i oddalającej się perspektywy napływu środków unijnych. Dojście do porozumienia w sprawie KPO i załagodzenie konfliktów z UE byłoby dla złotego dobrą informacją i na pewno doprowadziłoby do jego umocnienia” – powiedział Grzegorz Maliszewski.
Jego zdaniem, dodatkowym czynnikiem, który mógłby pomóc naszej walucie, byłaby zmiana niejasnego do tej pory stanowiska NBP.
„Przez długi czas z banku centralnego płynął komunikat, że słaby złoty wspiera gospodarkę. I ten argument był powtarzany nawet wtedy, gdy złoty tracił na wartości i jego wartość osiągała wieloletnie minima. To sprawiło, że inwestorzy stracili wiarę w to, że NBP będzie chciał bronić złotego i że raczej będzie zgadzał się na spadek jego wartości, aby wspierać gospodarkę. Ten brak wiary w chęć obrony złotego także ciąży na naszej walucie” – stwierdził główny ekonomista Banku Millennium.
To oznacza, że kolejnym narzędziem wzmocnienia złotego, mogłaby być interwencja banku centralnego.
„W instrumentarium banku centralnego są zarówno słowne interwencje, jak i interwencje fizyczne. Problem w tym, że zarówno jedne, jak i drugie mogłyby mieć jedynie efekt krótkoterminowy. Mogłaby się pojawić także pokusa ze strony rynku, aby sprawdzić determinację banku centralnego w obronie złotego. Dla wzmocnienia złotego potrzebna byłaby poprawa komunikacji i przejrzystości banku centralnego, aby odbudować wiarę inwestorów w to, że NBP będzie gotów bronić złotego” – powiedział Maliszewski.
Ekspert wskazał, że interweniować werbalnie może także rząd. Przykładem może być poniedziałkowa wypowiedź premiera Mateusza Morawieckiego, że rząd będzie w komunikacji i w działaniach robił wszystko, aby nieco wzmocnić złotego. Jednak – jak przypomniał Grzegorz Maliszewski – skutek wypowiedzi premiera był tymczasowy. Bo choć słowa premiera doprowadziły do spadku kursu euro o ok. 4 gr, to jeszcze w poniedziałek wieczorem kurs euro znowu wzrósł do ponad 4,7 zł.
„Rząd mógłby też zdecydować się na interwencję fizyczną. W jego dyspozycji są bowiem środki europejskie, których sprzedaż poprzez rynek mogłaby umocnić złotego. Tyle że znowu efekt nie musi być trwały. Myślę, że jeśli nie będzie fundamentalnej zmiany w kwestii KPO i załagodzenia napięć miedzy Polską a UE, to efekty będą krótkoterminowe. Dopiero wpisanie działań rządu na rynku walutowym w szerszy obraz ustabilizowania się nastrojów na rynkach może dać wyraźny efekt” – powiedział główny ekonomista Banku Millennium.