Optymizm z chłodną głową — polski biznes o sztucznej inteligencji

Ignacy MorawskiIgnacy Morawski
opublikowano: 2023-12-06 20:00

Ponad połowa średnich i dużych firm badanych przez „Puls Biznesu” ponosi nakłady na tę technologię lub planuje je wkrótce ponieść. Niemal połowa uważa, że AI może być krytyczna dla przetrwania na rynku, ale pojawiają się też obawy, szczególnie o utratę kontroli nad procesami. Nie ma natomiast strachu o duże zwolnienia.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Pod koniec 2022 r. upubliczniona została technologia generatywnej sztucznej inteligencji, która może stać się jednym z największych współczesnych przełomów technologicznych. Pozwala ona m.in. na automatyczne tworzenie tekstów, grafik, materiałów filmowych, zdobywanie informacji czy analizowanie danych w sposób, który dotychczas był nieosiągalny dla komputerów.

Pojawienie się tej technologii wywołało boom inwestycyjny na świecie, który objawia się m.in. ogromnym popytem na procesory. Skala implementacji sztucznej inteligencji w jej nowym wydaniu nie jest jeszcze jednak dokładnie zbadana, szczególnie w Polsce. Dlatego przeprowadziliśmy badanie wśród ponad 100 przedsiębiorstw — w znakomitej większości dużych, zatrudniających co najmniej 250 osób. Około 40 proc. odpowiadających to właściciele i członkowie zarządów, po 25 proc. stanowią dyrektorzy i specjaliści. Pytaliśmy o plany związane z implementacją AI, najważniejsze obszary zastosowania oraz obawy. Chcemy pomóc przedsiębiorcom zrozumieć, w jaki sposób ich otoczenie i konkurencja dostosowuje się do przełomu.

Duże firmy już prą do przodu z inwestycjami

Technologia AI nie jest dla przedsiębiorców czymś nowym (w tekście używam nazwy przedsiębiorca zarówno dla określenia właściciela, jak też menedżera). Średni poziom znajomości tej technologii na skali od 0 do 10 został określony na 5,6. Ale już tutaj widać jedno z głównych wyzwań dla polskiej gospodarki w zakresie transformacji cyfrowej — w dużych firmach znajomość technologii jest wyraźnie wyższa (6,5) niż w średnich i małych (5). Istnieje ryzyko, że średnie firmy zostaną pod tym względem w tyle i będą traciły konkurencyjność na rzecz dużych korporacji.

Różnice widać też w inwestycjach. Ogółem 55 proc. firm już implementuje AI lub planuje implementację w najbliższym czasie (pierwsza grupa to 34 proc., druga 21). Wśród dużych firm ten odsetek sięga 70, a wśród średnich i małych 44 proc. Generalnie im większy przedział zatrudnienia w firmie, tym większy odsetek implementujących sztuczną inteligencję.

Jakie są przyczyny tej różnicy między dużymi i małymi przedsiębiorstwami? W pewnym stopniu to mogą być przesłanki obiektywne, np. dużo mniejsza skala potrzeb w zakresie analizy danych, marketingu, automatyzacji. Odsetek dużych firm, które nie widzą zastosowań biznesowych AI, wynosi 10 proc., podczas gdy małych i średnich 15 proc. W przypadku średnich mniejszych firm występują też większe bariery w zakresie zdobywania wiedzy i finansowania.

W zarządach technoentuzjaści są w mniejszości

Czy nieinwestowanie w AI to krytyczny błąd? Opinie są zróżnicowane i dużo jest niepewności: 47 proc. ankietowanych uważa, że nowa technologia będzie krytycznym czynnikiem decydującym o przetrwaniu firmy w ciągu pięciu lat, ale 42 proc. jest przeciwnego zdania.

Entuzjazm i zaufanie do AI jest w pewnej mierze funkcją wieku: osoby do 40 lat w znakomitej większości uważają ją za czynnik krytyczny, a osoby starsze już niekoniecznie. Jeszcze ciekawsza różnica ujawnia się w pozycjach w hierarchii: właściciele i członkowie zarządów raczej nie uważają AI za czynnik krytyczny dla przetrwania, natomiast specjaliści tak.

Ważne pytanie brzmi: czy o entuzjazmie wobec AI decyduje bardziej młodość czy wąska specjalizacja? Wydaje się, że oba czynniki jednocześnie. To znaczy, że nawet biorąc pod uwagę tylko osoby do 40 roku życia, entuzjazm wobec krytycznej roli AI jest wyraźnie wyższy wśród specjalistów niż wśród członków zarządów i właścicieli. Co to może oznaczać? Mamy za małą próbę, by wyciągać głębokie wnioski. Jedna ciekawa hipoteza jest taka, że im ktoś ma większy wpływ na strategiczne decyzje i rozwój firm, tym bardziej rozumie wielkość czynników wpływających na sukces firmy i potrafi umieścić znaczenie technologii w szerokim kontekście.

