Wonga buduje drugą nogę biznesową w offline

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2023-11-02 20:00

Wonga wchodzi na rynek dużo większy niż pożyczki: codziennych zakupów. Zaprasza do współpracy sieci detaliczne i miliony ich klientów.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • dlaczego Wonga uważa rynek pożyczkowy za niszowy
  • jaki ma pomysł na poszerzenie bazy klientów
  • z kim go realizuje
  • co chce zaoferować partnerom, którzy będą wspierali płatności Wonga Pay
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W czerwcu odbyła się premiera Wonga Pay’a, nowego produktu i instrumentu płatniczego Wongi, pożyczkodawcy z grupy Kruka. Nader cicha, jak na tak nowe rozwiązanie na rynku pożyczkowym. Kiedy na początku roku Provident wprowadzał na rynek kartę kredytową, było wokół niej sporo szumu, a właściciel marki, brytyjski IPF, zbudował na ten temat obszerną narrację dla swoich inwestorów.

Wonga Pay to też w zasadzie karta. Kryje się za nią jednak aplikacja płatnicza z możliwością zaciągania kredytu, bezpłatnego podczas tzw. grace period, a po jego upływie rozkładanego na oprocentowane raty. Ma wszystkie funkcje karty debetowej Visa: można nią płacić wypłacać gotówkę z bankomatu. Jest też opcja zlecania i przyjmowania przelewów na przypisany do niej rachunek - na razie nieaktywna.

Niezwykle prosty jest proces „onboardingu”: wystarczy ściągnąć aplikację, uwierzytelnić się zdalnie (poprzez skan dowodu oraz porównanie zdjęcia z rysami twarzy, utrwalonymi na krótkim filmie) i gotowe. Klient z marszu dostaje limit kredytowy.

Za mały rynek

Wonga Pay jest wspólnym projektem z Visą i IT Cardem. Wykluwała się długo, bo pomysł zrodził się już dwa lata temu z analizy rynku pożyczkowego. Wonga uznała, że jest za mały, żeby zbudować na nim coś dużego. W bazach danych o udzielonych pożyczkach figuruje raptem około 1 mln numerów PESEL. Z grubsza 30 proc. klientów ma opóźnienia w spłacie zobowiązania. Z pozostałych 600-700 tys. połowa to pożyczkobiorcy korzystający z usług dodanych (VAS - z ang. value added services), którzy, żeby dostać pieniądze, wykupili opiekę medyczną na miesiąc lub kurs językowy. Na takim kliencie zarobić raczej się nie da, jeśli nie przyjmie dodatkowo płatnej, niezwiązanej z pożyczką oferty. A Wonga w VAS wchodzić nie zamierza.

- Zostaje kilkaset tysięcy klientów, o których bije się cała branża pożyczkowa. Zastanawialiśmy się, jak wykorzystując nasze kompetencje, moglibyśmy poszerzyć bazę – mówi Tomasz Fedyna, prezes Wongi w Polsce.

Płatności odroczone offline

Firma postanowiła ruszyć za klientem, który potrzebuje dostępu do finansowania, ale niekoniecznie pożyczki. Pożyczka, zaciągana w internecie czy offline, to zawsze w gruncie rzeczy gotówka, pieniądze na określony z góry cel, od razu wydawane. Czym innym jest limit na bieżące wydatki, z którego klient korzysta w razie potrzeby i spłaca zobowiązanie albo rozkłada na raty. Skojarzenia z płatnościami odroczonymi nasuwają się same. Podobne funkcje ma też karta kredytowa, ale jest to produkt znacznie mniej elastyczny z punktu widzenia zarządzania zobowiązaniem. Poza tym w Polsce przyjął się on bardzo słabo (być może karta Providenta coś zmieni). Tymczasem płatności odroczone rozwijają się nadzwyczajnie. Z analiz Wongi wynika, że klientów BNPL (od ang. buy now pay later) jest 2,5 mln. Zdaniem Wongi potencjał jest jednak znacznie większy, jeśli płatnościami odroczonymi finansować codzienne wydatki klientów, a nie tylko od przypadku do przypadku zakup butów czy kurtki w internecie.

Do e-commerce Wonga na razie wchodzić nie zamierza. Żeby cokolwiek zdziałać w sieci, trzeba czasu i dużych nakładów na integracje ze sklepami internetowymi. Poza tym są tu już wyspecjalizowane firmy od BNPL. Finansowanie zakupów stacjonarnych nie jest może nurzaniem się w błękitnym oceanie, bo zajmują się tym już PKO BP i Alior, ale dla Wongi miejsca wystarczy. Pożyczkodawca liczy na przewagi, jakie daje mu aplikacja płatnicza: przyjazny UX, szybki proces kredytowy i użyteczność. Testy prowadzone od czerwca potwierdziły założenia - aplikacja jest wykorzystywana do codziennych płatności głównie offline. Średnia wartość transakcji wynosi 150-200 zł. Klienci rzadko wypłacają gotówkę z bankomatu, a jeśli już, to niewielkie kwoty.

BNPL na lewarze

Wonga ma też pomysł, jak szybko zbudować masę na tym rynku - lewarując się dzięki partnerstwom z sieciami handlowymi

- Wchodzimy we współpracę z detalistami, którzy mają bazy klientów, prowadzą kampanie CRM, a nie dysponują własnymi narzędziami płatniczymi. Możemy im pomóc zwiększyć koszyk zakupowy i zachęcić klientów do zakupów, oferując ciekawe promocje i benefity – mówi Agnieszka Szczepanik, członkini zarządu Wongi.

W zamian za dostęp do baz klientów Wonga sfinansuje zakupy i zaoferuje cash back. Przewiduje, że wartość przeciętnego koszyka zakupowego użytkownika aplikacji wyniesie 200-500 zł.

Współpraca offlinie z partnerami jest technicznie bardzo prosta. Nie wymaga wielomiesięcznych przygotowań zespołów IT ani integracji systemów. Wystarczy podpisać umowę.

Wonga International

Agnieszka Szczepanik nie ujawnia, z kim firma prowadzi rozmowy. Zapowiada, że pierwsze partnerstwa ogłosi w ciągu dwóch tygodni. Na liście potencjalnych partnerów są m.in. międzynarodowe sieci, co potencjalnie daje szansę na klonowanie konceptu w innych krajach. Ekspansja zagraniczna nie była co prawda motywem przewodnim podczas prac nad aplikacją, jednak nie bez kozery do współpracy zostały zaproszone Visa i IT Card.

Piotr Krupa, prezes Kruka, podczas niedawnej konferencji EFNI w rozmowie z „Pulsem Biznesu” powiedział, że chciałby, żeby Wonga oferowała usługi wszędzie tam, gdzie działa windykator.