Ani na amerykańskim parkiecie, ani na naszym pierwsze sesje tego tygodnia nie przybliżyły nas do odpowiedzi na pytanie, co dalej będzie się działo na rynkach akcji.
Z jednej strony wciąż nie widać wyraźnych sygnałów zapowiadających silniejszą korektę, bo rynki trzymają się bardzo mocno, zważywszy na skalę i tempo zwyżek z poprzednich 4 tygodni. Z drugiej strony, trudno nie mówić o wykupieniu rynku (tygodniowy oscylator stochastyczny ma 96 pkt w 100-stopniowej skali) i nie przestrzegać, że po tak forsowanych ruchach ryzyko silnej korekty jest duże. Tym bardziej, że okoliczności ku niej są coraz bardziej sprzyjające. Napływające dane dotyczące stanu gospodarek w lipcu w wielu przypadkach nie są krzepiące. Tak było ostatnio z indeksem ISM dla amerykańskiego sektora usług, tak jest dziś z chińskimi: eksportem, produkcją przemysłową i nowymi kredytami. Eksport zmniejszył się o 23% w skali roku, co jest sygnałem przemawiającym przeciwko lansowanej przez ostatni czas, że bez ożywienia w dojrzałych państwach może dojść do stabilnego wzrostu gospodarczego na rynkach wschodzących. Produkcja przemysłowa zwiększyła się o 10,8% w skali roku wobec 10,7% miesiąc wcześniej i 11,5% szacowanych przez analityków. Ta dana pokazuje, jak duże znaczenie dla chińskiego przyspieszenia gospodarczego mają rządowe inwestycje. Wzrost w zakresie inwestycji w pierwszych 7 miesiącach tego roku był jednak niższy niż w I połowie tego roku, co wykazuje ich słabsze tempo. Dynamika wzrostu nowych kredytów była najmniejsza od listopada, czyli od momentu, kiedy zaczęto wdrażać program stymulacyjny w chińskiej gospodarce. Lipcowa sprzedaż detaliczna zwiększyła się o 15,2%, czyli symbolicznie bardziej niż w czerwcu (było wtedy 15%), co jest potwierdzeniem, że w tej sferze pakiet stymulacyjny wciąż działa. Jednocześnie jednak w dalszym ciągu nie odwracają się deflacyjne tendencje. Na poziomie cen konsumpcyjnych spadek sięgnął w lipcu 1,8%, na poziomie cen producentów aż 8,2%.