Podczas czwartkowej sesji notowania ropy naftowej wystrzeliły mocno w górę. Cena ropy naftowej Brent przekroczyła psychologiczną barierę 50 USD za baryłkę, z kolei notowania ropy WTI przekroczyły poziom 47 USD za baryłkę.
W piątek rano cena ropy nadal porusza się wysoko, w okolicach czwartkowego zamknięcia. Jeśli więc podczas dzisiejszej sesji sytuacja znacząco się nie zmieni, to notowania ropy wypracują już szósty z rzędu wzrostowy tydzień.
Czwartkowa zwyżka cen ropy naftowej była duża na tle wcześniejszych dni, ale nie była całkowitym zaskoczeniem. Już słaba reakcja inwestorów na dane dotyczące ogromnego wzrostu zapasów ropy naftowej w USA pokazywała, że strona popytowa na tym rynku jest silna. Dodatkowym wsparciem dla kupujących okazała się wczorajsza słabość dolara amerykańskiego, jak również prognozy Departamentu Energii USA, dotyczące mniejszej od oczekiwań produkcji ropy w Stanach Zjednoczonych w 2020 r.
Inwestorzy na rynku ropy naftowej nadal głównie dyskontują wprowadzenie na rynek szczepionki na koronawirusa – może ona bowiem diametralnie zmienić sytuację na świecie i pozwolić okiełznać pandemię. To zaś w dłuższej perspektywie będzie prowadziło do odrodzenia się popytu na ropę naftową (aczkolwiek liczne raporty wskazują na to, że powrót popytu do stanu sprzed pandemii nie nastąpi raczej wcześniej niż w 2022 roku, a bardziej prawdopodobny jest 2023 rok).
Inwestorzy na rynku ropy stąpają jednak po cienkim lodzie. Chociaż wyhamowanie rozwoju pandemii oznaczałoby najprawdopodobniej wzrost popytu na ropę, to niewątpliwie będzie ono oznaczało również wzrost podaży. OPEC+ od stycznia delikatnie zwiększy produkcję ropy naftowej i na początku roku ma podjąć decyzję co do kolejnych miesięcy. Jeśli zwyżka cen ropy się utrzyma, to rozszerzony kartel raczej zdecyduje się na wyraźniejsze podniesienie produkcji, bowiem nie będzie czuł potrzeby wspierania notowań ropy naftowej.
