Od zagranicy jesteśmy uzależnieni najsłabiej od 17 lat. Ewentualne zakręcenie kurka z pieniędzmi jest coraz mniej groźne
Przez ostatnie trzy lata znacznie wzrosło ryzyko, że polska gospodarka
zostanie odcięta od zewnętrznego kapitału. Powszechne w krajach
rozwiniętych zjawisko oddłużania się banków, firm prywatnych i rządów
może sprawić, że strumień finansowy płynący do Polski zostanie mocno
ograniczony.
To spowolniłoby wzrost gospodarczy i osłabiło złotego. Na szczęście ten
scenariusz jest coraz mniej groźny dla polskiej gospodarki — w ostatnim
roku mocno zmniejszyła uzależnienie od zagranicznego kapitału. Jak
wynika z danych Narodowego Banku Polskiego (NBP), w 2011 r. niedobory
finansowe polskiej gospodarki (uzupełniane kapitałem z zewnątrz) spadły
do poziomu najniższego od 1995 r.
Susza nie nadeszła
Deficyt w tzw. obrotach bieżących i kapitałowych między Polską i
zagranicą wyniósł w minionym roku 30,4 mld zł. Tyle kapitału polska
gospodarka (firmy, banki, rząd, samorządy, gospodarstwa domowe) musiała
ściągnąć z zagranicy, żeby pokryć wydatki. To stosunkowo niewiele — w
relacjido PKB deficyt ten wyniósł 1,9 proc.
Dla porównania: w 2010 r. było to 2,8 proc., a w 2007 i 2008 r., kiedy
polska gospodarka była niebezpiecznie rozgrzana i bardzo zadłużała się
za granicą, wskaźnik przekraczał 5 proc. — 2011 r. był bardzo udany pod
względem zmian w bilansie płatniczym. Potrzeby kapitałowe spadły, a
transfery z funduszy unijnych się nasiliły.
Fundamenty naszej gospodarki są coraz bardziej stabilne — mówi Józef
Sobota, dyrektor Departamenty Statystyki NBP. Gdy pół roku temu
Europejski Nadzór Bankowy wymusił na bankach z zachodniej Europy proces
poprawiania bilansów, pojawiło się ryzyko, że tamtejsze banki będą
ograniczać finansowania dla oddziałów w Polsce, przez co naszym firmom
będzie trudniej o kredyt.
Zaistniała nawet obawa, że będą wyprzedawać polskie spółki córki.
Jednocześnie zrodziło się ryzyko, że z powodu słabnącej koniunktury
zachodnie firmy mogą wycofywać kapitał zainwestowany w polskie firmy. Na
szczęście, żadne z tych obaw — przynajmniej na razie — się nie
potwierdziły.
— Nie widać żadnych sygnałów wycofywania przez zagraniczne podmioty
kapitału z Polski. Inwestycje w naszym kraju cały czas przynoszą
inwestorom wysokie zyski, a gospodarka ma dobre perspektywy. Zagraniczne
podmioty nie mają powodów, żeby zrywać zawarte umowy i ściągać pieniądze
do siebie — przekonuje Józef Sobota.
Złoty dostał wsparcie
Co ważne, niedobory finansowe polskiej gospodarki spadły wyraźnie
poniżej symbolicznego progu bezpieczeństwa. Kwota, którą nasza
gospodarka musiała ściągnąć z zagranicy, była niższa niż bezpośrednie
inwestycje zagraniczne (BIZ), które w tym czasie napłynęły. W 2011 r.
BIZ wyniosły 42 mld zł, czyli 2,6 proc. PKB.
To znaczy, że nasza gospodarka jako całość zanotowała w minionym roku
wręcz nadwyżkę w finansach. W dodatku rezerwy banku centralnego wzrosły
w minionym roku o 45,2 mld zł i wynoszą już 321,3 mld zł (76 mld EUR) —
z tego źródła w razie potrzeby będzie można zaspokajać potrzeby
kapitałowe gospodarki.
— Poprawa sytuacji finansowej Polski w rozliczeniach z zagranicą wspiera
złotego. Rosną szanse, że utrzymany zostanie silniejszy kurs naszej
waluty — twierdzi Aleksandra Świątkowska, ekonomistka BOŚ.
Strumień będzie płynął
Ekonomiści mają nadzieję, że w 2012 r. polski bilans płatniczy będzie
się dalej poprawiał.
— Fundusze unijne będą nadal płynęły szerokim strumieniem, a inwestorzy
prywatni nie powinni mieć powodów, żeby ograniczać lub wycofywać kapitał
inwestowany w Polsce. Ponadto, spowolni import, co dodatkowo ograniczy
odpływ kapitału— mówi Tomasz Kaczor, główny ekonomista Banku
Gospodarstwa Krajowego.
Problem może pojawić się dopiero w 2014 r., kiedy unijne dotacje
gwałtownie spadną. Jeśli spowoduje to silny wzrost niedoborów
kapitałowych, znowu będziemy wystawieni na łaskę zagranicy. — Myślę, że
kapitał prywatny będzie jednak płynął do Polski. Inwestorzy w ostatnich
latach zobaczyli, że nasza gospodarka jest elastyczna i odporna na
wstrząsy — mówi Tomasz Kaczor.