Ambitne plany rządu dotyczące korzystania
ze środków unijnych i bardzo dobra kondycja firm, spowodują wzrost wydatków na
inwestycje w Polsce w 2011 r. Będą one, obok popytu krajowego, głównymi siłami
napędzającymi wzrost polskiego PKB - sądzą analitycy banku UBS.
Ich zdaniem polski PKB w 2010 r. wyniesie 3,3 proc., a w 2011 r. - 3,9 proc.
Jak podaje UBS, w II kw. tego roku czynnikami napędzającymi wzrost
gospodarczy były: popyt krajowy oraz uzupełnianie zapasów.
W piątkowym komentarzu dotyczącym prognoz na najbliższy kwartał, analitycy
banku UBS zauważają, że absorpcja unijnych środków wyraźnie przyspieszyła. Za
okres styczeń-lipiec 2010 r. wyniosła 5 mld euro wobec 6 mld euro za cały 2009
r.
Według nich, obok inwestycji rządowych i inwestycji firm prywatnych, źródłem
wzrostu gospodarczego Polski będą wydatki gospodarstw domowych, które pozostaną
prężne dzięki wzrostowi siły nabywczej, a tym samym poprawy na rynku pracy.
Spadek inwestycji dużych firm prywatnych w I połowie br. (o 18 proc. w ujęciu
rocznym) analitycy tłumaczą mrozami i powodziami. Z faktu iż ogólne nakłady na
inwestycje w II kw. skurczyły się o niespełna 1,7 proc. rok do roku, analitycy
banku wysnuwają wniosek, iż w tym samym czasie nastąpił wyraźny wzrost wydatków
rządowych na inwestycje.
"Rząd nie ma w planach istotnego zacieśnienia polityki fiskalnej w latach
2010-11, a tym samym takie plany nie mogą zaszkodzić ożywieniu" - napisali w
raporcie ekonomiści UBS.
UBS podtrzymuje prognozę PKB za cały 2010 r. na poziomie 3,3 proc., którą w
reakcji na dane PKB za II kw. podwyższył ostatnio z 3,0 proc. Za 2011 r.
przewiduje 3,9 proc.
Komentarz odnotowuje też wzrost ryzyka podwyżki podstawowych stóp
procentowych przed końcem roku, w odpowiedzi na silny popyt krajowy i możliwy
szok podażowy w postaci droższej żywności. "Jeśli stopa inflacji towarów i usług
konsumpcyjnych będzie szybko przyspieszać w porównaniu z obecnym poziomem (2,0
proc. rdr w lipcu), to RPP może zdecydować się na wyprzedzającą podwyżkę o 25
pkt. bazowych w październiku" - stwierdzili.
Ich podstawowy scenariusz zakłada jednak, że główna stopa pozostanie na
niezmienionym poziomie 3,5 proc. Do końca 2011 r. przewidują jej zwyżkę do 4,25
proc.
Złotego analitycy UBS uważają za walutę
niedowartościowaną.