Premier Donald Tusk przybył w czwartek po
godz. 10 do Brukseli, gdzie weźmie udział w szczycie Unii Europejskiej. Podczas
dwudniowego posiedzenia Rady Europejskiej polski rząd będzie zabiegał o poparcie
dla kandydatury Jerzego Buzka na przewodniczącego Parlamentu Europejskiego.
Przed rozpoczęciem szczytu Tusk spotka się koło południa z premierem Włoch
Silvio Berlusconim; Buzek rywalizuje z Włochem Mario Mauro - kandydatem Ludu
Wolności, partii premiera Berlusconiego. Polski premier ma też rozmawiać z
premierem Danii Larsem Lokke Rasmussenem. Na godz. 13 zapowiedziane jest
spotkanie przywódców Europejskiej Partii Ludowej, do której należy Platforma
Obywatelska.
Do Brukseli przyleci też wczesnym popołudniem prezydent Lech Kaczyńsk, który
jeszcze w czwartek późnym wieczorem udaje się z Brukseli do Nowego Sadu w
Serbii, gdzie weźmie udział w spotkaniu prezydentów z Europy Środkowej. Premier
zostaje w Brukseli do piątku.
Wsparcie dla kandydatury Buzka na szefa PE było jednym z tematów środowego
spotkania Lecha Kaczyńskiego i Donalda Tuska w Pałacu Prezydenckim. Po tym
spotkaniu Tusk powiedział dziennikarzom, że było ono krótkie, ale dobre oraz że
z prezydentem mają wspólne stanowisko w sprawach, które "są do załatwienia w
Brukseli".
"Mamy wspólne stanowisko we wszystkich sprawach dotyczących pakietu
klimatyczno-energetycznego, Irlandii, wsparcia dla aspiracji na drugą kadencję
dla Jose Barroso, naszych projektów dotyczących kształtu Komisji (Europejskiej)
i przede wszystkim szefostwa Parlamentu Europejskiego dla Jerzego Buzka" -
podkreślił Tusk.
Nie wykluczył, że dzięki pomocy Lecha Kaczyńskiego uzyska dla planów rządu
wsparcie innych eurodeputowanych, nie tylko PO i PSL.
Pytany, na czym miałoby polegać wsparcie L. Kaczyńskiego dla kandydatury
Buzka, premier odparł: "Wsparcie prezydenta zostało wypowiedziane i to już jest
ważne, bo z tego wynika, że w Brukseli nie będzie dwugłosu". "To nie jest tak,
że prezydent ma jakieś tajne asy w rękawie, bo wiadomo, że sprawa jest dość
oczywista, na czym, komu zależy" - dodał.
Premier podkreślił, że byłoby niedobrze, gdyby w "kluczowych dniach dla
Polski - jeśli chodzi o rozdania europejskie - byłby jakikolwiek dysonans".
"Dzisiaj wiem, że tego dysonansu nie będzie i to jest z mojego punktu widzenia
wsparcie naprawdę duże" - zaznaczył.
Polska chce, by Buzek został kandydatem frakcji chadeckiej Europejskiej
Partii Ludowej na stanowisko szefa europarlamentu.
Szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki powiedział po środowym spotkaniu
Tusk- Kaczyński, że jeśli Buzek zostanie kandydatem EPL na szefa PE, czego - jak
mówił - "byśmy sobie życzyli", prezydent będzie popierał tę kandydaturę. W tej
chwili - dodał - nie trwa jeszcze kampania na rzecz Buzka, gdyż jest to na razie
wewnętrzna sprawa chadecji. Jak dodał, "osoby spoza tej frakcji nie mają na
razie nic do powiedzenia".
Kownacki zapewnił, że podczas rozmowy prezydenta i premiera w cztery oczy nie
było żadnych różnic zdań. "Panowie byli zgodni we wszystkich kwestiach" -
podkreślił.
Rzecznik rządu Paweł Graś powiedział dziennikarzom, że rządowi byłoby łatwiej
negocjować zarówno ws. kandydatury Buzka jak i w kwestii podziału tek w Komisji
Europejskiej, gdyby prezydent zdecydował się podpisać Traktat Lizboński. Jak
dodał, w rozmowach, szczególnie z Włochami - którzy promują swego kandydata na
szefa PE - pojawia się taki argument "na niekorzyść polskiej kandydatury".
