Widmo bankructwa już nie takie straszne

opublikowano: 01-02-2016, 22:00

Firmy już nie muszą obawiać się upadłości — nawet w dużych kłopotach, dostaną drugą szansę. Zapewnia im to nowe prawo restrukturyzacyjne

Już wkrótce upadłość może stać się rzadko używanym w Polsce terminem. Od początku roku obowiązuje bowiem nowe prawo restrukturyzacyjne, które zmieniło również prawo upadłościowe. Zgodnie z jego zasadami, niemal każda firma dostanie drugą szansę, a bankrutować przedsiębiorcy będą jedynie w ostateczności. Interesujących rozwiązań jest więcej.

Kultura restrukturyzacji

Generalnie nowe prawo zmienia podejście do problemów w firmie.

— To zmiana kultury likwidacji na kulturę restrukturyzacji — mówi Maciej Roch Pietrzak, licencjonowany doradca restrukturyzacyjny, prezes PMR Restrukturyzacje, prodziekan ds. nauki i legislacji Krajowej Izby Doradców Restrukturyzacyjnych. Poprzednia ustawa z 2003 r. Prawo upadłościowe i naprawcze premiowała raczej bankructwo.

— Zapisy dotyczące otwarcia postępowania naprawczego były praktycznie martwe. Niewiele ponad 60 postępowań na przestrzeni trzynastu lat to porażka — zwraca uwagę Andrzej Głowacki, prezes DGA. Niewiele było także postępowań układowych.

— W praktyce stanowiły zaledwie ok. 20 proc. wszystkich postępowań, a jedynie 138 układów nie zakończyło się do dziś ich uchyleniem. Dla większości przedsiębiorców postępowanie upadłościowe kończyło się więc likwidacją ich spółek — mówi Piotr Zimmerman, radca prawny w kancelarii Zimmerman i Wspólnicy. To prowadziło do zaspokajania wierzycieli w mniejszym stopniu, niż byłoby to możliwe przy dalszym funkcjonowaniu firmy.

— Obecnie, jeśli tylko dłużnik wyrazi chęć restrukturyzacji, to co do zasady taką szansę dostanie — zauważa Anna Pukszto, prezes Stowarzyszenia Praktyków Restrukturyzacji, radca prawny, partner w Kancelarii Prawnej Dentons. — Natomiast postępowanie upadłościowe ma w założeniu stać się ostatecznością, kiedy sytuacja przedsiębiorcy okaże się na tyle trudna, że jego restrukturyzacja nie będzie miała widoków na przyszłość — dodaje Piotr Zimmerman.

Skarb na równi z wierzycielami

Temu założeniu mają sprzyjać m.in. takie zmiany jak zniesienie uprzywilejowania skarbu państwa w postępowaniu upadłościowym oraz nowy sposób wynagradzania zarządców i nadzorców restrukturyzacyjnych. Zgodnie z poprzednią ustawą w pierwszej kolejności z masy upadłości spłacane były koszty postępowania i wynagrodzenie syndyka, następnie roszczenia pracownicze i składki na ZUS, potem fiskus i na końcu wierzytelności kontrahentów. Nowe prawo łączy dwie pierwsze kategorie wierzycieli w jedną pierwszą, a III i IV w jedną kategorię drugą, dzięki czemu w drugiej kategorii na równi zaspokajane będą zaległe podatki i wierzytelności przedsiębiorców. Jedynymi należnościami publicznoprawnymi, które korzystają z uprzywilejowania, są należności z tytułu składek na ubezpieczenie społeczne przypadające za trzy ostatnie lata przed ogłoszeniem upadłości.

— Do tej pory skarb państwa nie miał motywacji, aby głosować za układem. Obecnie jest on zaspokajany proporcjonalnie jak wierzyciele prywatni i ma interes w doprowadzeniu do zawarcia układu — tłumaczy Piotr Zimmerman.

Natomiast wynagrodzenia zarządów i nadzorców w procesach restrukturyzacyjnych zostały tak skonstruowane, żeby takim osobom też zależało na przeprowadzeniu postępowania z sukcesem.

— Nowelizacja wprowadza motywacyjny system wynagradzania nadzorców i zarządców, wiążąc wysokość ich wynagrodzenia ze skutkiem w postaci nie tylko zawarcia układu, ale nawet z jego wykonaniem — mówi Maciej Roch Pietrzak.

