We wczorajszym komentarzu pisaliśmy o tym, że pojawienie się na tygodniowym wykresie S&P500 świecy (niemal idealnej) doji po dłuższym okresie wzrostów może zapowiadać poważniejsze kłopoty dla byków, zwłaszcza, że obraz ten poparty był przez sytuację na wykresie dziennym.
Rzeczywiście, tydzień na rynkach akcji zaczął się od wyprzedaży, która miała dość systematyczny charakter, tak w trakcie handlu w Europie, jak i później w USA. Akcje traciły także dziś na rynkach azjatyckich. Warto zwrócić uwagę, iż wczorajszy odczyt indeksu aktywności w rejonie Nowego Jorku (-9,41 pkt.) jest zauważalnie gorszy niż oczekiwania rynku (-2,1 pkt.) i wartość z poprzedniego miesiąca (-4,55 pkt.). Choć to regionalny indeks o niewielkim znaczeniu w skali całej gospodarki i rynek nie zareagował silniej na same dane, mogły one zasiać u inwestorów ziarno obawy, iż stała poprawa w danych o charakterze wyprzedzającym, którą od dłuższego czasu obserwujemy, nie będzie się utrzymywać. Po otwarciu rynku kasowego na Wall Street wsparcie na poziomie 922,8 pkt. zostało pokonane w sposób zdecydowany, potwierdzając determinację rynku. W chwili obecnej, rynek znajduje się przy linii średnioterminowego trendu wzrostowego, jednak to nie powinno stanowić poważnego wsparcia. Takie z pewnością wystąpi w okolicach 875 pkt., wcześniej być może na poziomie 907 pkt.