Według Grasia, prezydent pozostaje w tej kwestii "niewzruszony".
Premier powiedział, że nie rozmawiał z Lechem Kaczyńskim o Traktacie
Lizbońskim. "Znamy swoje stanowiska" - powiedział Tusk. "Jestem zwolennikiem
tego, żeby podpisać Traktat jak najszybciej, prezydent będzie czekał na
rozstrzygnięcie referendum w Irlandii. W Europie wiedzą, że taka jest sytuacja
Traktatu w Polsce i jakoś z tym żyją" - dodał.
Szef prezydenckiej kancelarii powtórzył, że L. Kaczyński podpisze Traktat
dopiero po pozytywnym referendum w Irlandii.
Na unijnym szczycie przywódcy państw i rządów mają wybrać Jose Barroso na
drugą pięcioletnią kadencję przewodniczącego Komisji Europejskiej.
Zgodnie z ujawnioną PAP francusko-niemiecką propozycją, popartą przez czeskie
przewodnictwo w UE, będzie to na razie wybór polityczny, a nie formalny.
Przywódcy mają we wnioskach końcowych ze szczytu wskazać Barroso z imienia i
nazwiska jako pozostającego "do dyspozycji na drugi mandat w KE" i "wezwać
przewodnictwo UE do wysondowania liderów politycznych nowo wybranego Parlamentu
Europejskiego".
Rząd zabiega też o tekę gospodarczą w Komisji Europejskiej. Priorytetem jest
komisja ds. przemysłu - kierowałby nią Janusz Lewandowski. Lewandowski
najprawdopodobniej obejmie każdą z komisji gospodarczych, jaka przypadłaby
Polsce.
Graś podkreślił, że premier chciałby, aby dotychczasowa komisarz Danuta
Huebner objęła mandat europosła. Na pytanie, czy miałaby w PE zająć się komisją
budżetową odpowiedział, że "najlepiej byłoby, żeby walczyć dla pani komisarz o
stanowisko szefa komisji, która zajmie się rozdziałem środków, polityką
regionalną".
Podczas szczytu przywódcy mają też przyjąć obiecane w zeszłym roku Irlandii
gwarancje prawne, dzięki którym Irlandczycy mieliby łatwiej zaaprobować Traktat
z Lizbony w drugim referendum. Nie jest jeszcze pewna forma prawna tych
gwarancji, ale jak ujawniły francuskie źródła dyplomatyczne, wszystko wskazuje
na to, że będą one zapisane w prawnie wiążącej decyzji UE, a nie protokole do
Traktatu.
A to oznacza, że nie będzie potrzebna ratyfikacja w 27 krajach UE.
Szefowie państw i rządów krajów UE mają poprzeć szybkie ustanowienie
europejskiego systemu nadzoru finansowego i zgodzić się na powołanie nowych
ogólnounijnych organów proponowanych przez Komisję Europejską.
Przywódcy europejscy powtórzą też determinację UE w doprowadzeniu do sukcesu
konferencji klimatycznej w Kopenhadze w grudniu br., gdzie ma być podpisane
światowe porozumienie o redukcji emisji CO2 po roku 2012 (tzw. post-Kioto).
Sukces tego spotkania zależy w dużej mierze od tego, czy - i za ile - kraje
rozwijające się zechcą wesprzeć wysiłki uprzemysłowionych potęg w walce ze
zmianami klimatycznymi. Potrzeby unijni eksperci szacują na 100 mld euro rocznie
do 2020 r.
Wylot prezydenta do Brukseli planowany jest na czwartek o godz. 14.00. Tam,
po pierwszej sesji roboczej i kolacji, przewidziana jest - około godz. 22 -
konferencja prasowa Lecha Kaczyńskiego.
To pierwszy wyjazd prezydenta i premiera po orzeczeniu Trybunału
Konstytucyjnego dotyczącego reprezentacji Polski na unijnych szczytach. Pod
koniec maja Trybunał orzekł, że prezydent samodzielnie decyduje o tym, czy
powinien uczestniczyć w konkretnym spotkaniu przywódców UE. Jednak to Rada
Ministrów ustala stanowisko Polski na unijne szczyty i na nich je przedstawia.
Marcin Gietka(PAP)