Sprawdziły się doniesienia PB, że projekt autorstwa Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS) zakładający przymusowe zamienianie umów cywilnoprawnych w etaty może zostać zablokowany.
Na ostatnim posiedzeniu Stały Komitet Rady Ministrów (SKRM) nie przyjął dokumentu z powodu oporu ze strony innych ministerstw i prawników Rządowego Centrum Legislacji (RCL). Padła propozycja aby został on solidnie przepracowany przez międzyresortowy zespół. Został błyskawicznie powołany i pracuje nad nowym projektem.
Nie dla przymusowych etatów forsowanych przez resort pracy
Ministerstwo pracy kierowane przez Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk na siłę próbuje forsować pomysł przyznania inspektorom pracy kompetencji do wydawania władczych decyzji administracyjnych, zamieniających umowy cywilnoprawne (B2B, zlecenie, o dzieło) w umowy o pracę. Działoby się tak w przypadku podejrzenia zakamuflowanego stosunku pracy (wykonywanie zleceń pod nadzorem, kierownictwem i w miejscu wskazanym przez firmę).
Skutki decyzji inspektora miałyby być nie tylko na przyszłość ale i wstecz. Firmy musiałby od razu traktować zleceniobiorcę jak pracownika, czyli opłacać odpowiednie podatki i składki na ZUS oraz rozliczyć je za wcześniejszy okres. Pierwotna wersja projektu stanowiła, że działanie wsteczne ma objąć aż pięć lat, jednak pod wpływem zmasowanej krytyki MRPiPS tuż przed posiedzeniem SKRM skróciło ten okres do jednego roku.
Federacja Przedsiębiorców Polskich alarmowała, że może dojść wręcz do zabicia umów zlecenia. Eksperci wyliczyli, że koszty wstecznego opłacania podatków i składek mogłyby pójść w dziesiątki albo setki tysięcy złotych.
Z pomocą przedsiębiorcom przyszły inne ministerstwa np. rozwoju, infrastruktury, energii, finansów, obrony oraz prawnicy z RCL. W swoich opiniach zmasakrowały projekt resortu pracy. Zarzuty dotyczyły np. łamania Konstytucji RP (zasady swobody umów, wolności działalności gospodarczej i wyboru miejsca pracy), trudnych do przewidzenia skutków zarówno dla firm jak i dla zatrudnionych oraz spowodowanie poważnych negatywnych konsekwencji dla wielu branż.
W takiej sytuacji SKRM nie mógł zaakceptować projektu w obecnym kształcie.
- Dowiedziałem się z kręgów zbliżonych do kancelarii premiera, że został utworzony zespół międzyresortowy który rozpoczął pracę nad naprawą projektu. Mamy nadzieję, że ich efekty będą takie, że finalny projekt wreszcie będzie do przyjęcia przez środowiska przedsiębiorców i będzie bezpieczny dla rynku pracy – mówi Robert Lisicki, ekspert Konfederacji Lewiatan.
Informacje te potwierdził nam Maciej Berek, minister koordynujący legislacyjne prace rządu.
- Zespół międzyresortowy odbył już kilkugodzinne spotkanie w ubiegłym tygodniu (w piątek 28 listopada – red.) i w tym tygodniu prace będą kontynuowane – odpowiedział nam minister Maciej Berek.
Brak politycznego poparcia dla projektu MRPiPS
Ten scenariusz daje nadzieję, że Rada Ministrów nie przyjmie rozwiązań, które uderzyłyby w pracodawców oraz pracowników. Szanse na to zwiększa ferment w koalicji rządzącej na tym tle. Kilkakrotnie przeciwko projektowi MRPiPS publicznie występował Ryszard Petru, szef sejmowej komisji ds. deregulacji, kandydat na przewodniczącego Polski 2050.
Z nieoficjalnych doniesień wynika, że mocno sceptyczne stanowisko wobec pomysłów resortu pracy ma Władysław Kosiniak-Kamysz, wicepremier, szef PSL. Negatywne stanowisko wobec projektu prezentują też inni prominentni politycy PSL np. Marek Sawicki, były minister rolnictwa.
Przekształcanie umów cywilnoprawnych w umowy o pracę jest tzw. kamieniem milowym KPO. Rozwiązanie to zastąpiło wcześniejszy kamień, którym było ozusowanie umów zlecenia. Rząd nie może więc tego odpuścić ale konkretne rozwiązania są sprawą otwartą.
Nowe przepisy miały wejść w życie już 1 stycznia 2026 r. Nie ma na to żadnych szans. Zapewne zaczną obwiązywać najwcześniej od 2027 r., jeżeli zostaną utrzymane regulacje wywierające niekorzystne dla firm skutki podatkowe.
"Nie może zyskać akceptacji projekt, w którym jednoosobowo jakiś urzędnik decyduje o istnieniu lub nieistnieniu firm. Gdybyśmy przyjęli skutki wsteczne decyzji — podatkowe, ZUS-owskie — byłoby to danie urzędnikowi władzy, której nie powinien mieć.
Tyle według ZUS jest osób na kontraktach B2B...
...a tyle osób pracuje na umowach cywilnoprawnych (zlecenia, o dzieło).
