Mimo że zapotrzebowanie na królewski kruszec jest bardzo wysokie, warunki rynkowe powinny sprzyjać dalszemu wzrostowi — uważają stratedzy UBS.
W ubiegłym roku popyt na kruszec urósł o 18 proc. r/r — do 4741 ton i był największy od 2011 r. — wynika z danych Światowej Rady Złota. Najbardziej pozytywnie zaskoczyło zapotrzebowanie banków centralnych, które powiększyły zbiory o 1136 ton, najwięcej od ponad pół wieku. Najbardziej popularną formą złota były sztabki oraz monety, które zanotowały 2-procentowy wzrost popytu. Nieco słabiej radziły sobie fundusze ETF, które zaliczyły lekko ujemny bilans wpływów. Mocno oberwała branża jubilerska, w której popyt na królewski kruszec spadł o 2 proc. r/r, głównie przez ograniczone zapotrzebowanie w Chinach, jednym z największych rynków zbytu.
Państwo Środka odgrywa dużą rolę również po stronie podaży, która ze względu na lockdowny była stosunkowo niska, mimo zwyżki w ujęciu r/r. Słaby wolumen również po stronie recyklingu złota spowodował, że w sumie globalna podaż kruszca wzrosła o niecałe 2 proc. r/r — do 4755 ton. Dla inwestorów to jednak nie jedyne dobre wieści — stratedzy UBS przewidują, że banki centralne oraz otwarcie Chin przyczynią się do wzrostu popytu.
Do prawdziwej hossy potrzebne będzie jednak wyższe zainteresowanie złotem funduszy hedgingowych oraz ETF. Może je spowodować wzrost ryzyka recesji w USA, zakończenie cyklu podwyżek Fedu i słabość dolara — czynniki, których większość banków inwestycyjnych spodziewa się w 2023 r. UBS poleca dokupić małą ilość złota jako zabezpieczenie portfela i przewiduje, że do końca roku cena uncji wzrośnie do 2,1 tys. USD. Obecnie notowania oscylują wokół 1,9 tys. USD.
