Primark w końcu przyjedzie do Polski

Takiego debiutu nie było do lat. Odzieżowy gigant z Irlandii znany z niskich cen negocjuje pierwsze lokalizacje nad Wisłą

Może nie będą to aż takie emocje, jak przy otwarciu pierwszej restauracji McDonald’s ponad 20 lat temu, ale tłumów należy spodziewać się podobnych. Bo Primark, odzieżowy gigant wywodzący się z Irlandii, naprawdę zawita nad Wisłę.

Różne portale od lat donosiły, że Primark wchodzi do Polski. Na Facebooku istniał również fanpage „Otwarcie Primarka w Polsce”. Youtuberki wrzucały filmy, chwaląc się przywiezionymi do Polsk i zakupami z Primarka. Za tymi doniesieniami szły kolejne dementi dotyczące planów sieciówki. Jednak teraz faktycznie negocjuje ona po cichu kolejne lokalizacje nad Wisłą — wynika z informacji „PB”.

Jedno z naszych źródeł mówi o czterech adresach. Drugie wskazuje na dwa konkretne — budowaną właśnie w Warszawie przez Echo Investment Galerię Młociny i lokalizację po jednym z marketów budowlanych w Krakowie oraz miejsce w jednym z obiektów ECE.

Primark do sprawy odnieść się nie chciał, zasłaniając się tym, że znajduje się w strukturze notowanej na giełdzie spółki, co „wyklucza komentowanie spekulacji odnośnie do przyszłych otwarć” — jak odpisała nam Fiona Murphy z biura prasowego odzieżowego koncernu. Echo Investment odmówiło komentarza, a ECE nie zareagowało na nasze pytania.

Z agresywną strategią

Primark to jeden z największych odzieżowych detalistów w Europie, z około 350 sklepami w 11 krajach, z czego ponad 170 w Wielkiej Brytanii. W Europie kontynentalnej Irlandczycy zadebiutowali ponad 20 lat temu w Hiszpanii. Dziś widać ich w wielu krajach zachodnich oraz w USA. W ostatnim pełnym roku rozliczeniowym (który nie pokrywa się z kalendarzowym i kończy dla spółki we wrześniu 2017 r.) przychody Primarka przekroczyły 7 mld GBP. Marka znana jest z szerokiej oferty odzieży i dodatków w niskich cenach oraz wyprzedaży, podczas których ochrona steruje ruchem w przepełnionych sklepach.

— Wejście Primarka to dobra wiadomość dla klientów, bo to bardzo duży gracz zachodni z atrakcyjną ofertą cenową. Dla nas i innych graczy z branży to sygnał, że musimy jeszcze bardziej się starać o estetykę produktu i właśnie o ceny. Debiutowi w Polsce nie należy się dziwić — wydatki na odzież rosną z roku na rok [to według branżowych szacunków około 30 mld zł — red.], więc rynek jest coraz większy i tym samym bardziej atrakcyjny. W końcu my też przecież wychodzimy za granicę i chcemy konkurować na świecie — mówi Przemysław Lutkiewicz, wiceprezes LPP, do którego należą m.in. Reserved, House i Mohito.

Łukasz Wachełko, analityk Wood & Company, przyznaje, że wejścia tak mocnej marki nie było w Polsce od lat.

— Najważniejsze dla mnie pytanie brzmi — jaka będzie strategia e-commerce. W segmencie offline, nawet jeśli Primark otworzyłby szybko 10 sklepów, to wciąż będzie małą siecią. Dopiero z agresywną strategią dla e-sklepu będzie w stanie wywołać zamieszanie na polskim rynku. To tania marka, a pod względem jakości nieodbiegająca znacząco od innych graczy obecnych już w Polsce. Dziś pod sporą presją jest H&M, który z powodu wysokich zapasów walczy wyprzedażami, Primark mógłby dolać oliwy do ognia — twierdzi Łukasz Wachełko.

Kolejki i kolejki

Nasi rozmówcy zaś nieoficjalnie przyznają, że kolejek należy spodziewać się nie tylko w sklepie, ale i po sklep, bo dla każdego centrum handlowego to wielka szansa na przyciągnięcie znacznie większej liczby klientów.

Monika Janczewska-Leja, dyrektor działu doradztwa i wynajmu powierzchni handlowych, Savills, dodaje, że Primark to marka wyczekiwana na naszym rynku. Przypomina, że jednocześnie przez długi czas jako jedną z głównych barier na drodze do jej debiutu wymieniany był brak przynależności Polski do strefy euro.

