Wczoraj miało miejsce dość niespotykane zachowanie rynku chińskiego. Dotąd najsilniejszy i zdecydowany kierunek wzrostowy uległ bowiem poważnej rysie. Spadek cen akcji o 5 proc. na zamknięciu (w trakcie sesji było jeszcze gorzej) niewątpliwie zmusza do refleksji. Oczywiście można twierdzić, że jakie wzrosty, taka korekta, ale na dobrą sprawę ciężko znaleźć twarde powody do wyraźnych spadków. Sygnał ostrzegawczy poszedł więc w świat i odbijał się echem nawet na żyjącej dotąd swoim własnym życiem Wall Street.
Sesja w Warszawie rozpoczęła się inaczej od poprzednich korekcyjnych dni. Dotychczas bowiem startowaliśmy z wysokiej półki. Tym razem indeks zaczynał dzień od spadku prawie 1-procetnowego (swój udział mogły mieć źle odebrane wyniki TP S.A.). Inwestorzy uznali to za okazję do zakupów i prowadzili notowania w kierunku północnym. Pomagały rynki zachodnioeuropejskie, ale po południu doszło do zmiany zachowań. Warszawa wzorem innych rynków rozwijających się wyraźnie osłabła, natomiast Europa niesiona niezłymi informacjami ze spółek (błyszczał sektor motoryzacyjny) trzymała się mocno.