Wielkie fiasko dłuższej sesji na warszawskiej giełdzie

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2012-11-09 00:00

Zdaniem maklerów, handel na GPW dłuższy o 70 minut nie przyniósł żadnych korzyści.

Po niemal dwóch latach od wydłużenia sesji na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie (GPW) Izba Domów Maklerskich (IDM) zderzyła argumenty, jakie stały za wydłużeniem sesji, z rzeczywistością. Według IDM, wydłużenie sesji nie wpłynęło pozytywnie na poziom generowanych obrotów oraz płynność. Przed wprowadzeniem zmian domy maklerskie do godz. 10.30 przyjmowały od klientów ok. 35 proc. zleceń, kolejne 15 proc. w ostatniej godzinie handlu. Pozostałe 50 proc. obrotu przypadało na środek sesji. Po wydłużeniu sesji struktura ta nie uległa zmianie.

Zdaniem brokerów, nie ma więc znaczenia czy środek sesji będzie trwał 5,6 czy 10 godzin. Obroty się przez to nie zwiększają, natomiast im dłuższy okres miedzy otwarciem a zamknięciem sesji, tym handel staje się w nim mniej intensywny.

— Jesteśmy za skróceniem sesji. Obsługujemy polskich klientów instytucjonalnych. Nie zauważyliśmy wzrostu ich aktywności w związku z wydłużeniem sesji. Nie odczuwamy też, by skorelowanie czasu trwania sesji w Warszawie z rynkami zagranicznymi było dla nich ważne, bo swoje aktywa lokują przede wszystkim w Polsce — zaznacza Ryszard Czerwiński, wiceprezes Trigon Domu Maklerskiego, niebędącego członkiem IDM.

Zagranica nie przyszła

Statystyki samej giełdy wskazują też, że nie przybyło inwestorów zagranicznych. Ich udział w handlu akcjami w pierwszym półroczu był taki sam w latach 2010, 2011 i 2012. Nie znalazł więc potwierdzenia argument Ludwika Sobolewskiego, prezesa GPW, że wydłużenie handlu, by zazębiał się z handlem w Stanach Zjednoczonych, sprowadzi do Warszawy więcej inwestorów zagranicznych. Mimo braku wzrostu aktywności klientów wydłużenie sesji spowodowało znaczny wzrost kosztów w domach maklerskich. Dłuższy handel to dłuższe godziny pracy, a tym samym zwiększenie liczby etatów, i to nie tylko po stronie obsługi klientów, ale również tzw. back office’u, czyli np. informatyków i księgowości.

— Praca przy sesji giełdowej nie zaczyna się i nie kończy pięć minut przed otwarciem i po zamknięciu, ponieważ trzeba uwzględniać czas uruchamiania, testowania i rozliczania — przypomina Robert Kosowski z Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska.

Spada rentowność i jakość

Koszty działalności maklerskiej w 2011 r. wzrosły o blisko 100 mln zł, licząc rok do roku. Zysk z działalności maklerskiej obniżył się zaś o ok. 200 mln zł. W pierwszym półroczu 2012 zyski branży wyniosły symboliczne 411 tys. zł. Wydłużenie sesji giełdowej niekorzystnie wpłynęło też na poziom obsługi klientów.

— Chodzi o zdolność percepcji na stanowiskach maklerskich. Ludzie muszą mieć przerwy. Nie mamy więc non stop pełnej obsady na stanowiskach maklerskich. Jeśli następuje nagłe skumulowanie telefonów, pojawiają się problemy z tym, by wszystkich obsłużyć — tłumaczy Ryszard Czerwiński. Stanowiska giełdy nie udało nam się uzyskać.

95 proc. Ankietowanych przez Izbę Domów Maklerskich stwierdziło, że wydłużenie sesji giełdowej nie przełożyło się na rozwój rynku kapitałowego, nie wpłynęło pozytywnie na poziom generowanych obrotów oraz płynność. W ankiecie uczestniczyło 21 domów i biur maklerskich, co stanowi 64 proc. lokalnych członków giełdy.