Optymiści wieszczą wzrost WIG20 do 2000 pkt, pesymiści — spadek do 1300 pkt.
Za nami udany miesiąc, kwartał oraz półrocze. Co dalej? W lipcu analitycy na ogół nie spodziewają się fajerwerków.
Optymiści wieszczą wzrost WIG20 do 2000 pkt, pesymiści — spadek do 1300 pkt.
Za nami udany miesiąc, kwartał oraz półrocze. Co dalej? W lipcu analitycy na ogół nie spodziewają się fajerwerków.
Przed nami lipiec, pierwszy wakacyjny miesiąc, który w ostatnich latach sprzyjał zarabianiu na GPW. Tak było chociażby w 2008 roku i latach 2005 i 2006. Teraz wielu analityków twierdzi, że rynek czeka korekta, choć ostatnie sesje zasygnalizowały siłę indeksów.
— Niskie ostatnio obroty sugerują w lipcu marazm i trend boczny. Odpoczynek byłby wskazany, ale patrząc chociażby na surowce, cały rynek wydaje się mocny. Ponownie widać dużą chęć pokonania przez amerykańskiego SP ważnego oporu na poziomie 945 pkt. Pokonanie tego pułapu byłoby dużym wsparciem dla naszej giełdy — uważa Piotr Kuczyński, główny analityk Xeliona.
Na dwoje babka...
Jednak na razie wariant optymistyczny
zakłada lipcową konsolidację w okolicach obecnych poziomów lub co najwyżej
niewielkie wzrosty.
— Ostatnie tygodnie pokazały siłę rynku. Korekta po wzroście w marcu i kwietniu przybrała formę konsolidacji wokół poziomu 1900 pkt na WIG20. Podobny scenariusz widoczny był na zachodnich indeksach i rynku surowców. To pokazuje, iż wbrew wciąż sporej grupie pesymistów, rynek może dalej wspinać się w górę — ocenia Marek Rogalski, analityk DM BOŚ. Na koniec miesiąca analityk widzi WIG20 w okolicach 2000 pkt.
Inna prognoza zakłada, że WIG20 może poruszać się w przedziale 1750-1950 pkt. Należy ona do Marcina Materny, dyrektora działu analiz Millennium DM.
— Nie spodziewam się żadnych fajerwerków. Nadal powinien dominować popyt na mniejsze spółki — podkreśla Marcin Materna.
Eksperci zauważają, że rozpoczęliśmy wakacje i mamy za sobą silne wzrosty. W związku z tym nie ma co liczyć, że szybko i łatwo pokonamy ostatnie szczyty.
— W lipcu indeks WIG20 może spaść w okolice 1800 pkt. Byłaby to wartość godziwa indeksu — uważa Maciej Bobrowski, dyrektor działu analiz Beskidzkiego Domu Maklerskiego.
Według Marcina Lachowskiego, analityka BM BGŻ, w tym miesiącu możemy mieć do czynienia z mocniejszą korektą, a spadek WIG20 poniżej 1820 pkt powinien otworzyć drogę do dalszej przeceny. Najbardziej radykalne prognozy zakładają testowanie lutowych dołków.
— Trzeba liczyć się, że w lipcu bańka oczekiwań może prysnąć. Na rynkach bowiem doszło do nadinterpretacji, że w gospodarce dojdzie do szybkiej poprawy. Szczególnie widać to w Europie. Efekt bańki może kosztować zejście WIG20 nawet do 1300-1350 pkt i to już w lipcu — ostrzega Wojciech Szymon Kowalski, główny analityk Inwest Consulting. Warto zauważyć, że w naszej czerwcowej ankiecie Kowalski obstawiał WIG20 na poziomie 1964 pkt na koniec miesiąca i w sumie niewiele się pomylił.
Polowanie na maluchy
Mimo czarnych scenariuszy w lipcu
nie powinno jednak brakować spółek, na których będzie można nieźle zarobić.
— Inwestorzy będą grali pod wyniki finansowe z drugiego kwartału. Na pierwszym planie znajdą się spółki, które mają uznaną renomę oraz silną pozycję rynkową. Lipiec może należeć do mniejszych i średnich spó- łek. W przypadku blue chipów zalecałbym ostrożność — prognozuje Kowalski.
Także Marcin Materna oczekuje w najbliższych tygodniach polowania na mniejsze spółki, które mogą poprawić wyniki.
Dobre II półrocze
A czego można się spodziewać po całym
drugim półroczu? Tu również pesymistyczne wizje przeplatają się z
optymistycznymi.
— Oczekiwałbym kontynuacji trendu wzrostowego, choć już nie takiej dynamiki jak w drugim kwartale — przyznaje Marcin Materna.
W ocenie Marka Ro- galskiego na koniec roku WIG20 może osiągnąć 2600 pkt.
— Inwestorzy powinni zwracać uwagę na zachowanie się rynku surowców mierzonego indeksem CRB. Teoria cykli sugeruje, że zwyżki mogą utrzymać się jeszcze przez rok — zaznacza analityk DM BOŚ.
Pesymiści jednak ostrzegają.
— Nie ma powodów, by drugie półrocze było dobre na giełdzie, bo wcale nie
jest pewna szybka poprawa gospodarcza na świecie. Już pod koniec lata lub na
jesieni może okazać się, że dane makro nie sprostają oczekiwaniom i giełda
będzie musiała oddać część wcześniejszych wzrostów — ocenia Maciej
Bobrowski.
Podpis: Maciej Zbiejcik