Skarb państwa nie zapłaci firmie 800 mln zł

opublikowano: 19-07-2020, 22:00

Marek Isański przegrał pierwszą odsłonę procesu o gigantyczne odszkodowanie. Twierdzi jednak, że uzasadnienie wyroku sądu jest dla niego korzystne.

Przeczytaj artykuł i poznaj szczegóły dotyczące procesu o gigantyczne odszkodowanie i jakie będą dalsze losy sporu inwestora ze skarbem państwa. 

Były biznesmen otrzymał pisemne uzasadnienie orzeczenia z 24 czerwca 2020 r., w którym Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił jego powództwo o gigantyczne odszkodowanie od skarbu państwa. Marek Isański domagał się 818 mln zł za zniszczenie przez fiskusa jego firmy — Towarzystwa Finansowo- -Leasingowego (TFL), które w drugiej połowie lat 90. było w czołówce branży. Po sześciu latach procesu, przeprowadzeniu przez sąd wielu czynności i dowodów (m.in. przesłuchiwaniu świadków, badaniu mnóstwa dokumentów, pozyskaniu opinii biegłych) sąd uznał, że żadne odszkodowanie Markowi Isańskiemu się nie należy, bo jego roszczenie uległo przedawnieniu.

SYZYFOWA WALKA:
SYZYFOWA WALKA:
Marek Isański, biznesmen zniszczony przez skarbówkę, blisko 20 lat musiał walczyć z zarzutami fiskusa. Gdy wygrał, poszedł do sądu po sprawiedliwość i odszkodowanie. Sąd mu odmówił, bo… za późno się zgłosił.
Fot. WM

Będzie apelacja

Były biznesmen twierdzi jednak, że pisemne uzasadnienie wyroku jest dla niego i jego firmy… korzystne.

— Ustalenia sądu zawarte w uzasadnieniu pisemnym potwierdzają przedstawiony przeze mnie stan faktyczny, a konstrukcja i jego treść dają podstawy do twierdzenia, że sąd szykował się do wydania merytorycznego orzeczenia w kwestii odszkodowania. Lektura uzasadnienia przedstawia mnie i moją firmę w korzystnym świetle i potwierdza moje argumenty oraz moich prawników. Skąd nagle na koniec procesu stwierdzenie przedawnienia? Uważam, że sąd w tym bardzo obszernym uzasadnieniu, liczącym 157 stron, absolutnie nie wykazał, że moje roszczenie się przedawniło. Prawdopodobnie dlatego, że trudno jest uzasadnić coś, czego po prostu nie da się uzasadnić. Ponadto z wywodu pani sędzi wynika, że moje prawo do odszkodowania zakończyło się szybciej, niż zakończyły się toczone latami postępowania podatkowe wobec mojej firmy. Złożę apelację i będę walczył w sądzie wyższej instancji — mówi „PB” Marek Isański.

— Mamy solidne podstawy do apelacji, którą przygotowujemy — kwituje Gerard Dźwigała, radca prawny, pełnomocnik Marka Isańskiego w tym procesie.

Fiskus zniszczył, ale...

To największy proces, jaki został wytoczony skarbowi państwa za zniszczenie firmy z winy urzędników skarbowych.

Fiskus zarzucił firmie Marka Isańskiego wielomilionowe wyłudzenia VAT, a on sam trafił na trzy miesiące do aresztu. Jego ostatnie batalie z organami skarbowymi zakończyły się po 18 latach. Decyzje fiskusa upadły w sądach, inne zostały umorzone lub skarbówka się z nich wycofała. W 2013 r. Marek Isański wniósł powództwo do sądu o odszkodowanie.

— W czasie sześcioletniego procesu sąd powoływał biegłych, którzy wyceniali m. in. straty, jakie moja firma mogła ponieść na skutek błędnych decyzji organów skarbowych. Już na początku procesu złożyliśmy w sądzie wniosek o wydanie tzw. wyroku wstępnego, czyli zbadanie przez sąd, czy moje roszczenie nie jest przedawnione. Sąd odmówił. Później taki wniosek złożyliśmy po raz drugi i sąd znowu odmówił. To wskazywało, że sąd nie dostrzega przedawnienia mojego roszczenia. Proces dalej się toczył. Przyjęcie przez panią sędzię przedawnienia na samym końcu sześcioletniego procesu jest nie tylko absurdalne, ale przede wszystkim niezgodne z zasadami ekonomiki procesowej. Kwestie przedawnienia sądy zawsze badają na samym początku, aby niepotrzebnie nie prowadzić procesu i nie marnować swojego czasu oraz czasu i pieniędzy stron — mówi Marek Isański.

Rezygnacja sądu z badania kwestii przedawnienia na samym początku sprawy jest o tyle niezrozumiała, że prawnicy skarbu państwa od początkustawiali zarzut przedawnienia. Zajrzeliśmy do pisemnego uzasadnienia wyroku. Sąd jasno stwierdza: „Blokada kont bankowych, zajęcie dokumentacji oraz zatrzymanie dyrektora zarządu spółki (Marka Isańskiego — red.] były działaniami, które jednoznacznie przyczyniły się do braku możliwości prowadzenia działalności leasingowej przez spółkę”.

Dalej sąd stwierdza, że „toczące się postępowania podatkowe stały się podstawą przerwania współpracy z bankami i spowodowały utratę przez spółkę finansowania, które jest kluczowe w działalności leasingowej”. Fiskus zajął na jej kontach bankowych ok. 6 mln zł. Sąd tak to ocenił: „Dokonanie zabezpieczenia w oczywisty sposób spowodowało, że spółka utraciła środki do prowadzenia działalności. W praktyce działania organów skarbowych zablokowały możliwość dalszego funkcjonowania spółki”. Po wygraniu sporów z fiskusem pieniądze zostały zwrócone, lecz TFL już tego nie dożyło.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Podpis: Jarosław Królak

Polecane