Rumunia musi pożyczyć za granicą, by uporać się z kryzysem

PAP
opublikowano: 2009-03-09 21:47

 Rumunia musi uzyskać pożyczkę od międzynarodowych instytucji finansowych, żeby poradzić sobie z kryzysem gospodarczym, który może "być jeszcze większy" - oświadczył w poniedziałek przed parlamentem prezydent Rumunii Traian Basescu.

"Rumunia potrzebuje pasa bezpieczeństwa, czyli zagranicznej pożyczki" - powiedział Basescu.

Dodał, że Rumunia "może mieć dostęp do funduszy unijnych, lecz - jak zaznaczył - Unia jako warunek stawia współpracę z Międzynarodowym Funduszem Walutowym (MFW)".

Unia Europejska, która dla nowych członków przeznaczyła 30 miliardów euro w ciągu dwóch lat, "nie dysponuje mechanizmami, żeby sprawdzić wykorzystanie pieniędzy, czy sytuację makroekonomiczną" danego kraju - podkreślił rumuński prezydent.

Rząd w Bukareszcie od kilku tygodni analizuje możliwość wzięcia kredytu od MFW, lecz nie podjęto na razie w tej sprawie żadnej decyzji; część klasy politycznej sprzeciwia się takiemu rozwiązaniu.

Jak twierdzi prezydent Basescu, Rumunia nie potrzebuje międzynarodowego kredytu na sfinansowanie deficytu budżetowego, czy żeby zwrócić dług publiczny, z czego zaledwie 1,6 miliarda euro musi zostać oddane w ciągu 2009 roku.

Jednak - jak sprecyzował Basescu - dług prywatny sięga 24 miliardów euro i zważywszy na kryzys, "państwo powinno zainterweniować, żeby sfinansować jego część".

Jednocześnie zaapelował do związków zawodowych o "odpowiedzialność"; nakłaniał, by "nie żądano więcej, niż rząd może dać".

"Kryzys gospodarczy może być dłuższy i bardziej rozległy niż to przewidujemy w tej chwili" - ostrzegł rumuński prezydent.

Zaznaczył przy tym, że trudna sytuacja gospodarcza nie może być "pretekstem", żeby porzucić cel, jakim jest przystąpienie do strefy euro, planowane przez rząd na 2014 rok. (PAP)