Norwegia zamierza kupować prawa do emisji gazów cieplarnianych, by zrekompensować fakt emitowania tych gazów podczas zagranicznych lotów swych urzędników państwowych - poinformował premier Norwegii Jens Stoltenberg.
Według biura premiera, Norwegia jest prawdopodobnie pierwszym państwem na świecie, które będzie kupować takie prawa.
"Rząd postanowił kupować prawa do emisji gazów powstających podczas podróży samolotem urzędników państwowych" - oświadczył Stoltenberg w przemówieniu noworocznym w poniedziałek wieczorem.
"Chcemy dać innym przykład. Mamy nadzieję, że naszym śladem pójdą przedsiębiorstwa, organizacje i inne państwa" - dodał.
Emisje gazów podczas lotów międzynarodowych nie zostały ujęte w protokole z Kioto, zobowiązującym państwa uprzemysłowione do zredukowania do 2012 roku emisji gazów powstających podczas spalania ropy, węgla i gazu ziemnego o 5 proc. w stosunku do poziomu z 1990 r.
Stoltenberg nie powiedział, ile będzie kosztowało kupno praw do emisji. Norweska agencja prasowa NTB oszacowała te koszty na 400 tys. dolarów rocznie.
Większość naukowców uważa, że emisje gazów powstających podczas spalania ropy, węgla i gazu ziemnego są odpowiedzialne za globalny wzrost temperatury, który może doprowadzić do częstszych powodzi, upustynnienia, fal wysokiej temperatury, rozprzestrzeniania się chorób i wzrostu poziomu mórz.
Niektóre firmy, w tym norweski Statoil, wprowadziły już zasadę kupowania emisji gazów za loty swoich pracowników.
Według Carbon Neutral Company, zajmującej się dobrowolnymi redukcjami emisji gazów, pasażer lecący z Oslo do Waszyngtonu jest odpowiedzialny za emisję 0,7 ton dwutlenku węgla.
"W wielu częściach kraju mieliśmy najcieplejszą jesień i zimę od 100 lat - oświadczył Stoltenberg. - Zauważamy to w codziennym życiu. Dzieci nie lepią już bałwanów. Naukowcy twierdzą, że niedźwiedzie polarne sa zagrożone".
(PAP)