Wystąpienie Colina Powella nadal niczego nie wyjaśnia

Piotr Kuczyński
opublikowano: 2003-02-06 00:00

Słuchałem wszystkich przemówień na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ. Wysłuchałem kilku komentarzy w CNN, TVN i TVP. Przeczytałem komentarze w serwisach polskich i zagranicznych. I zmuszony jestem całkowicie nie zgodzić się z tym, co mówi/pisze większość komentatorów najczęściej powielających, jeśli nie wprost tłumaczących, myśli swoich amerykańskich kolegów.

Uważam, że wystąpienie Colina Powella niczego nie zmieniło. Zwolenników wojny utrzymało w przekonaniu, że atak na Irak jest koniecznością. Przeciwników przekonało, że nie ma takiej potrzeby, bo sekretarz stanu USA nie powiedział nic nowego – zdecydowanie więcej można się było spodziewać po mocarstwie dysponującym takimi środkami wojskowo - wywiadowczymi. To wystąpienie zdaje się potwierdzać informacje z New York Times, który twierdził, że pracownicy CIA i FBI uważali te materiały za niezbyt przekonujące. Reakcje stałych członków Rady Bezpieczeństwa były standardowe. Wszyscy pozostali na swoich pozycjach, a Rosja, Francja i Chiny nadal chcą dalszych inspekcji i weryfikacji przedstawionych przez USA materiałów.

W większości komentarzy przeczytacie Państwo, że światowe indeksy giełdowe rosły dlatego, że inwestorzy doszli do wniosku, iż wystąpienie Powella przyśpiesza wybuch wojny, a wszyscy już mają dosyć niepewności. Otóż ani nie przyśpiesza, ani nie opóźnia. Wojna nie jest ani mniej, ani bardziej prawdopodobna. Rozpocznie się wtedy, kiedy miała się rozpocząć i świadomi uczestnicy gry giełdowej dobrze o tym wiedzą. Indeksy rosły, bo minęło wydarzenie w strachu przed którym spadały. Normalny oddech ulgi. Poza tym ci inwestorzy, którzy w dowody uwierzyli kupowali, bo liczyli rzeczywiście na poparcie innych państw, a ci, którzy nie uwierzyli kupowali, bo wiedzą już to, o czym i ja pisałem: do wybuchu wojny zostało 4-6 tygodni, a do 14.02 nie nowego się nie wydarzy.

Wróćmy do sesji giełdowych. Raport Cisco był niejednoznaczny. Zysk był nieco lepszy od prognoz, a przychody nieco mniejsze. CEO spółki, John Chambers, powiedział, że sytuacja w przemyśle IT jest najtrudniejsza w historii tego sektora. Reakcja rynku była też bardzo niejednoznaczna. Kurs bez przerwy krążył wokół wtorkowego zamknięcia. Poza tym rósł również kurs Computer Sciences (prognozy) i Alcoa po podniesieniu rekomendacji przez Prudential Securities. Z makroekonomii inwestorzy dostali też dobre dane makro – indeks aktywności w sferze usług utrzymuje się nad poziomem 50 pkt. Inwestorom w USA jednak nic nie pomogło. Wzrost załamały się około 19.00 i rynek zakończył sesję lekkim spadkiem.

Wczoraj w Eurolandzie od początku nie było widać chęci do kupna akcji. Nie było nawet najmniejszego odbicia. Popyt wycofał się, więc indeksy znowu spadały ciągnąc za sobą kontrakty na indeksy amerykańskie. Po wtorkowych spadkach miało to posmak rezygnacji. Inwestorzy jednak opanowali się dosyć szybko, a przed otwarciem w USA zaczęły wzrastać i zakończyły mocnym wzrostem.

Nasz rynek zachowywał się spokojnie czekając na rozstrzygnięcia i nie mając możliwości reagowania w trakcie posiedzenia RB. Dzisiaj wydarzeniem jest posiedzenie ECB, ale nikt nie oczekuje obniżki stóp. Ważny będzie jedynie komunikat po posiedzeniu (13.45). Dane z USA dotrą na rynki o 14.30. Jak zwykle we czwartek będzie to ilość noworejestrowanych bezrobotnych w ostatnim tygodniu (prognoza 390 tys.). Istotny będzie raport o wydajności pracy w czwartym kwartale (dane wstępne). Prognozy mówią, ze znacznie spadła (z 5,1 proc. do 0,7 proc.). Na tak roztrzęsionym rynku nie ma możliwości stawiania realnych prognoz na dzisiaj, a dane makro są w tym kontekście mało ważne. Obawiam się jednak, że na GPW do żadnego rozstrzygnięcia technicznego nie dojdzie.