— Za przeprowadzenie postępowania nadzorcy przysługuje jedynie 40 proc. wynagrodzenia. Kolejne 50 proc. otrzyma po prawomocnym zatwierdzeniu układu, a ostatnie 10 proc. po jego wykonaniu. Sposób wynagrodzenia zarządcy jest podobny — za przeprowadzenie postępowania otrzymuje 30 proc. wynagrodzenia, po prawomocnym zatwierdzeniu układu 55 proc., a po jego wykonaniu pozostałe 15 proc. — podkreśla Piotr Zimmerman.

Skutecznemu przeprowadzeniu postępowania sprzyjać ma także możliwość wyboru nadzorcy albo zarządcy przez dłużnika lub wierzycieli. Do tej pory osoby zajmujące się procesami upadłościowymi i naprawczymi wyznaczał sąd. Teraz może taką osobę wskazać dłużnik, o ile uzyska poparcie wierzycieli reprezentujących 30 proc. sumy wierzytelności, albo sami wierzyciele.

— W starym stanie prawnym nie było wiadomo, czyje interesy reprezentuje taka osoba. Teraz nadzorcy i zarządcy mają jasno sprecyzowanego klienta i muszą zabiegać o wyrobienie marki wśród dłużników i wierzycieli — tłumaczy Anna Pukszto.

Niewypłacalność po nowemu

Nowe prawo zmienia również pojęcie niewypłacalności. Poprzednia ustawa za główną przesłankę ogłoszenia niewypłacalności będącej podstawą ogłoszenia upadłości dłużnika uznawała sam fakt niewykonywania przez niego wymagalnych zobowiązań pieniężnych.

— Nieistotne było rozróżnienie, czy dłużnik nie wykonuje wszystkich, czy tylko niektórych zobowiązań, ich wartość, a także przyczyna ich niewykonywania. W efekcie pojawiły się rozbieżności w orzecznictwie sądów — niektóre orzekały zgodnie z dosłownym brzmieniem przepisu, a inne wskazywały, że niewypłacalny jest dopiero dłużnik niewykonujący znacznej części swoich zobowiązań — tłumaczy Piotr Zimmerman.

Według nowej ustawy, dłużnik utracił zdolność do wykonywania zobowiązań, gdy opóźnienie w ich wykonywaniu przekracza trzy miesiące.

— Dzięki temu na przykład dłużnik prowadzący biznes o charakterze wysoko sezonowym może obronić się przed wnioskiem o upadłość, jeżeli wykaże, że nie utracił trwałej zdolności do regulowania zobowiązań, ponieważ nowy sezon przynosi cyklicznie napływ gotówki, z której wszystkie zaległości zostaną spłacone — zauważa Maciej Roch Pietrzak. Dodatkową przyczyną niewypłacalności w poprzedniej ustawie była przewaga zobowiązań dłużnika nad jego aktywami. W zmienionej ustawie została ona utrzymana, ale musi się utrzymywać przez dwadzieścia cztery miesiące.

— Dzięki tym zmianom dłużnik będzie miał znacznie więcej czasu na przygotowanie się do przeprowadzenia postępowania upadłościowego albo restrukturyzacyjnego — podkreśla Piotr Zimmerman.

Restrukturyzacja to nie upadłość

Istotny jest również fakt rozdzielenia w nowym prawie restrukturyzacji od upadłości. — Po to, aby zapobiec tzw. stygmatyzacji przedsiębiorców powodującej zwiększoną awersję kontrahentów do ryzyka i współpracy z przedsiębiorstwem w postępowaniach upadłościowych w opcji układowej — tłumaczy Maciej Roch Pietrzak. Po nowelizacji dłużnik nie jest już zobowiązany dodać do nazwy dopisku „w upadłości”, ale jedynie „w restrukturyzacji”.

Do procedur restrukturyzacyjnych przewidzianych w nowym prawie zaliczają się: postępowanie o zatwierdzenie układu, przyspieszone postępowanie układowe, postępowanie układowe oraz postępowanie sanacyjne.

— To procedury przygotowane na różne stadia choroby czy zapaści kondycji finansowej i operacyjnej przedsiębiorstwa — mówi Maciej Roch Pietrzak.

