Ożywienie rozdaje podwyżki

  • Jacek Kowalczyk
opublikowano: 20-05-2014, 00:00

Od boomu na rynku pracy dzielą nas lata świetlne, ale przynajmniej wychodzimy ze stagnacji.

Ożywienie w gospodarce wreszcie choć w niewielkim stopniu dociera do portfeli zwykłych konsumentów. Jak podał GUS, w kwietniu średnia pensja w sektorze przedsiębiorstw wyniosła 3976,8 zł brutto i była o 3,8 proc. wyższa niż przed rokiem. Jeśli uwzględnić bardzo niską inflację (0,3 proc. rok do roku), realna wartość nabywcza średniej płacy wzrosła przez rok do 3,5 proc.

To nieco gorszy wynik niż w ubiegłym miesiącu (4,1 proc.), ale jak na dynamiki odnotowywane w ostatnich dwóch latach i tak widać ożywienie w wynagrodzeniach. Dla przypomnienia, jeszcze w 2012 r. realne płace spadały, w minionym roku wzrosły zaledwie o 1,7 proc., a dopiero od lutego tego roku dynamika zaczęła przekraczać 3 proc.

— W związku z bezrobociem, nadal dość wysokim, przedsiębiorcy nie muszą jeszcze znacząco podnosić płac. Wraz z poprawą sytuacji na rynku pracy pozycja negocjacyjna pracowników jednak zaczyna się umacniać, dzięki czemu dynamika wynagrodzeń będzie zbliżać się do 5 proc. na koniec roku — twierdzi Rafał Sadoch, ekonomista Plus Banku.

Analitycy są dość jednomyślni, że w najbliższych kilku, kilkunastu miesiącach pracodawcy będą tworzyć coraz więcej miejsc pracy i bezrobocie będzie spadać. Dlatego lekki niepokój budzą dane GUS dotyczące zatrudnienia. Co prawda roczna dynamika w kwietniu znowu wzrosła (z 0,5 do 0,7 proc.), jednak w ujęciu miesięcznym (w samym kwietniu w porównaniu z marcem) zatrudnienie się nie zmieniło — pozostało na poziomie 5514,5 tys.

To rozczarowujący wynik, bo o tej porze roku liczba miejsc pracy rośnie, choćby z powodu czynników sezonowych (powstają tymczasowe stanowiska w gastronomii czy budownictwie). Ekonomiści mają nadzieję, że to tylko chwilowe potknięcie.

— Naszym zdaniem, stagnacja zatrudnienia w kwietniu ma charakter przejściowy.

W kolejnych miesiącach liczba miejsc pracy będzie stopniowo wzrastać — głównie w przetwórstwie, w którym odnotowano ostatnio silny wzrost wykorzystania mocy wytwórczych, co wymusza zwiększenie inwestycji i zatrudnienia — przekonuje Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Podpis: Jacek Kowalczyk

Polecane