— Wejście marki Primark na rynek amerykański udowodniło jednak, że inny system walutowy niekoniecznie musi stanowić przeszkodę nie do pokonania. Decyzja o otwarciu pierwszych lokali w Polsce musiałaby być jednak jednoznaczna z akceptacją potrzeby zaadaptowania formatu marki do specyfiki polskiego rynku poprzez skupienie się na centrach handlowych oraz redukcję wielkości sklepów do poziomu zbliżonego do innych kluczowych najemców w tego typu obiektach zlokalizowanych w naszym kraju — mówi Monika Janczewska-Leja.

Małgorzata Dziubińska, associate director w dziale Doradztwa i Badań Rynkowych Cushman & Wakefield, zwraca uwagę, że w związku z wyjściem z polskiego rynku kilku dużych najemców, takich jak Marks & Spencer czy Jatomi, dostępnych jest obecnie kilka lokali o dużym metrażu, powyżej kilku tysięcy mkw., a to typowe wielkości dla tej sieci.

— Co więcej, dla tak dużego najemcy zarządcy i właściciele centrów handlowych są też skłonni do relokacji obecnych najemców, zwłaszcza takich, których wyniki są poniżej poziomu oczekiwanego w danym centrum — dodaje Małgorzata Dziubińska.

 

Coraz ciaśniej

Wśród krajowych graczy w branży odzieżowej najbardziej widoczne jest LPP. Z markami: Reserved, Cropp, House, Mohito i Sinsay ma ponad 900 sklepów w Polsce i — jak podkreśla — nie zamierza sieci rozbudowywać znacząco pod względem liczebności, ale będzie powiększać powierzchnie. Z ok. 80 sklepami widać też Medicine, który chce dołożyć w ciągu najbliższych lat jeszcze 50 placówek. Wśród marek z masowej półki widać tu też czołową skandynawską markę H&M, z około 170 lokalami, czy szwajcarskie C&A(mające około 60 sklepów). Ale w paradę sklepom z modą „w dobrej cenie” coraz mocniej wchodzą gracze niewyspecjalizowani w odzieży — swoje kolekcje F&Fmocno promuje Tesco, rozwijają się też niespożywcze dyskonty, jak Pepco czy TXM.

Zmiany, zmiany

Polski rynek przyzwyczaił się ostatnio raczej do wyjść niż wejść znanych zachodnich marek. Sklepy zamknął brytyjski Marks & Spencer, a wcześniej m.in. Topshop, czyli kolejna kultowa odzieżowa marka, GAP, Wallis, River Island, Dorothy Perkins czy Jackpot & Cottonfield. Nie powiodło się też dziecięcej marce Mothercare. Swoich sił próbują natomiast u nas rosyjskie marki grupy Melon, skandynawski Lindex czy brytyjski TK Maxx. Opinie branży co do tych przetasowań są zazwyczaj podobne: niedopasowanie kolekcji do polskiego rynku i cena, która — nawet gdy jest niska — nie gwarantuje sukcesu. Jednocześnie jednak zwracają uwagę, że wielu szyldów wciąż w Polsce brakuje. I to Primark był zawsze wymieniany wśród nich.

Herbaty, trzoda, wypieki i odzież

Associated British Foods, właściciel Primarku, to spożywczo-handlowy gigant z obrotami przekraczającymi 15 mld GBP i 133 tys. pracowników w 50 krajach. Ma m.in. herbaty Twinings, płatki śniadaniowe Dorset i Jordans, szynkę i bekon Don, pieczywo Tip Top Bakeries, pieczywo chrupkie Ryvita; ponadto cukrownie w Europie, Azji i Afryce, drożdże i inne składniki dla branży piekarniczej, firmy rolnicze zajmujące się skupem zbóż, paszami i suplementami dla zwierząt oraz właśnie sieć odzieżową Primark. Historia grupy zaczęła się w 1935 r. od biznesu piekarniczego — Allied Bakeries. W Polsce Brytyjczycy mają fabrykę herbaty Twinings, której rozbudowę ogłaszali w zeszłym roku. Sprzedają też środki do wypieków oraz środki do żywienia prosiąt.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Podpis: Michalina Szczepańska, współpraca: Anna Gołasa

Polecane