Wizerunek jednego z najbardziej prestiżowych samochodów świata może zostać nadszarpnięty. Nowe modele Volvo mają poważne wady techniczne.
Volvo się psuje
Wizerunek jednego z najbardziej prestiżowych samochodów świata może zostać nadszarpnięty. Nowe modele Volvo mają poważne wady techniczne.
Szwedzki producent samochodów osobowych Volvo, należący do amerykańskiego koncernu Ford Motors Company, kolejny raz w tym roku wezwał do naprawy pojazdów. Tym razem chodzi o 158 tys. aut typu S40 i V50 produkowanych od 2004 r., w których istnieje możliwość awarii hamulca ręcznego.
— Przy produkcji masowej uszkodzenia zdarzają się wszystkim. Nie jest to dobra sytuacja dla producenta, ale nie jest też katastrofą — mówi Roman Kantorski, prezes Polskiej Izby Motoryzacji (PIM).
Jednak producentowi Volvo, zaliczającemu się do grupy najbardziej prestiżowych pod względem bezpieczeństwa samochodów na świecie, w tym roku przydarzyło się to drugi raz. Miesiąc temu producent przyznał, że musi naprawić ponad 250 tys. aut różnych typów. Chodziło o błędy konstrukcyjne, w tym m.in. układu kierowniczego i przewodów paliwowych. Większość pojazdów z takimi wadami trafiła na rynek amerykański, ale ponad 100 tys. sprzedano na świecie, w tym w Polsce. Koszty napraw oszacowano wówczas na 45 mln EUR.
— Winni są wszyscy, bo firmy obniżając koszty produkcji samochodów, chcą utrzymać marżę i wywierają presję na mniejsze koszty u poddostawców. Potem jest taki efekt — tłumaczy prezes PIM.
Usterka nie jest trudna do usunięcia, ale naprawa wadliwych aut potrwa miesiące. Tym razem Volvo nie chwali się, ile będzie kosztować pomyłka.
Podpis: ANP