Pod koniec minionego roku, Todd Schoenberger, główny zarządzający w The BlackBay Group, firmy specjalizującej się w inwestowaniu pieniędzy, prognozował, że rynek giełdowy zapadnie się w 2012 r. o 35 proc.
Mimo faktu, że do tej pory od początku roku indeks S&P500 zyskał okoł 11 proc., nie zmienił on jednak swojego stanowiska.
Do tej pory oczywiście nie mam racji – przyznał Schoenberger.
Jego zdaniem, warto jednak przypomnieć, że większość siły jaką giełda pokazała w pierwszym kwartale wynikała przede wszystkim z oczekiwania, że Rezerwa Federalna uruchomi kolejną rundę luzowania ilościowego.
Szef Fed dał ostatnio do zrozumienia, że tego typu działania schodzą na drugi plan. A to oznacza, że w najbliższym czasie nie będzie wspierania gospodarki w tej formie – wyjaśnia zarządzający.
Dodatkowo wskazuje, że ekscytacja inwestorów zyskami spółek w pierwszym kwartale jest na wyrost i nieuzasadniona.
Wzrost sięga średnio jedynie 3 proc. podczas gdy rok wcześniej średnia dynamika wyniosła 12 proc. To słaba podstawa do podbijania wycen akcji – ocenia.
Radzi brać pod uwagę to co dzieje się w Eurolandzie.
Patrzę jak kryzys zadłużeniowy bombarduje Europę. W większości przypadków jest ona w recesji. A nie można przecież zakrywać oczu i twierdzić, że nie ma to przełożenia na Amerykę – podsumowuje Schoenberger.
© ℗