Panowie posłowie! Nie tędy prowadzi droga do większych wpływów budżetowych — mówią menedżerowie.
Yoram Reshef
dyrektor generalny Reform Company
Proponuję, by państwo zostawiło w spokoju tych, którzy ciężko pracują i uczciwie płacą podatki, a zajęło się ściąganiem ich od tych, którzy do tej pory nie płacą ich w ogóle. Gdyby udało się z nich ściągnąć choćby 10 proc., z całą pewnością wpływy budżetowe by wzrosły.
Andrzej Maciejewski
szef firmy doradztwa personalnego Kienbaum Polska
Po tym głosowaniu pojawia się poczucie goryczy wśród wszystkich legalnie zarabiających. To krok w stronę drapieżnego fiskalizmu z wykrzywioną twarzą Robin Hooda. Z całą pewnością gospodarczy wizerunek Polski na tym ucierpi. Z tego głosowania płynie kilka wniosków. Po pierwsze — ludzie będą szukać legalnych dróg niepłacenia tak wysokich podatków, po drugie — nie widać sensownej koalicji w przyszłym Sejmie, skoro PO głosowała przeciw, a PiS za 50-proc. stawką. Mimo wszystko wierzę, że przyszły parlament to zmieni. Na szczęście wybory za pasem.
Marcin Górzyński
prezes Aquila Parku
Nawet w socjalizującej Europie 50--proc. PIT to kuriozum. Stąd uważam, że grupa 4 tys. najzamożniejszych podatników znajdzie sposób, by legalnie płacić mniejsze obciążenia. Efekt będzie taki, że budżet nie dostanie tych 240 mln zł, a jeśli dostanie, to znacznie mniej, niż mówią symulacje. Na dodatek menedżerowie zagraniczni będą pobierać wynagrodzenie w swoich macierzystych krajach. Czy o to chodziło?
Marek Górny
prezes Novity
Wprowadzenie nowej stawki podatkowej budżetowi praktycznie nic nie da, a robi się szum medialny i psuje atmosferę w gospodarce. Decyzję posłów trzeba uznać za grę wyborczą, której negatywnym skutkiem będzie tylko ukrywanie dochodów. Zachodnia firma, jak będzie chciała zatrudnić w Polsce menedżera i dobrze go wynagradzać, to i tak znajdzie sposób, aby obejść nową stawkę.
Paweł Gieryński
szef Copernicus Finance
Wprowadzenie 50-proc. stawki podatku PIT dla najlepiej zarabiających może świadczyć o zmianie polityki parlamentu wobec systemu podatkowego. Od kilku lat konsekwentnie obniżano stawki i upraszczano system podatkowy. Teraz zrobiliśmy krok w tył i obawiam się, że na tym może się nie skończyć. Jesteśmy krajem, który musi się dynamicznie rozwijać, a w systemie kapitalistycznym jest to związane z akumulacją kapitału. Taka decyzja może się zakończyć jego odpływem i powiększeniem szarej strefy.
Jan Kornblit
prezes Krakowskiego Instytutu Technologii
Jedynie obniżenie podatku stymuluje gospodarkę. Nie wierzę więc w to, że z tytułu podniesienia maksymalnej stawki PIT do 50 proc. będą jakieś dodatkowe wpływy do budżetu. Tym bardziej, że jest wiele możliwości uniknięcia przekraczania przez menedżerów wysokiego progu podatkowego.
Robert Niewiadomski
prezes Agrosu Nova
Przyjęcie przez Sejm tej propozycji to niedobry sygnał dla środowiska biznesowego. Ludzie, którzy są animatorami życia gospodarczego, dostają po łapach za swoją aktywność i sukces biznesowy. Zamiast promować przedsiębiorczość, posłowie zniechęcają ich do uczciwego zarabiania, a stawką w tej grze jest 250 mln zł, które nie rozwiążą problemów budżetowych.
Wojciech Kruk
szef rady nadzorczej W. Kruk
Kolejne demagogiczne i populistyczne posunięcie. Zarobki menedżerów to wynik prostego równania ,,x” (płaca brutto) – ,,y” (podatek) = ,,z” (płaca netto). Przyjęte przez Sejm zmiany oznaczają, że chcąc utrzymać ,,z” menedżerów na tym samym poziomie, właściciele firm, tacy jak ja, będą musieli zwiększyć ,,x”, a to oznacza wzrost kosztów firmy, a w konsekwencji mniej miejsc pracy. Rozwiązanie to będzie też sprzyjać kombinowaniu: szukaniu rozwiązań na granicy prawa, takich jak samozatrudnienie czy płacenie podatków za granicą. Znając naszą klasę polityczną, można się spodziewać, że podwyżkę PIT zatwierdzi Senat. Ciekawe jest, co w tej sytuacji zrobi prezydent Kwaśniewski, będzie to sprawdzian jego stosunku do polskiego biznesu...
Podpis: DI