— Spodziewam się jednak, że najbardziej oblegane będą dwie procedury — przyspieszone postępowanie układowe oraz postępowanie sanacyjne. Pozostałe są zbyt długotrwałe, a w przypadku postępowania o zatwierdzenie układu trudność może stanowić akceptacja propozycji układowych przez dwie trzecie wszystkich wierzycieli w drodze zbierania głosów przez przedsiębiorcę — uważa Andrzej Głowacki.

Układ tylko z częścią wierzycieli

Prawo restrukturyzacyjne przewiduje także inne rozwiązania niż wspomniane procedury — choćby możliwość zawarcia układu częściowego albo przygotowaną likwidację. Pierwsze z nich polega na możliwości przeprowadzenia restruk- turyzacji przez porozumienie jedynie z częścią wierzycieli. — Do tej pory dłużnik mógł zawrzeć układ jedynie ze wszystkimi swoimi wierzycielami lub nie zawierać go w ogóle, co oznaczało dla niego perspektywę likwidacji przedsiębiorstwa — mówi Piotr Zimmerman. Nie zawsze jednak trzeba układać się ze wszystkimi, żeby przedsiębiorstwo mogło dalej funkcjonować.

— Objęcie układem jedynie części wierzytelności może wydawać się niesprawiedliwe dla tych wierzycieli, którzy zostaną objęci układem, a więc nie dostaną całości swoich należności. Jednak trzeba pamiętać, że kwoty, które uzyskają w ramach układu, mogłyby nie być możliwe do uzyskania, gdyby postępowaniem restrukturyzacyjnym została objęta cała firma — wskazuje Anna Pukszto.

Układ częściowy może być zawarty jedynie w postępowaniu o zatwierdzenie układu i w przyspieszonym postępowaniu układowym. Wyjątkowo dopuszczalne jest złożenie wniosku o zatwierdzenie układu częściowego lub wniosku o otwarcie przyspieszonego postępowania układowego w ramach trwającego postępowa- nia sanacyjnego. Odpowiednio zastosowany układ częściowy pozwoli na objęcie układem także nieobejmowalnych dotychczas takimi procedurami wierzycieli zabezpieczonych rzeczowo.

— Aby doszedł do skutku, w zgromadzeniu wierzycieli powinna uczestniczyć co najmniej jedna piąta uprawnionych do głosowania nad układem, ponadto uchwała o przyjęciu układu zapada, jeśli wypowie się za nią większość głosujących wierzycieli, mających łącznie co najmniej dwie trzecie sumy wierzytelności — zwraca uwagę Andrzej Głowacki.

Przygotowana likwidacja

Natomiast przygotowana likwidacja, inaczej pre-pack, to procedura, która umożliwia szybką sprzedaż przedsiębiorstwa w upadłości, zamiast standardowej likwidacji i jeszcze przed podjęciem jakichkolwiek kroków w sądzie.

— W skrócie polega to na złożeniu wraz z wnioskiem o upadłość proponowanych warunków sprzedaży przedsiębiorstwa na rzecz określonego nabywcy — wyjaśnia Maciej Roch Pietrzak.

Minusem standardowej likwidacji jest fakt, że o upadłości danej firmy dowiadują się wszyscy, co zniechęca kontrahentów, pracowników i inwestorów. W przypadku przygotowanej likwidacji dłużnik będzie mógł wcześniej, po cichu, poszukać kupca i ustalić z nim warunki transakcji, dzięki czemu uniknie paniki, a więc również spadku wartości przedsiębiorstwa, co natomiast da szansę na zachowanie ciągłości firmy i zaspokojenie wierzycieli w większym stopniu niż w przypadku likwidacji majątku.

— Jeśli sąd uwzględni wniosek o zatwierdzenie warunków sprzedaży, umowa zawierana jest w ciągu 30 dni od uprawomocnienia się postanowienia sądu, o ile inwestor w tym czasie zapłaci całą cenę — mówi Piotr Zimmerman.

737 Tyle firm zbankrutowało w 2015 roku, wynika z danych pochodzących z Monitora Sądowego i Gospodarczego, które przywołuje KUKE. To o 9,9 proc. mniej niż rok wcześniej.

 

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Podpis: Sylwia Wedziuk

Polecane