Trzeba też pamiętać, że w badaniu pytamy o wpływ w perspektywie pięciu lat, czyli takiej, która jest w miarę przewidywalna w strategiach przedsiębiorstw. Technologia AI jest w fazie rozwoju, a wiele jej zastosowań jest na razie nieznanych. Fakt, że nie jest ona dziś uznawana za absolutnie krytyczny czynnik dla przetrwania firm, nie oznacza, że takim czynnikiem nie okaże się za kilka lat.

Handel jest na froncie postępu

Chłodny optymizm widać też w ocenie skali rewolucyjności AI. Na skali od 0 (brak zmian) do 10 (rewolucja w wielu wymiarach) średnia ocena znaczenia sztucznej inteligencji kształtuje się na poziomie 6,3. To wystarczająco dużo, by uznać ważny wpływ AI, ale może to być za mało dla tych, którzy porównują sztuczną inteligencję do wynalezienia koła.

Nie ma bardzo dużych różnic między sektorami gospodarki — na minus wyróżnia się przemysł, gdzie ocena wynosi 5,2, a na plus usługi biznesowe z oceną 6,3 i handel z oceną 6,9. Tym samym handel jest tym sektorem, gdzie AI najbardziej zbliża się do potencjału rewolucyjnego. Wynika to zapewne z faktu, że handel przechodzi bardzo szybką transformację cyfrową, przenosi się do sieci i zaczyna opierać na technologiach analizy zachowania konsumentów. W tym sektorze zatem dostępność danych na temat klientów jest największa, bardzo dużo jest surowca do karmienia modeli AI.

Wiedza i zaufanie to największe bariery

Intrygujący jest fakt, że ocena rewolucyjnego potencjału nie różni się w zależności od źródła wiedzy na temat AI — osoby czerpiące wiedzę z odbytych studiów, a zatem wykształceni w tym kierunku fachowcy, cechują się niemal dokładnie taką samą oceną jak wszyscy inni. Wydaje się zatem, że to nie wiedza determinuje entuzjazm, jest on raczej funkcją chłodnej oceny uwarunkowań biznesowych.

Jednocześnie widać, że tej wiedzy wciąż bardzo brakuje. To brak wiedzy jest oceniany jako najważniejsza z barier utrudniających implementację sztucznej inteligencji w firmach, zarówno wiedza menedżerów, jak też pracowników. Ograniczenia finansowe nie są nawet w pierwszej trójce barier.

Brak wiedzy to nie jest, wbrew pozorom, tylko problem niezrozumienia. Jest to też problem braku zaufania. Prawie trzy czwarte firm wyraża obawy wobec stosowania technologii AI, a większość z nich wskazuje na ryzyko utraty kontroli nad programami i urządzeniami. Sztuczna inteligencja działa trochę jak czarna skrzynka, do której wrzuca się dane i wyjmuje wnioski, bez wiedzy na temat szczegółów procesu dziejącego się wewnątrz. Kolejną obawą jest obawa o bezpieczeństwo, a tuż za nią obawa o to, że pracownicy utracą kompetencje — będą zlecali komputerowi zadania bez dogłębnego zrozumienia, jaka mechanika kryje się za ich realizacją.

Kogo zastąpią maszyny

Najważniejszym obszarem zastosowania AI jest marketing i sprzedaż. Nie jest to wniosek zaskakujący, biorąc pod uwagę, że algorytmy uczenia maszynowego są fundamentem reklamy internetowej już od dawna. Aczkolwiek postęp w dziedzinie sztucznej inteligencji sprawia, że przed działami sprzedaży i obsługi klienta otwierają się zupełnie nowe możliwości — ChatGPT i podobne narzędzia mogą sprawić, że czatboty przestaną przypominać zdartą płytę powtarzającą do oporu kilka mało pomocnych komunikatów, a zaczną prowadzić konwersację.

Na uwagę zasługuje fakt, że na drugim miejscu zastosowań znajduje się automatyzacja procesów back office (administracja, księgowość, finanse, kardy itd.). To prawdopodobnie obszar największego wpływu w perspektywie kilku lat. Duże zmiany mogą też czekać działy IT, bo nowe technologie znacząco upraszczają proces tworzenia kodów programistycznych.

To wszystko nie oznacza jednak, że pracy łącznie będzie mniej. Będzie ona miała inny charakter. Zaledwie 15 proc. ankietowanych uważa jednoznacznie, że nowe technologie doprowadzą do ograniczenia zatrudnienia. Niemal połowa sądzi, że AI nie wpłynie na liczbę pracowników, przy czym dzielą się oni mniej więcej po połowie na tych, którzy nie widzą żadnego wpływu, i tych, którzy uważają, że zmieni się struktura zatrudnienia. Niektórych kompetencji będzie potrzeba mniej, innych więcej. Pytanie jest takie, czy społeczeństwo i system edukacji dadzą radę się dostosować?