Eksperci nie są zgodni, czy rynek pozostanie na niezmienionym poziomie, czy urośnie. Na pewno nie będzie gorzej.
Branżowe zrzeszenie IATA opublikowało w połowie grudnia „ostrożnie
optymistyczną” prognozę dla rynku. Przewiduje, że linie lotnicze
zwiększą nieznacznie zysk netto — z 32,3 mld USD do 35,5 mld USD (więcej
prognoz w tabelce). Nie ma też pesymistów wśród przedstawicieli branży z
Polski, choć w ubiegłym roku zbankrutowała polska (i niemiecka) spółka
czarterowego przewoźnika z Litwy — Small Planet Airlines.
Serce roście
— Planujemy przewieźć ponad 10 milionów pasażerów, a więc pobić kolejny
rekord. Rok 2019 będzie kolejnym z rzędu, po którym będziemy mogli
ogłosić zysk. O rok wcześniej wypełnimy w 100 proc. założenia strategii
LOT 2020 — mówi Rafał Milczarski, prezes Lotu.
Równie optymistyczny jest Marcin Danił, wiceprezes Lotniska Modlin.
— To będzie kolejny rok wzrostu ruchu lotniczego, pasażerskiego oraz
cargo. Rok do roku nastąpi kilkuprocentowy wzrost. Znów prymat będą
wiodły linie niskokosztowe, większe zwyżki zanotują też linie
czarterowe, z uwagi na wejście nowego gracza Ryanair- Sun, oraz Lot,
który powiększy flotę samolotów. Porty lotnicze będą zwiększały
przepustowość poprzez dalsze inwestycje w infrastrukturę — mówi Marcin
Danił.
Ostrożniejszy jest Grzegorz Polaniecki, prezes Enter Air, największego w
Polsce przewoźnika czarterowego.
— W przyszłym roku branża powinna się ustabilizować. Rynek będzie nadal
dobry, ale dynamika wzrostu nie powinna być już tak rozchwiana jak w
2018 r. Firmy będą skupiały się na utrzymaniu dobrych wyników
finansowych, a nie zdobywaniu udziałów w rynku — uważa Grzegorz
Polaniecki.
Brexit, korki, kontrolerzy
Marcin Danił obawia się twardego brexitu, który w początkowym okresie
spowoduje zmniejszenie liczby podróżujących. Pozostałe czynniki ryzyka
są takie same, jak zwykle.
— To wzrost kosztów, napędzany głównie kosztem paliwa, oraz rosnące
pozostałe koszty operacyjne, w tym zatrudnienia. Inne zagrożenia to brak
slotów i zapychanie się lotnisk — mówi szef Enter Air.
Problemem Europy będzie brak wystarczającej infrastruktury: w obszarze
kontroli ruchu lotniczego, a także naziemnej.
Podobnego zdania jest prezes Lotu.
— Po kilku latach względnego spokoju na rynku lotniczym zdecydowanie
wkraczamy w bardziej wymagający czas, przede wszystkim w związku z
niestabilnością cen ropy naftowej i wahaniami kursów walut. Pojawiają
się sygnały potencjalnego kryzysu na globalnym rynku lotniczym. Rosnąca
konkurencja poskutkowała już zresztą upadkiem wielu przewoźników, w tym
Air Berlin czy Monarch Airlines. Wielu przewoźników boryka się z
poważnymi problemami finansowymi, co prawdopodobnie doprowadzi do
dalszej konsolidacji — mówi Rafał Milczarski.
On również jest zdania, że problemem Europy będzie brak wystarczającej
infrastruktury nie tylko w obszarze kontroli ruchu lotniczego, lecz
także naziemnej.
— Brak przepustowości na największych lotniskach w Europie, w tym na
Lotnisku Chopina w Warszawie, będzie hamulcem dla rozwoju rynku. Liczę,
że rok 2019 będzie ważny i przełomowy również dla projektu budowy
Centralnego Portu Komunikacyjnego. Dla Lotu jest to oczywiście warunek
sine qua non dalszego rozwoju. Mam nadzieję, że wokół tego projektu uda
się zbudować konsensus ponad podziałami politycznymi, gdyż CPK jest
Polsce i Europie potrzebny — mówi Rafał Milczarski.
© ℗