Winston Churchill junior, były konserwatywny poseł, z zawodu dziennikarz, przez 8 lat zabiegał o uzyskanie światowych patentów na swój produkt, co kosztowało go 50 tys. funtów.
Cygara "Churchill" będą produkowane przez firmę tytoniową Davidoff z tytoniu uprawianego w Dominikanie z nasion kubańskich. Powodem jest amerykańskie embargo na import towarów i produktów z Kuby, którego złamanie oznaczałoby, że cygara nie mogłyby być sprzedawane w USA.
Umowa Churchilla juniora z Davidoffem przewiduje, że producent będzie miał prawo opatrywania cygar podpisem dziadka i rodzinnym herbem Churchillów. Dodatkowo przewidziana jest możliwość wykorzystania cytatów z wypowiedzi Churchilla i reprodukcji jego obrazów, ale będzie to wymagać odrębnych ustaleń.
"Churchill Cigars" będą dostępne w sprzedaży pod nazwami historycznie związanymi z życiem i działalnością konserwatywnego premiera: No 10 (od rezydencji premierów brytyjskich na Downing Street nr 10), Blenheim (miejsce urodzin) i Marrakesh (od marokańskiego miasta Marrakesz, gdzie Churchill chętnie przyjeżdżał na wakacje).
Najdroższą odmianą będzie Blenheim. Za pudełko z 25 sztukami cygar trzeba będzie zapłacić 550 USD.
Cygara Churchilla dostępne są już od pewnego czasu w sprzedaży w USA. W Wielkiej Brytanii ich znak towarowy musi jeszcze zaakceptować urząd stojący na straży praw własności intelektualnej.
Sprzedawane mają być m. in. w ekskluzywnym domu towarowym "Harrods".
Winston Churchill junior, który sam nie pali, zaprzecza jakoby "odcinał kupony" od sławnego dziadka. Według "Sunday Timesa" motywem jego działań była chęć uprzedzenia konkurencji. Dowiedział się, że nazwisko dziadka chce opatentować i przekształcić w znak towarowy firma z Los Angeles, co uznał za przejaw piractwa.
Winston Churchill zaczął palić cygara w 1895 roku jako 20-letni oficer kawalerii. "Palenie cygar jest jak miłość. Pierwszą atrakcją jest kształt, wiernym jest się dla smaku i nigdy nie można dopuścić do zgaśnięcia płomienia" - napisał o swym nawyku. (PAP)
